Poprzedni zarząd Orlenu zapłaci za stratę OTS? "Skarb Państwa będzie dochodził roszczeń"
Sprawa OTS, spółki-córki Orlenu, może się nie skończyć na prokuraturze i postępowaniu karnym. Skarb Państwa może się domagać odszkodowania także na drodze cywilnej - wskazał na czwartkowym posiedzeniu Sejmu pytany o tę kwestię wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki. - Spółka poniosła wymierną stratę. Każdy akcjonariusz Orlenu został w pewien sposób okradziony - wskazywał Kropiwnicki.
Prokuratura i ewentualne postępowanie karne może nie być finałem sprawy OTS. Chodzi o spółkę Orlenu, z powodu której koncern musiał dokonać odpisu w wysokości 1,5 mld zł. Ten odpis pomniejszy zyski spółki za zeszły rok. To w rezultacie przełoży się na mniejszą dywidendę. Zdaniem Roberta Kropiwnickiego, sekretarza stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, otwiera do drogę także do postępowania na drodze cywilnej.
- Spółka poniosła wymierną stratę, która została wskazana jako odpis z zysku za rok 2023. To jest ewidentny uszczerbek, ponieważ to jest pomniejszenie zysku firmy, a to oznacza mniejszą dywidendę. Mniejszą dywidendę dla Skarbu Państwa, mniejszą dywidendę dla wszystkich akcjonariuszy. Każdy akcjonariusz Orlenu został w pewien sposób okradziony. Za to powinien odpowiedzieć zarząd - mówił w Sejmie Kropiwnicki.
Wiceszef MAP był pytany o to, jak wygląda sytuacja w związku z możliwością odzyskania środków, których odpisu musiał dokonać Orlen.
Chodzi o sprawę Orlen Trading Switzerland (OTS). To spółka założona przez Orlen w celu handlu ropą. Spółka w 2023 roku miała wpłacić 1,5 mld zł zaliczki na poczet dostaw ropy naftowej. Surowiec nigdy nie trafił jednak do spółki. Zaliczki również nie udało się otrzymać z powrotem.
W rezultacie OTS dokonał odpisu za 2023 rok w tej wysokości. Takiego samego odpisu musiał dokonać cały koncern. Jak wskazywał w Sejmie Kropiwnicki, odpowiedzialność za tę stratę spada na zarząd OTS, ale także Orlenu. Jego zdaniem jest droga do dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej.
- Sprawdzić i zabezpieczyć transakcje jest rolą tego, który zleca. Tego nie dokonał pan Samer (prezes OTS - red.), nie dokonała spółka-matka z zarządem z Danielem Obajtkiem na czele - wskazał wiceminister. - To jest rzecz arcydziwna, że przed wyborami i już po wyborach dokonuje się transakcji niesprawdzonych, niezabezpieczonych na rynku wysoce ryzykownym. Kto z państwa przelałby kilkaset milionów dolarów do Sudanu Południowego czy Wenezueli bez należytego zabezpieczenia? Nikt odpowiedzialny. Ale nie niestety zarząd z panem Obajtkiem i panem Samerem A. tego dokonał. Za to niestety musimy odpowiadać - dodał.
Jak dodał w wyniku tego Orlen poniósł "wymierną stratę, która została wskazana jako odpis z zysku za rok 2023".
- To jest ewidentny uszczerbek, ponieważ to jest pomniejszenie zysku firmy - zwrócił uwagę Robert Kropiwnicki. - A to oznacza mniejszą dywidendę. Mniejszą dywidendę dla Skarbu Państwa, mniejszą dywidendę dla wszystkich akcjonariuszy. Każdy akcjonariusz Orlenu został w pewien sposób okradziony.
Przypomnijmy, że Orlen jest notowany na giełdzie. Prawie połowę (49,9 proc.) udziałów ma Skarb Państwa. Niecałe 5,8 proc. akcji należy do Otwartego Funduszu Emenrytalnego Nationale Nederlanden. Reszta jest w rękach prywatnych akcjonariuszy.
- Za to powinien odpowiedzieć zarząd. Mam nadzieję, że zarząd będzie za to odpowiadał w sposób zarówno karny, ale również możliwa jest odpowiedzialność na drodze cywilnej - dodał wiceminister. Jego zdaniem państwo pociągnie w tej kwestii do odpowiedzialności członków zarządu Orlenu. - Myślę, że po postępowaniu prokuratorskim Skarb Państwa będzie również dochodził swoich roszczeń od osób odpowiedzialnych, tak żeby zabezpieczyć na przyszłość tego typu transakcje - zadeklarował.
Nieudana transakcja OTS jest jedną z 21 związanych z działalnością Orlenu spraw, którą obecnie zajmuje się prokuratura. Jak ocenił wiceminister, "jedną z najpoważniejszych".
W Sejmie Robert Kropiwnicki mówił także o dodatkowych kosztach, jakie poniósł Orlen w związku z niedoszłym zakupem ropy z Wenezueli. Oprócz samych przedpłat to ok. 100 mln dolarów (ok. 400 mln zł) - podał wiceminister.
Jak wyliczył, koszty najmu tankowców to ok. 60 mln dolarów, koszty rozwiązania umów na te tankowce - 8 mln dolarów, a koszty postojowego tankowców w oczekiwaniu na ładunek - 30 mln dolarów
- Łącznie to ok. 100 mln dolarów dodatkowych kosztów. To jeden wielki skandal, że transakcja była niezabezpieczona - oświadczył Kropiwnicki.
Martyna Maciuch