Wyrok TSUE znów uderza w banki. Jakie perspektywy przed sektorem?
Kursy banków notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych zniżkują po tym, jak Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał niekorzystny dla pożyczkodawców wyrok w sprawie dotyczącej rozliczeń kredytobiorców z bankami. Prokonsumencki w swej istocie wyrok oznacza m.in. że bankom nie należą się żadne dodatkowe roszczenia wykraczające poza udostępniony konsumentowi kapitał w sytuacji, kiedy umowa kredytu zostanie uznana za nieważną. Czy w tej sytuacji należy spodziewać się, że sentyment do banków na GPW pogorszy się, a inwestorzy będą stronić od tego sektora?
- Prokonsumencki wyrok TSUE dotyczący hipotecznych kredytów frankowych pociągnął w dół kursy banków na GPW;
- To kolejny cios dla banków, ale zarówno sektor, jak i inwestorzy, nauczyli się już "zarządzać" frankowym ryzykiem;
- Jak rynek odbierze najnowszy wyrok TSUE i z jakimi ryzykami musi się jeszcze liczyć polski sektor bankowy?
Przypomnijmy pokrótce, że w wydanym w czwartek 7 grudnia wyroku TSUE orzekł, że sądy krajowe mają obowiązek zbadać z urzędu, czy postanowienia umowy o kredyt między bankiem a kredytobiorcą mają nieuczciwy charakter i - po dokonaniu takiego badania - mają obwiązek wyłączyć stosowanie nieuczciwych warunków umownych tak, aby nie wywierały one skutków wobec konsumenta. Przy tym wszystkim wyłączenie stosowania nieuczciwych warunków umowy nie może być zawieszone albo uzależnione od spełnienia dodatkowych przesłanek przewidzianych w prawie krajowym lub orzecznictwie.
Zdaniem prawników, TSUE stanął na stanowisku, że bankom - po uznaniu umowy kredytu za nieważną - nie należy się żadne dodatkowe roszczenie wykraczające poza udostępniony konsumentowi kapitał, z którego ten korzystał. W efekcie roszczenia konsumenta nie powinny ulec obniżeniu o dodatkowe należności przysługujące bankowi.
Indeks WIG-banki tuż po ogłoszeniu wyroku zniżkował, ale niezbyt mocno. Po godzinie 10:00 najmocniejszej, bo około 2-procentowej przeceny, doświadczały akcje mBanku, który był zresztą pozwanym w sprawie, do której odnosił się 7 grudnia TSUE. Po godzinie 13:00 akcje mBanku zniżkowały już o 3,1 proc., do 543 zł, akcje PKO BP spadały o 1,7 proc. do 48,6 zł, akcje Pekao - o 1,06 proc., do 145 zł, akcje Aliora - o 1,04 proc. do 76 zł, a walory Santander BP spadały o 0,7 proc., do 504 zł. Te banki wchodzą też w skład indeksu WIG20, skupiającego 20 spółek z GPW o największej kapitalizacji - i tym samym "pociągnęły" go w dół, tak, że WIG20 zniżkował o 1,3 proc. Z kolei akcje Millennium kosztowały po 13:00 7,7 zł, czyli o 3,7 proc. mniej niż w środę, a papiery ING Banku Śląskiego traciły 1,14 proc., do 261 zł. Te dwa banki wchodzą w skład indeksu spółek o średniej kapitalizacji, mWIG40, który spadał w tym czasie o niewiele ponad 1 proc.
Reakcja inwestorów na wyrok TSUE była więc negatywna, ale skala spadków nie była szczególnie wielka. Czy to oznacza, że rynek - mówiąc fachowym językiem - wycenił już większość ryzyk dla tego sektora?
- Kluczowe wyroki, które miały zapaść w sprawach frankowych, już zapadły - mówi Interii Biznes Łukasz Jańczak, zastępca dyrektora departamentu analiz w Erste Securities Polska. - Ten dzisiejszy wyrok dotyka już bardziej szczegółowych kwestii w zakresie rozliczeń i interpretacji prawnych, które nie wpływają aż tak mocno na poziom rezerw w bankach.
- Pewne ryzyka rodzi jeszcze sprawa dotycząca kwestii biegu terminu przedawnienia roszczeń banków, w której to sprawie wyrok zostanie ogłoszony 14 grudnia. Potencjalny koszt negatywnych dla banku rozstrzygnięć wyliczała swego czasu Komisja Nadzoru Finansowego; rynek obecnie zakłada jednak, że ten scenariusz się nie zmaterializuje - dodaje analityk.
Wspomniany wyrok, który ma zapaść 14 grudnia, dotyczyć będzie sporu kredytobiorców z Getin Noble Bankiem (sygnatura C-28/22). W tej sprawie polski sąd odsyłający pytał TSUE o początek biegu terminu przedawnienia roszczeń restytucyjnych przedsiębiorcy (czyli roszczeń banku o korzystanie z kapitału, jaki udostępnił kredytobiorcy), wskazując na konkretne zdarzenia, od których ten termin mógłby być uzależniony.
- Co do zasady orzecznictwo sądowe w Polsce jest mocno negatywne dla banków w sprawach frankowych. W tym kontekście rezerwy w bankach rosły do wysokich poziomów - i stąd też mniejsza negatywna reakcja na dzisiejszy wyrok. Banki pogodziły się już z tym, że przegrywają z frankowiczami w sądach; jest to w tej chwili bardziej kwestia wymiaru kary - zauważa Ł. Jańczak.
Istotnie, banki w ostatnich kwartałach mocno zwiększały rezerwy na ryzyko prawne związane z potencjalnymi negatywnymi rozstrzygnięciami sądowych sporów z klientami, którzy zaciągnęli frankowe kredyty. Jeden z największych pożyczkodawców, bank Pekao, już w październiku dysponował rezerwami w wysokości mniej więcej 100 proc. wartości całego portfela kredytów frankowych w tym banku, który około połowy października kształtował się na poziomie ok. 2 mld zł. Mówił o tym obszerniej w wywiadzie dla Interii Biznes wiceprezes Pekao Paweł Strączyński. Słynący z konserwatywnego podejścia do kwestii rezerw bank ING również może pochwalić się niemal 100-procentowym poziomem pokrycia portfela frankowego rezerwami, w związku z czym w III kwartale br. bank ten nie związał żadnych nowych rezerw na kredyty frankowe.
Oczywiście, nie we wszystkich bankach sytuacja wygląda tak "różowo", o ile w ogóle można tutaj użyć tego słowa. Część z nich wciąż "dowiązuje" rezerwy. Trzeci kwartał był kolejnym okresem, kiedy działo się to na dużą skalę - wówczas rezerwy na frankowe kredyty hipoteczne w sektorze wyniosły łącznie 2,6 mld zł (w tym ok. 1,1 mld zł zaksięgowane przez mBank, ok. 0,7 mld zł zaksięgowane przez Bank Millennium i ok. 0,4 mld zł zaksięgowane przez Santander BP). A zaledwie w środę 6 grudnia bank BNP Paribas BP informował, że jego rezerwa na ryzyko prawne kredytów mieszkaniowych we frankach w IV kwartale 2023 r. wyniesie około 1,02 mld zł.
Na koniec I półrocza br. Związek Banków Polskich przedstawiał szacunki, według których dotychczasowa kwota rezerwy na ryzyko prawne hipotecznych kredytów walutowych w całym polskim sektorze bankowym sięgała 40 mld zł. Prognozował też, że dodatkowa kwota tych rezerw wyniesie 42 mld zł w okresie 2023-2025. Szacunki te zostały podane krótko po wyroku TSUE z 15 czerwca, który uznał wówczas, że banki nie mają prawa do rekompensaty za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy kredytowej zawierającej nieuczciwe postanowienia. Wyrok ten pokazał, że banki muszą liczyć się z kolejnymi prokonsumenckimi wyrokami sądów w sprawach frankowych - i zwiększonym napływem pozwów od zachęconych wyrokiem TSUE kredytobiorców.
Jednak, jak już zostało zasygnalizowane, o tych bolączkach sektora wiadomo od dawna, i są one niejako uwzględnione w wycenach banków na GPW. A czy na nastawieniu inwestorów do polskiego sektora bankowego mogą zaciążyć inne negatywne czynniki?
- W najbliższych miesiącach czynnikami ryzyka dla sentymentu wobec banków na GPW mogą być - klasycznie - potencjalne regulacje kapitałowe lub obciążające banki, chociażby ze względu na próby ulżenia kredytobiorcom w świetle obecnej wysokości stóp procentowych - mówi Łukasz Jańczak z Erste Securities. - Najnowsze propozycje w tym zakresie, na razie odłożone do późniejszego procedowania, nie są jednak szczególnie dotkliwe.
Poselski projekt nowelizacji ustawy przedłużającej wakacje kredytowe na 2024 r., przygotowany przez posłów Polski 2050, został wycofany z izby niższej, a marszałek Sejmu Szymon Hołownia tłumaczył, że kwestią tej wagi powinien zająć się już przyszły rząd. Przypomnijmy, że propozycja Polski 2050 zakładała zawieszenie w ciągu roku 4 rat (raz na kwartał) złotowego kredytu hipotecznego, ale byłoby to możliwe jedynie w przypadku tych osób, w przypadku których wydatki na ratę przekraczałyby 40 proc. średniego dochodu gospodarstwa domowego w okresie trzech ostatnich miesięcy poprzedzających złożenie wniosku o wakacje kredytowe. Tymczasem wakacje kredytowe wprowadzone przez rząd PiS w 2022 r. były powszechne.
- Jeśli chodzi o ścieżkę stóp procentowych, to zakładamy po grudniowej decyzji RPP o braku zmian, że ścieżka ta pozostanie sprzyjająca dla banków. W kwestii wymogów kapitałowych czy dywidendowych nie spodziewamy się zmian, co sygnalizował już zresztą regulator - dodaje Ł. Jańczak.
Pod koniec listopada wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Marcin Mikołajczyk informował PAP, że KNF "z dużym prawdopodobieństwem" utrzyma na 2024 rok dotychczasowe założenia polityki dywidendowej dla banków komercyjnych określone w perspektywie średniookresowej.