Gazprom przykuwa uwagę

Inwestorzy zagraniczni uważnie obserwują notowania Gazpromu. Analitycy prognozują, że zwiększenie płynności akcji może się odbić na innych rynkach Europy Środkowo- -Wschodniej, w tym Polski. Nie wszyscy jednak obawiają się odpływu kapitału z warszawskiego parkietu.

Inwestorzy zagraniczni uważnie obserwują notowania Gazpromu. Analitycy prognozują, że zwiększenie płynności akcji może się odbić na innych rynkach Europy Środkowo- -Wschodniej, w tym Polski. Nie wszyscy jednak obawiają się odpływu kapitału z warszawskiego parkietu.

Zainteresowanie Gazpromem nie ma nic wspólnego z groźbą przykręcania kurka z gazem. Tym razem chodzi o zyski z akcji, których wartość rośnie z dnia na dzień. Papiery, które można było kupować przed rokiem po 76 rubli, dziś są warte ponad trzy razy tyle. Zapobiegliwi zarobili więc w ciągu roku 215 proc.

Po drodze na Wall Street

Gazprom notowany na afiliowanej przy RTS giełdzie Sankt Petersburg i trzech regionalnych giełdach rosyjskich doczekał się wreszcie wyceny na najważniejszym moskiewskim rynku. Akcje zadebiutowały w ostatni piątek po 8,53 dolara bez spektakularnej zmiany kursu. Przed wejściem na RTS papiery Gazpromu w ciągu trzech kolejnych dni podrożały jednak o 22,7 proc. a analitycy uważają, że potencjał ich wzrostu nie został jeszcze wyczerpany. Przewidują nawet, że kapitalizacja energetycznego giganta może wzrosnąć z już osiągniętych 200 mld dolarów do 300 mld dolarów. Zwłaszcza że koncern ma w planie wyruszenie na Wall Street. Zdaniem Aleksandra Miedwiediewa, wiceprezesa firmy, dotrze tam za dwa, trzy lata.

Papiery Gazpromu znalazły się w centrum uwagi rosyjskich inwestorów na jesieni ubiegłego roku. Wtedy pojawiły się pierwsze pogłoski o możliwości zliberalizowania w Rosji rynku gazu. Spekulacyjne zakupy i realizacja zysków w ciągu pierwszych trzech tegorocznych sesji wywindowały kurs akcji.

Profity z zakupów mogli jednak czerpać tylko Rosjanie. Dekrety pozwalające na liberalizację obrotu akcjami Gazpromu Władimir Putin podpisał bowiem dopiero 23 grudnia ubiegłego roku. Zagraniczni inwestorzy mogli więc wcześniej kupować jedynie kwity depozytowe notowane na giełdzie londyńskiej, a dostęp do akcji został im umożliwiony dopiero teraz.

Gra warta świeczki?

Teoretycznie Gazprom, od którego w ubiegłym roku pochodziła jedna piąta światowych dostaw gazu, powinien cieszyć się dużym zainteresowaniem inwestorów z całego świata. Zwłaszcza że spółki energetyczne uchodzą za najbardziej dochodowe ze wszystkich. W ubiegłym roku przyniosły 45,4 proc. zysku wobec niespełna 24-procentowego wzrostu indeksu MSCI World. Na drugim miejscu znalazły się, z 35-procentową stopą zwrotu, spółki surowcowe.



Nie ma wątpliwości co do silnej pozycji rosyjskiego koncernu. W 2005 roku dysponował 16 proc. światowych rezerw gazu, natomiast w Rosji posiadał 60 proc. jego zasobów. Niepodważalna jest również pozycja Gazpromu na rynku europejskim. W ciągu kilku lat jego macki mogą sięgnąć również do Azji i Stanów Zjednoczonych. Gazprom już współpracuje z Shellem nad projektem, który pozwoli płynny gaz wysyłać za ocean. Jeżeli plany się powiodą, fundusze inwestycyjne, zwłaszcza branżowe, będą przebijały ceny, aby włączyć papiery rosyjskiego koncernu do swoich portfeli. Jeżeli, bo na razie chętnych do przebijania cen nie widać.

Kto zapłaci za Gazprom

Ocenia się, że dzięki liberalizacji rosyjskiego rynku gazu, płynność Gazpromu zwiększy się o 60 mld zł. Analitycy Domu Maklerskiego BZ WBK obawiają się więc, że w związku z tym inwestorzy zagraniczni część pieniędzy zainwestowanych na warszawskim parkiecie zechcą przesunąć do Moskwy. Według nich z warszawskiej GPW może odpłynąć 500, a nawet 700 mln dolarów. Będzie to związane ze wzrostem udziału Gazpromu w indeksie MSCI w ciągu najbliższych czterech miesięcy z 0,4 proc. do 3,7 proc. kosztem innych, w tym polskich, firm. Zdaniem DM BZ WBK waga polskich spó-
łek we wskaźnikach może więc spaść o 10 do 25 proc. Zagrożenie widzą również w szykowanej ofercie Rosnieftu o wartości szacowanej na 15 do 18 mld dolarów.

Cezary Iwański z Pioneer Pekao Investement Management uważa jednak, że zainteresowanie Gazpromem nie wpłynie na zmianę giełdowej koniunktury. Jego zdaniem może tylko zapobiec przegrzaniu GPW i ewentualnemu utworzeniu się spekulacyjnej bańki.

Gaz to nie wszystko

Część analityków zwraca też uwagę na brak przejrzystości Gazpromu i wciąż powiększające się zadłużenie. W 2004 roku wynosiło ono 18,5 mld dolarów przy 35 mld dolarów przychodów. Ośrodek Studiów Wschodnich szacuje, że w 2005 roku wzrośnie o 70 proc.

W październiku ubiegłego roku Gazprom otrzymał bowiem 13,1 mld dolarów na kupno 72,6 proc. akcji Sibnieftu. Kredyt ma zostać spłacony w tym roku dzięki emisji euroobligacji i pieniądzom otrzymanym od Rosnieftiegazu za
10-procentowy pakiet akcji. Rosnieft zainwestował w Gazprom na życzenie władz Rosji. Pozwolił on bowiem uzyskać państwu większościowy pakiet w Gazpromie. Zwiększenie udziału do 50 proc. i jednej akcji nie napawa jednak entuzjazmem zachodnich graczy. Renacjonalizacja oznacza bowiem ograniczanie inwestycji.

Może natomiast cieszyć bankowców. Póki ceny ropy są wysokie, rosyjskie spółki mają szansę na regulowanie zobowiązań. Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich zwraca jednak uwagę, że w razie załamania koniunktury zagraniczne banki mogą uzyskać znaczny wpływ na rosyjskie koncerny, zwłaszcza na Rosnieft. Spłata kredytu zabezpieczona jest bowiem 49 proc. jej akcji. Atrakcyjny Gazprom nie musi więc być tak atrakcyjny. Nie musi też zagrozić innym rynkom.

Reklama

Ewa Bednarek

Maciej Bednarek

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: Gazprom | inwestorzy | inwestorzy zagraniczni | analitycy | Uwaga!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »