Posłowie KO zorganizowali w środę konferencję prasową w związku z sytuacją w Elektrowni Ostrołęka.
Przekonywali, że sytuacja w tej Elektrowni jest przykładem traktowania spółek energetycznych jako łupu politycznego, gdzie na wszystkie możliwe stanowiska mianowano działaczy partyjnych, nie zwracając uwagę na ich kompetencje.
- Energetyka stała się zakładnikiem decyzji politycznych - mówił poseł Czesław Mroczek.
Zobacz również:
W konferencji wziął udział były senator PiS i były pracownik Elektrowni Ostrołęka Krzysztof Majkowski, który, jak mówił Mroczek, od lat sygnalizuje nieprawidłowości w Elektrowni Ostrołęka.
Majkowski mówił, że po 2016 roku kondycja ekonomiczna Elektrowni Ostrołęka zaczęła się gwałtownie pogarszać. "Do 2015 roku bilans energetyczny, dotyczący importu i eksportu energii elektrycznej był na plusie i Polska sprzedawała cześć nadwyżki energii. Od 2016 roku zaczęła się sytuacja, że zaczęliśmy coraz więcej energii importować, w tej chwili importujemy codziennie 2400 Megawatów" - mówił.
To jest tak, dodał, jakby "cztery elektrownie zostały wycięte z systemu".- Niestety tragiczny w skutkach okazuje się związek polityki z gospodarką - mówił Majkowski. - W elektrowni i spółkach są ludzie kompletnie nieznający się na energetyce. Ani doświadczenia, ani wykształcenia. Mamy kilku katechetów, którzy w tej chwili zarządzają elektrownią, mamy specjalistę od chowu gęsi, od chowu kaczek, mamy nauczycieli, kolejarzy, którzy nigdy z energetyką nie mieli nic wspólnego - podkreślał.KLIKNIJ I SPRAWDŹ NOTOWANIA AKCJI NA RYNKU GŁÓWNYM GPW- Fachowcy, którzy ze mną przepracowali modlą się o to, żeby ta sytuacja się skończyła - zaznaczył.Odpowiedzialnością za ten stan Majkowski obarczył lokalnego posła PiS Arkadiusza Czartoryskiego. - Firma która jest jedną nogą dla miasta Ostrołęki w tej chwili chyli się ku upadkowi i z roku na rok jej pozycja jest coraz gorsza - powiedział.
Mimo to, jak dodał, rada nadzorcza przyznała zarządowi nagrody, a członek zarządu, która doprowadziła do rozbicia samochodu służbowego nie poniosła żadnych konsekwencji.
Sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński zwrócił uwagę, że sytuacją w Elektrowni Ostrołęka zainteresowało się CBA. - Jak wielka musi być ta afera, skoro CBA, które do tej pory lekką ręką zamiatało pod dywan wszelkie afery związane z obozem władzy, w tej sprawie zdecydowało się na interwencję - mówił Kierwiński.We wtorek tvn24.pl podało, że Centralne Biuro Antykorupcyjne na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku zatrzymało cztery osoby związane z branżą energetyczną, w tym byłego prezesa Elektrowni Ostrołęka oraz menadżera PGE Dystrybucja. Agenci CBA zażądali też wydania dowodów od posła PiS Arkadiusza Czartoryskiego - podał portal.Według informacji tvn24.pl, akcja CBA ma związek z zamówieniami zlecanymi przez spółkę PGE Dystrybucja jednej z prywatnych firm z siedzibą w Ostrołęce. Zamówienia, jak wynika z ustaleń śledczych, były udzielane bez wymaganych przetargów.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze