Koniec węgla w Polsce już następuje. W rządowych planach jeszcze tego nie widać

Węgiel odpowiadał za około dwie trzecie produkcji energii elektrycznej w Polsce w 2023 roku. To historycznie niski poziom. Z kolei odnawialne źródła energii odpowiadają już za ponad jedną piątą wytworzonego w kraju prądu. To poziom, jakiego poprzedni rząd spodziewał się dopiero na koniec dekady. Rzeczywistość wyprzedza plany dotyczące transformacji - komentują eksperci.

  • Udział węgla w produkcji prądu w Polsce w 2023 roku był rekordowo niski
  • Udział OZE wzrósł za to do poziomu, który zgodnie ze strategią poprzedniego rządu mieliśmy osiągnąć za sześć lat
  • Polityka energetyczna Polski wymaga pilnej aktualizacji, bo rzeczywistość już teraz wyprzedza plany - uważają analitycy
  • Podkręcenie tempa transformacji jest i realistyczne, i się nam opłaci - wyliczają eksperci
  • Nowy rząd już rozpoczął prace nad aktualizacją strategii energetycznej dla kraju

Udział węgla w produkcji energii elektrycznej w Polsce w 2023 roku był wyjątkowo niski. Jak wynika z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych, z węgla (brunatnego i kamiennego) pochodziło ok. 67,9 proc. wytworzonej w kraju energii elektrycznej. Gaz odpowiadał za ok. 8 proc. produkcji.

Reklama

Dla porównania - w 2022 roku węgiel stanowił ponad trzy czwarte polskiego miksu energetycznego, jeśli chodzi o wytwarzanie prądu. Do 2017 roku nie schodził poniżej poziomu 80 procent. A jeszcze w latach 2006-2008 z węgla wytwarzało się ponad 90 proc. energii elektrycznej w Polsce.

Rewersem obniżonej produkcji prądu z węgla jest znaczący wzrostu udziału odnawialnych źródeł energii w miksie. OZE, wraz z energetyką wodną, odpowiadały w minionym roku za ok. 23,7 proc. wytworzonego prądu. To już blisko poziomu jednej czwartej prądu pochodzącego z odnawialnych źródeł. To także poziom, którego osiągnięcie w oficjalnej polskiej strategii energetycznej z 2021 roku rząd zakładał dopiero w 2030 roku.

Strategia jest, ale nieaktualna. "Przestarzała już w momencie publikacji"

Analitycy zajmujący się energią i klimatem są zresztą zgodni, że Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku (PEP 2040) - bo o tym dokumencie mowa - wymaga aktualizacji. - Obecnie obowiązująca PEP 2040 była przestarzała już w momencie jej publikacji trzy lata temu - komentują eksperci Forum Energii. Jak wskazują, strategia nie uwzględniała realiów ekonomicznych i technologicznych w energetyce oraz potrzeb inwestycyjnych w tym sektorze.

To, że przyjęty dokument trzeba szybko zaktualizować wiedział już zresztą poprzedni rząd. Strategia PEP 2040 została przyjęta w 2021 roku przez gabinet Mateusza Morawieckiego. Już w 2022 roku jego rząd przyjął założenia do jej aktualizacji, której przeprowadzanie zapowiadano na 2023 roku. Ostatecznie nie dokonano jej jednak przed wyborami. Zmiana strategii trafi więc na listę zadań do wykonania dla nowego rządu Donalda Tuska.

Już założenia do aktualizacji przygotowane przez rząd PiS były oceniane przez analityków jako zbyt konserwatywne. Na przykład Instrat przedstawił w grudniu analizę, z której wynika, że w 2040 roku - nawet, jeśli zielona transformacja znacząco się opóźni - węgiel zniknie z polskiej energetyki. Tymczasem zgodnie z już zaktualizowanymi założeniami poprzedniego rządu, w 2040 roku węgiel miałby mieć jeszcze 8-procentowy udział w polskiej energetyce. Plany przed aktualizacją zakładały udział na poziomie 11,3 procent. 

Plany w tyle za rzeczywistością

- Niestety w ostatnich latach oficjalne plany rządowe zostawały w tyle za rzeczywistością. Założenia wciąż obowiązujących strategii nie uwzględniają potencjału rozwoju zielonych technologii i ostatnich zmian w unijnej polityce energetycznej. Teraz mamy wyjątkową szansę, aby wreszcie przyjąć realistyczny i najkorzystniejszy dla Polek i Polaków plan na najbliższe dekady - komentował wtedy kierownik programu badawczego Energia i Klimat w Fundacji Instrat Michał Smoleń. 

To, jak w czterech różnych scenariuszach - od najbardziej do najmniej ambitnego - może wyglądać polski miks energetyczny w 2040 roku, Instrat przedstawił na poniższym wykresie:

Realistyczny byłby, poza szybszym odchodzeniem od węgla, także scenariusz większego niż planowane dotąd zwiększenia mocy z OZE. Tak wskazywali z kolei analitycy think tanku Ember i Instytutu Reform. - Ostatnie analizy pokazują, że Polska mogłaby dążyć do 100 GW mocy ze źródeł odnawialnych bez przekraczania historycznych trendów - wskazywali na początku ubiegłego roku. Tymczasem opublikowane założenia do nowej PEP2040 proponowały jedynie 50 proc. udziału OZE w miksie energetycznym w 2040 roku, co oznacza około 50-60 GW mocy. A więc o kilkadziesiąt gigawatów mniej, niż możemy osiągnąć.

Nowy rząd zaczął pracę nad strategią. Mnóstwo do zmiany

Potrzebę aktualizacji polskiej strategii energetycznej dostrzega nowy rząd. Przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska wskazali już, że resort planuje aktualizację PEP 2040. "Trwają prace koncepcyjne nad aktualizacją dokumentu, która zgodnie z przepisami prawnymi podlegać będzie konsultacjom publicznym i uzgodnieniom zapewniając dostęp do procesu wszystkim interesariuszom. Zakończenie prac przewidziane jest w 2024 roku" - odpowiedział resort na nasze pytanie dotyczące tego, kiedy należy spodziewać się przedstawienia opinii publicznej nowych planów co do PEP 2040.

Nowa strategia będzie niezbędna także dlatego, że w tym roku rozpocząć się ma na forum UE debata dotycząca przyjęcia celów zmniejszenia emisji CO2 do 2040 roku. Obecny cel UE to zerowe emisje netto do 2050 roku oraz ograniczenie emisji o 55 proc. do 2030 roku. Jak opisywaliśmy w tym artykule, już 6 lutego Komisja Europejska przedstawi propozycję dotyczącą tego, jaki poziom kraje Unii powinny osiągnąć w połowie drogi między 2030 a 2050 rokiem. 

Za przyspieszeniem odejścia od węgla w nowej strategii przemawiają też argumenty ekonomiczne - przekonuje Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). PIE opublikował pod koniec zeszłego roku analizę, w której wylicza, że opóźnianie dekarbonizacji oznacza wyższe rachunki za prąd i nakłady inwestycyjne w gospodarce wyższe nawet od tych na nowe moce z OZE. To dlatego, że polskim elektrowniom węglowym kończy się "data ważności". 

"Ze względu na ok. 50-letni okres eksploatacji elektrowni węglowych, do 2030 roku konieczne jest wyłączenie około 60 proc. wszystkich obecnych polskich mocy węglowych. Jeśli mielibyśmy zostać przy węglu, to oznacza konieczność zainwestowania 273 mld zł w nowe jednostki" - wskazywała w analizie Marcelina Pilszyk z zespołu energii i klimatu PIE. Także realizacja obowiązującej PEP 2040 ze stopniowym odchodzeniem od węgla oznacza większe wydatki niż podkręcenie tempa rozwoju zielonej energetyki.

Na oszczędności z transformacji energetycznej wskazuje też Instrat. Jak podaje organizacja, realistycznym celem na 2040 roku, przy założeniu ambitnego rozwoju OZE i energetyki jądrowej, jest 84 proc. energii elektrycznej z odnawialnych źródeł. Czyli tyle, ile w 2015 roku wytwarzaliśmy z węgla. Taki scenariusz przynosiłby ok. 6 mld zł oszczędności rocznie w porównaniu z planem z aktualnej wersji PEP 2040.

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »