Rosną dysproporcje na amerykańskiej giełdzie. "To może mieć fatalne konsekwencje"
Na giełdzie w Warszawie WIG20 od końca lipca spadł z 2200 do 2113 punktów. W tym samym czasie wyraźnie cofnęły się także indeksy giełdy amerykańskiej. Inwestorzy stracili pewność siebie po obniżeniu przez agencję Fitch ratingu dla Stanów Zjednoczonych, w związku z wątpliwościami jaka będzie polityka monetarna banków centralnych i pod wpływem spekulacji, że "pęknie bańka sztucznej inteligencji".
- Nowojorscy inwestorzy giełdowi po decyzji agencji Fitch zachowują względny spokój. Dużo gorzej było w 2011 roku, gdy rating USA został obniżony przez Standard&Poor’s
- JPMorgan alarmuje, że inwestorzy na Wall Street nadmiernie skupiają się na grupie spółek technologicznych o największej kapitalizacji rynkowej
- Citigroup spodziewa się poważnego spadku S&P500 tylko wówczas, gdy Rezerwa Federalna będzie kontynuować bezkompromisową politykę pieniężną
Początek sierpnia nie jest udany dla giełd światowych. Na tle innych rynków słabo wypada zwłaszcza warszawski parkiet. We wtorek WIG20 cofnął się aż o 1,8 proc. i testuje poziom 2100 punktów, co oznacza, że od końca lipca stracił około 100 punktów. Zaniepokojeni inwestorzy zaczynają przypominać sobie, jakie dołki WIG20 notował w ostatnim czasie. Było to 2000 punktów na początku lipca i mniej niż 1900 punktów pod koniec maja.
Outsiderem wtorkowej sesji na GPW był sektor bankowy. Wskaźnik WIG-Banki spadł o 2,7 proc. To nie przypadek, bo podobnie było na głównych rynkach Europy i na Wall Street. Wielka wyprzedaż dotknęła przede wszystkim włoskie banki po informacji o wprowadzeniu 40-procentowego podatku od nadmiarowych zysków. Największy włoski bank, Intesa Sanpaolo, stracił na wartości ponad 8 proc.
Dzień wcześniej nadeszła niedobra wiadomość dla sektora bankowego w Stanach Zjednoczonych. Agencja Moody's obniżyła ratingi kredytowe dla 10 małych i średnich amerykańskich banków. W dodatku zasugerowała, że podobną decyzję może podjąć w odniesieniu do dużych pożyczkodawców w USA.
Rynki giełdowe pozostają też pod wpływem podjętej na początku sierpnia przez agencję Fitch decyzji o pogorszeniu ratingu kredytowego dla Stanów Zjednoczonych (z AAA do AA+). Fitch powołał się na spodziewane pogorszenie sytuacji fiskalnej w ciągu najbliższych trzech lat. Źle ocenił także powtarzające się w USA polityczne negocjacje dotyczące limitu zadłużenia, które zagrażają zdolności rządu do płacenia swoich zobowiązań.
Niektórzy komentatorzy nie rozumieją decyzji agencji Fitch, gdyż została podjęta dwa miesiące po tym, jak prezydent Joe Biden i kontrolowany przez Republikanów Izba Reprezentantów doszli do porozumienia w sprawie limitu zadłużenia. Sekretarz Skarbu USA, Janet Yellen, nie zgodziła się z obniżką ratingu i nazywała ją “arbitralną i opartą na przestarzałych danych".
Nowojorscy inwestorzy giełdowi po decyzji Fitcha zachowują względny spokój. Dużo gorzej było w 2011 roku, gdy rating USA został obniżony przez Standard&Poor’s. Agencja zrobiła to kilka dni po porozumieniu w sprawie limitu zadłużenia, powołując się na "polaryzację polityczną i niewystarczające kroki w celu poprawy perspektyw fiskalnych kraju". Po tamtej obniżce akcje na Wall Street podczas jednej sesji potaniały o 7 proc., a wstrząs dotarł także na inne giełdy, które w dodatku były już w trakcie finansowego kryzysu strefy euro.
Najnowsza decyzja agencji Fitch wywołała w pierwszym dniu na Wall Street tylko 2-procentowy spadek indeksów. - Nie sądzę, abyśmy zobaczyli wielu inwestorów, zwłaszcza tych z długoterminową strategią, mówiących, że powinni sprzedać akcje ponieważ Fitch obniżył rating z AAA do AA+ - skomentował sytuację Jason Ware, dyrektor inwestycyjny w Albion Financial Group.
Niepokój po decyzji agencji Fitch udzielił się także inwestorom na GPW. Możliwe jednak, że niektórzy z nich sprawę obniżenia ratingu USA uznali za dobry pretekst do realizacji części zysków. Zagraniczni inwestorzy, którzy w tym roku na dużą skalę handlowali w polskim rynku akcyjnym, prawdopodobnie zaczynają redukować swoje pozycje. Może to wynikać z faktu, że zgromadzili już satysfakcjonujące zyski, tym bardziej, że wiele spółek podrożało nawet o 40-50 proc.
Trzeba też pamiętać, że do zwiększania zysków na warszawskim parkiecie przyczyniała się korzystna zmiana kursu złotego względem głównych walut światowych. Tymczasem od początku tego tygodnia złoty traci na wartości, zwłaszcza w relacji do dolara amerykańskiego.
Nie można też wykluczyć, że najnowszy rating Fitcha stanie się przysłowiową "puszką Pandory" i będzie dla wielu inwestorów - nie tylko w Polsce - karą za chciwość, która wywindowała ceny wybranych akcji na niebotyczne poziomy. Wiele wskazuje na to, że indeksy na giełdach światowych w tej chwili korygują hossę z poprzednich 2-3 miesięcy, kiedy sesje wzrostowe trwały seriami. Dopiero 2 sierpnia amerykański wskaźnik S&P500 zakończył niezwykły cykl 47 sesji z rzędu, które jeśli nawet kończyły się spadkami, to mniejszymi niż 1-procentowe.
Indeksy systematycznie rosły, gdyż inwestorzy optymistycznie wyceniali możliwy koniec podwyżek stóp procentowych amerykańskiej Rezerwy Federalnej i Europejskiego Banku Centralnego oraz scenariusz tzw. miękkiego lądowania gospodarczego - zarówno w USA, jak i w Europie. Późniejsze obniżanie stóp procentowych byłoby kolejną dobrą wiadomością dla giełd, gdyż tańsze kredyty są bodźcem dla inwestycji i konsumpcji.
Dziś jednak wariant szybkiego łagodzenia polityki monetarnej przez główne banki centralne nie jest taki pewny. Silne jest natomiast przekonanie, że gospodarka Stanów Zjednoczonych nie uniknie recesji. Jeszcze niedawno spodziewano się jej pod koniec tego roku, ale teraz dominują prognozy, że dojdzie do niej w pierwszym kwartale 2024 roku.
Niektórzy analitycy twierdzą, że poważne spadki na Wall Street są nieuniknione, bo kiedyś musi skończyć się "ekstaza sztucznej inteligencji". Gdyby nie wąska grupa spółek technologicznych o największej kapitalizacji rynkowej (znana jako FAANG), to tegoroczna hossa giełdowa nie przybrałaby aż takich rozmiarów. Te właśnie spółki odpowiadają za wywołanie boomu sztucznej inteligencji (AI).
Eksperci JPMorgan są zdania, że koncentracja kapitału na amerykańskim rynku akcji rośnie w najszybszym tempie od 60 lat, a to może mieć fatalne konsekwencje. Nawet w czasie bańki internetowej, której szczyt przypadł na marzec 2000 roku, nie występowały tak duże dysproporcje.
"Jeśli grupa FAANG wytraci impet wzrostowy, nadchodząca bessa może całkowicie zrujnować dotychczasowy krajobraz amerykańskiej giełdy. Okresy, w których rynek bardzo mocno koncentrował się niemal wyłącznie na elitarnej grupie najdroższych akcji, często kończyły się spektakularnym resetem" - czytamy w raporcie JP Morgan.
Charakterystyczne jest, że w ciągu ostatnich 2 tygodni technologiczny indeks Nasdaq Composite spadł o około 2 proc. W tym czasie większość czołowych spółek z tej branży opublikowała raporty kwartalne. Taka reakcja inwestorów prowadzi do spekulacji na temat zbliżającego się końca bańki na rynku AI.
Generalnie jednak znaczna część firm z Wall Street przedstawiła wyniki finansowe za drugi kwartał 2023 roku lepsze od prognozowanych. Zdaniem analityków, w trzecim kwartale należy spodziewać się, że ogólny zysk na akcję wzrośnie jedynie o 0,2 proc. Szybciej ma zwiększać się w czwartym kwartale, a w całym 2023 roku jego przyrost jest szacowny na 0,8 proc.
Po ostatnich spadkach główny indeks giełdy w Nowym Jorku S&P500 jest nieco poniżej poziomu 4500 punktów, co oznacza, że naruszył strefę 4525-4575, która stanowiła ważny opór dla tego wskaźnika. Niedawno (ale przed zmianą ratingu agencji Fitch dla USA) ekonomiści Citigroup przedstawili trzy scenariusze dla Wall Street.
W pierwszym, którego prawdopodobieństwo wyceniono na 50 proc., S&P500 rośnie do 5800 punktów głównie pod wpływem dobrych wyników finansowych amerykańskich spółek. W drugim neutralnym, wycenianym na 40 proc., indeks osiąga poziom 4800 punktów.
Najmniej prawdopodobny (10 proc.) dla Citigroup jest trzeci scenariusz, w którym S&P500 spada do 3600 punktów. W tym wypadku założono, że Fed kontynuuje bezkompromisową politykę pieniężną, która pogorszy sytuację przedsiębiorstw i całej gospodarki.
Jacek Brzeski