Hossa giełdowa w USA. Czy jesteśmy już w bańce sztucznej inteligencji?

Indeks S&P 500 od początku roku zyskał 12 proc., a technologiczny Nasdaq 27 proc. Wskaźnik VIX, często nazywany “indeksem strachu", w tym miesiącu spada poniżej poziomu 14 punktów. Ostatni raz tak mało lęku na Wall Street notowano w lutym 2020 roku. Wielki udział w tegorocznych wzrostach na giełdzie nowojorskiej mają spółki Big Tech i boom na sztuczną inteligencję. Jednak wielu analityków twierdzi, że jeszcze nie mamy do czynienia z bańką branży AI.

  • Microsoft od początku roku zyskał na wartości 50 proc. i jest najdroższy od grudnia 2021 roku. Nvidia, producent półprzewodników, w tym samym czasie podrożała o 175 proc.
  • Rynki spodziewają się, że Rezerwa Federalna wstrzyma się z podwyżkami stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu w środę 14 czerwca, a to powinno sprzyjać hossie na rynku papierów wartościowych
  • Dwa najsłynniejsze amerykańskie banki inwestycyjne przedstawiają bardzo różne prognozy co do perspektyw indeksu S&P 500. Goldman Sachs twierdzi, że rynek giełdowy w USA znajduje się we wczesnej fazie hossy, natomiast Morgan Stanley ostrzega przed krachem

Reklama

Indeks S&P 500 po raz pierwszy od sierpnia 2022 roku przekroczył poziom 4300 punktów. Nasdaq wspiął się do 13 460 punktów i zanotował najwyższą wartość od kwietnia zeszłego roku. Indeks technologiczny ma za sobą siódmy z rzędu dodatni tydzień, czego nie udało mu się osiągnąć od listopada 2019 roku.

Dobre nastroje na Wall Street

Barometrem nastrojów na rynku giełdowym w Nowym Jorku jest Volatility Index (VIX). Wskaźnik VIX, często nazywany “indeksem strachu", lokuje się w tych dniach na poziomie 14 punktów. Jest to wartość mniejsza niż ta, którą obserwowano podczas fali wzrostowej na Wall Street jesienią 2021 roku. Co więcej, po raz ostatni tak mało lęku na Wall Street odnotowano w lutym 2020 roku, tuż przed nadejściem krachu pandemicznego.

Zejście wskaźnika VIX do poziomu najniższego od prawie 3,5 roku może świadczyć o malejących obawach inwestorów, choć historycznie rzecz biorąc wartość indeksu spadała kiedyś nawet do 9-10 punktów. Nie można też zapominać, że VIX potrafi gwałtownie rosnąć, co zawsze powinno być brane pod uwagę przez inwestorów.

Ofensywa Big Tech

Nie ulega wątpliwości, że do wzrostów indeksu S&P 500 w tym roku najbardziej przyczyniają się spółki z sektora Big Tech. Czołowa siódemka firm z branży technologicznej, a mianowicie Apple, Microsoft, Alphabet (spółka matka Google), Amazon, Nvidia, Meta Platforms (wcześniej znana jako Facebook) oraz Tesla, stanowią w tej chwili ponad 27 proc. indeksu S&P 500.

Z raportu firmy DataTrek Research wynika, że łączna waga tej właśnie grupy spółek Big Tech przewyższa w S&P 500 wagę całego sektora energetycznego. - Wyceny spółek Big Tech są podwyższone, z tym że firmy takie jak Apple, Microsoft, Alphabet i Meta znajdują się na wysokich poziomach, natomiast Amazon, Nvidia i Tesla są niezwykle drogie - podsumowuje Nicholas Colas, współzałożyciel DataTrek.

Z raportu DataTrek wynika, że średnia wartość wskaźnika cena do zysku (C/Z) dla Big Tech jest imponująca i wynosi 44,2. Dla porównania, sektor energetyczny z indeksu S&P 500 notowany jest na poziomie 10-krotności zysków. Natomiast sektor materiałowy ma wskaźnik w wysokości 15,8.

Moda na sztuczną inteligencję

Osobny rozdział na Wall Street to spółki technologiczne uznawane za liderów rynku sztucznej inteligencji (AI). Branża AI inwestorom najbardziej kojarzy się z Microsoftem i Nvidią. Microsoft od początku roku zyskał na wartości 50 proc. i jest najdroższy od grudnia 2021 roku. Nvidia, producent półprzewodników, w tym samym czasie podrożała o 175 proc. Najnowszy rajd akcji Nvidii zapoczątkowany 24 maja podniósł kapitalizację rynkową producenta układów scalonych do prawie biliona dolarów.

Wielu ekspertów twierdzi, że jeżeli mamy do czynienia z bańką na rynku AI, to jest ona wciąż w bardzo wczesnej fazie rozwoju. W dodatku, mocnymi przedstawicielami branży sztucznej inteligencji - oprócz Microsoftu i Nvidii - jest jeszcze tylko 6-7 innych dużych spółek.

- W porównaniu z innymi historycznymi bańkami spekulacyjnymi, takimi jak na przykład japońska z końca lat 80., ta potencjalna bańka na rynku AI jest zdecydowanie mniejsza. Możliwe, że jej szczyt pokryje się dopiero z wierzchołkiem kolejnej hossy giełdowej - argumentuje Michał Palaczyk, analityk Squaber.com.

Także profesor Jeremy Siegel, renomowany amerykański ekonomista, jest zdania, że obecny boom na chipy AI, napędzany rosnącym popytem na chatboty sterowane przez sztuczną inteligencję, nie jest jeszcze bańką. Siegel przypomina, że Nasdaq był bardzo wyprzedany w 2022 roku. Nie dziwi więc tegoroczny wzrost, w którym duży udział ma sztuczna inteligencja. Ta z kolei przyczyniła się do podniesienia wartości akcji spółek o wysokiej kapitalizacji technologicznej.

Michał Palaczyk ze Squaber.com nie wyklucza, że Nasdaq będzie kontynuował hossę. Powołuje się przy tym na analogię historyczną. - Warto wrócić pamięcią do sytuacji z 1983 roku. Wówczas indeks technologiczny Nasdaq, podobnie jak obecnie, znajdował się w okolicach nowego rekordu. Po osiągnięciu najwyższego poziomu wszedł na ścieżkę dalszego dynamicznego wzrostu - przypomina ekspert Squaber.com.

Fed w roli głównej

Los indeksów giełdowych na Wall Street zależy jednak w dużym stopniu od najbliższych decyzji amerykańskiego banku centralnego. Rynki spodziewają się, że Rezerwa Federalna wstrzyma się z podwyżkami stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu w środę 14 czerwca, a to powinno sprzyjać hossie na rynku papierów wartościowych.

Wskaźnik CME FedWatch pokazuje, że istnieje prawie 80-procentowe prawdopodobieństwo, że Fed w tym tygodniu utrzyma stopy na niezmienionym poziomie. Jednak całkowita rezygnacja z dalszych podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych nie jest przesądzona. Mniej więcej połowa inwestorów zakłada, że Rezerwa Federalna już w lipcu zdecyduje się na podwyżkę o 25 punktów bazowych.

Przedstawiciel dwóch najsłynniejszych amerykańskich banków inwestycyjnych - Morgan Stanley i Goldman Sachs - przedstawiają bardzo różne prognozy co do perspektyw indeksu S&P 500. Analityk Goldman Sachs twierdzi, że rynek giełdowy w USA znajduje się we wczesnej fazie hossy, natomiast ekspert Morgan Stanley ostrzega przed krachem.

David Kostin z Goldman Sachs spodziewa się, że wzrosty będą kontynuowane, zwłaszcza wtedy, gdy inne sektory wreszcie dogonią gwałtowny wzrost cen akcji spółek technologicznych. Jego zdaniem, zaskakująca siła amerykańskiej gospodarki oraz wytrzymałość rynku pracy mogą sprawić, że po fali niepewności na Wall Street zobaczymy dalszy ruch w górę.

Nastroje studzi Michael Wilson z Morgan Stanley, który przywołuje historyczną analogię i sięga po wykres S&P 500 z lat 40. ubiegłego wieku. Wówczas to to indeks wzrósł o 24 proc., a potem bardzo szybko ustanowił nowe minimum. Warto przypomnieć, że wskaźnik S&P 500 od najniższego poziomu odnotowanego 12 października zeszłego roku do dziś wzrósł o około 22 proc. Jak podkreśla Michael Wilson, 80 lat temu też zanosiło się na piękną hossę, a wyznaczone zostało nowe dno cyklu niedźwiedzia.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | Wall Street | sztuczna inteligencja [AI] | big-tech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »