Rynki boją się recesji. Decyzje Fed zdyskontowane?

Na otwarciu tygodnia dolar pozostawał silny, choć zmiany są niewielkie. Motorem nadal pozostają oczekiwania związane z bardziej agresywną polityką FED w nadchodzących miesiącach. Inwestorzy zostali zmuszeni do reagowania na rosnącą liczbę sygnałów potwierdzających zbliżające się spowolnienie. Równolegle oczywistym stało się, iż amerykański bank centralny znalazł się w położeniu, w którym zwalczenie inflacji jest możliwe tylko przez pchnięcie gospodarki w recesję.

Sytuacja na rynkach 11 kwietnia - co zostało już zdyskontowane?

Na otwarciu tygodnia dolar pozostawał silny, choć zmiany są niewielkie. Motorem nadal pozostają oczekiwania związane z bardziej agresywną polityką FED w nadchodzących miesiącach. Przy czym ruch na stopach o 50 p.b. w maju, oraz planowane rozpoczęcie procesu redukcji bilansu banku centralnego w tempie 95 mld USD miesięcznie są praktycznie zdyskontowane. To na ile dolar będzie dalej silny, będzie zależeć od oczekiwań, co do ruchów FED w kolejnych miesiącach, oraz przesłanek stojących za pozostałymi walutami.

Nadal słabo wypada japoński jen (USD/JPY naruszył poprzedni szczyt przy 125,08), na co mają wpływ "gołębie" sygnały płynące z Banku Japonii, oraz zachowanie sie rentowności amerykańskich obligacji, które kontynuują swoją hossę (10-letnie pokonały dzisiaj poziom 2,75 proc.). Słabsze perspektywy dla rynku ropy stoją za spadkami korony norweskiej, oraz dolara kanadyjskiego (choć w przypadku Norwegii mieliśmy też inflację nieco niższą od szacunków). Gorzej zachowują się dzisiaj też dolar australijski, oraz funt po odczycie produkcji przemysłowej za luty. Na rynkach pozostaje widoczny lekki risk-off, na co wpływ ma też słabość giełdowych parkietów na Wall Street.

Reklama

Na drugim biegunie jest euro, które dobrze przyjęło wyniki wyborów prezydenckich we Francji (EUR/USD powrócił ponad 1,09). Do drugiej tury przeszli Macron (27,6 proc.) i Le Pen (23,4 proc.), a wynik kandydatki Frontu Narodowego nie był tak dobry, jak wskazywały na to wcześniejsze sondaże. Te faworyzują w drugiej turze (za 2 tygodnie) obecnego prezydenta, który dostał też wsparcie od wszystkich pozostałych kandydatów (z wyjątkiem Zemmoura). Niemniej warto mieć na uwadze, że rynki mogą być jeszcze zaskakiwane słabymi sondażami, tak jak to miało miejsce w zeszłym tygodniu. Kluczem na najbliższe dni będzie jednak czwartkowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego.

Ten tydzień będzie specyficzny, gdyż krótszy ze względu na nadchodzące Święta Wielkanocne - niższa płynność w jego drugiej połowie. Dzisiejszy kalendarz jest pusty, jedynie po południu i wieczorem mamy zaplanowane wystąpienia członków FED.

EUR/USD - przerwanie słabej passy?

Euro zostało dzisiaj wsparte przez wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji. Rynek chce wierzyć w to, że drugą turę, która będzie mieć miejsce za 2 tygodnie, wygra Emmanuel Macron. Sondaże wypadają dla niego korzystnie, ale różnica do Le Pen mieści się w granicach błędu statystycznego, w efekcie o wyniku może przesądzić też frekwencja. Tak czy inaczej, ten wątek powróci w następnym tygodniu, teraz kluczowe będzie czwartkowe posiedzenie EBC. Jego interpretacja może być asymetryczna - powtórzenie "gołębich" argumentów nie będzie żadnym zaskoczeniem, podczas kiedy "jastrzębie" niespodzianki mogą dać efekt sporego zaskoczenia. Opublikowane w zeszłym tygodniu zapiski z marcowego spotkania pokazały, że decydenci zdają się być zaniepokojeni wysoką inflacją. Niuansem w przekazie jest sformułowanie "po pewnym czasie", jakie zostało użyte w marcu dla opisu dla spodziewanej podwyżki stóp procentowych - "po pewnym czasie" od zakończenia skupu aktywów. 

EUR/USD

1,0432 0,0067 0,64% akt.: 20.12.2024, 22:58
  • Kurs kupna 1,0430
  • Kurs sprzedaży 1,0433
  • Max 1,0447
  • Min 1,0343
  • Kurs średni 1,0432
  • Kurs odniesienia 1,0365
Zobacz również: CAD/JPY AUD/NZD AUD/JPY

Ważnym elementem układanki będzie też pozycja samego dolara, który po zwyżkach w ubiegłym tygodniu mógłby wejść w nieznaczną korektę na szerokim rynku. Agresywne działania FED spodziewane w maju zostały już w dużej mierze zdyskontowane. 

Analiza techniczna pokazuje, że mocniejsze zejście poniżej piątkowego dołka przy 1,0835 może być w najbliższym czasie trudne, a rynek w przypadku "niespodzianki" z EBC w czwartek może skierować się w stronę bariery 1,1000.

Sporządził: Marek Rogalski - główny analityk walutowy DM BOŚ

Rynek boi się recesji?

Główna fala raportów przeleje się przez giełdy dopiero po Świętach Wielkanocnych. Wcześniej inwestorzy będą musieli odnieść się również do odczytów inflacji CPI w USA, które nie pozwolą zapomnieć, iż przed giełdami perspektywa trzech z rzędu podwyżek ceny kredytu przez Fed po 50 punktów bazowych każda oraz proces zacieśnienia ilościowego w postaci redukowania sumy bilansowej banku centralnego.

W zarysowanym układzie sił wyniki kwartalne spółek musiałyby być naprawdę imponujące, by zrównoważyć inwestorom ryzyka, przed jakimi stają w II kwartale bieżącego roku. Inaczej rzecz ujmując warto oczekiwać układu sił, w którym sezon publikacji raportów kwartalnych dołoży rynkom zmienności, a nie uspokojenia i redukowania wątpliwości.

Z perspektywy obecności na rynkach warto brać pod uwagę dwa fakty. Większość indeksów ma za sobą już kilkumiesięczne przeceny, które tylko przyspieszyły po wybuchu wojny w Europie. W praktyce wycena zacieśniania w polityce monetarnej ze strony Rezerwy Federalnej rozpoczęła się jesienią zeszłego roku, a wiele elementów, które straszą dziś na rynkach jest realizacją scenariuszy zakładanych przez inwestorów od dobrych kilku miesięcy.

Najważniejszym pytaniem jest, czy rynki uwzględniły już w cenach zbliżającą się recesję?

W naszej opinii nie i dlatego w scenariuszu negatywnym warto liczyć się z pogłębieniem spadków, a w neutralnym z dryfem indeksów bez testowania szczytów hossy i dołków przeceny. Ponadto, scenariusz recesyjny oznacza, iż w perspektywie kilku miesięcy rynki zaczną wyceniać zakończenie zacieśnienia monetarnego w USA. Dokładnie taki scenariusz wskazuje też odwrócenie krzywych rentowości.

Naszym zdaniem jeszcze w tym roku na giełdach pojawi się mechanizm pozycjonowania się pod pierwsze obniżki ceny kredytu w USA w przyszłym roku. W praktyce układ sił w gospodarce i polityka Fed zdają się sprzyjać wystąpieniu klasycznej anomalii kalendarzowej, w której gracze uciekają z rynku w II kwartale i wracają w IV, by rozegrać wzrosty z końcówki roku, a więc klasyczne Sell in May.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.


 

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: recesja | inflacja USA | Fed | stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »