Białoruś powinna być w UE

Białoruś spokojnie mogłaby wejść do Unii Europejskiej, ale nie chce - uważa prezydent Aleksandr Łukaszenko. W przeciwieństwie do "pewnych państw Europy Wschodniej, które trafiły do UE i stwarzają tam problemy swoim niskim poziomem i zawyżonymi żądaniami" Białoruś to silny partner.

Prezydent Alaksandr Łukaszenka ma już dosyć nacisków ekonomicznych na Białoruś ze strony UE i Stanów Zjednoczonych w sprawy Białorusi. Podczas spotkania z szefami białoruskich placówek zagranicznych ostrzegł, że jeśli taka praktyka będzie kontynuowana to "będziemy na to adekwatnie reagować". Nie powiedział co dokładnie ma na myśli. Zasugerował tylko, że chodzi o "korektę" polityki w sferze dwustronnej współpracy, przede wszystkim w handlu i tranzycie. Generalnie szef Białorusi raczej próbował tonować nastroje niż podsycać niechęć do świata zachodniego.

Reklama

Silny partner UE

Łukaszenko oświadczył, że jego kraj nie dąży do członkostwa w UE. - Proponujemy obustronnie korzystne partnerstwo z silnym sąsiadem - powiedział prezydent.

Ocenił, że gdyby UE przyjmowała członków na uczciwych zasadach, to Białoruś powinna być przyjęta pierwsza, "a nie pewne państwa Europy Wschodniej, które trafiły do UE i stwarzają tam problemy swoim niskim poziomem i zawyżonymi żądaniami".

Łukaszenka uspokajał personel dyplomatyczny, że nie należy demonizować negatywnego stosunku do Białorusi w Europie. Według niego, gdyby to była prawda, Europa nie rozwijałaby współpracy gospodarczej.

- Trzeba normalnie i spokojnie pracować, dlatego że u nich też są swoi producenci i swoje interesy - zaznaczył Łukaszenka.

Podobnie ocenił sytuację w stosunkach z USA. Wskazał, że mimo barier stawianych przez Waszyngton, "my zawsze szukamy i znajdujemy punkty wspólnego zainteresowania ekonomicznego?.

- Nie powinniśmy sami siebie straszyć Amerykanami - przestrzegł prezydent. Jako przykład przywołał szczyt G-8 w Petersburgu, na którym - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - ani prezydent George W. Bush, "ani nikt inny słowa nie powiedział o Białorusi".

- Dlatego że tam zebrali się odpowiedzialni politycy, a nie amatorzy autoreklamy - oświadczył Łukaszenka.

Zmiana retoryki

Warto odnotować zmianę retoryki szefa białoruskiego państwa, który porzucił wojownicze słownictwo i używa bardziej pojednawczego słownictwa. Od służb dyplomatycznych zażądał "większej powściągliwości" w reagowaniu na zarzuty "w tej czy innej gazecie" zagranicznej, gdy "zakończył się ostry polityczny etap".

-Jeśli będziemy gdzieś krytykować USA czy UE, to (...) należy to robić przekonująco, poprawnie i w sposób cywilizowany - przykazał prezydent.

Łukaszenka polecił też podjąć działania w celu "kształtowania pozytywnego wizerunku Białorusi za granicą". Zastrzegł, że "produkt PR" powinien być adresowany nie do biurokracji z UE i członków rządów, bo lecz do biznesmenów i "prostych ludzi".

Jak podkreślił Łukaszenka, "każdy Polak i Niemiec powinien wiedzieć, że rosyjski gaz w jego domu" przeszedł przez Białoruś, która ?broni też ich kraju? przed takimi zagrożeniami, jak nielegalna imigracja czy międzynarodowa przestępczość.

- Jeśli uda nam się przekonać przedstawicieli różnych warstw niemieckiego, polskiego, brytyjskiego społeczeństwa, rządom tych krajów będzie o wiele trudniej uzasadnić swoje próby nacisku na Białoruś - podkreślił Łukaszenka.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »