Bitcoin znów ruszył w górę. Analitycy prześcigają się w prognozowaniu coraz wyższych cen

Pierwsza kryptowaluta świata po dwumiesięcznej przerwie znów próbuje przekraczać cenową granicę 70 tysięcy dolarów i zbliża się do marcowego rekordu wszech czasów (73,7 tysiąca). Wielu komentatorów spodziewa się dalszego wzrostu kursu bitcoina.

  • Bitcoin jest już tak drogi, że na rynku pojawia się kolejna fala FOMO (ang. fear of missing out), czyli strachu przed tym, co nas omija. Wielu inwestorów stawia na bitcoina, bo robią to inni 
  • Notowany jest znaczny napływ środków do bitcoinowych funduszu ETF spot dopuszczonych na rynek w Stanach Zjednoczonych na początku tego roku. Nowe fundusze ETF BTC umożliwiają wszystkim chętnym inwestowanie w bitcoiny bez posiadania ich w portfelach 
  • Od połowy marca obserwowany jest znaczący trend akumulacji bitcoinów przez dużych posiadaczy, nazywanych “wielorybami". Najnowsze dane wskazują, że adresy dysponujące ponad tysiącem tokenów kontrolują w tej chwili co najmniej 40 proc. całkowitej podaży tej kryptowaluty 

Reklama

Wielu komentatorów spodziewa się kolejnego poważnego ruchu w górę bitcoina, o ile trwale przekroczy on pułap 72 tysięcy dolarów. Wówczas może znaleźć się na ścieżce prowadzącej do rekordu historycznego. Ostatni szczyt cenowy został osiągnięty 14 marca i wyniósł 73,7 tysiąca dolarów. Szacuje się, że gdy w tych dniach cena bitcoina przekraczała poziom 71 tysięcy dolarów, przynosiła zyski wszystkim długoterminowym posiadaczom tej kryptowaluty, czyli takim, którzy utrzymywali swoje zasoby przez ponad 155 dni. 

Hossa bardziej prawdopodobna niż bessa

Znany inwestor, Willy Woo, uważa, że pokonanie oporu w wysokości 72 tysięcy dolarów będzie "zerwaniem bezpiecznika, który blokuje dostęp do psychologicznej bariery 75 tysięcy dolarów". Inny popularny analityk, występujący na platformie X pod pseudonimem Rekt Capital, jest zdania, że "strefa zagrożenia" została przez bitcoina opuszczona na początku maja, kiedy cena wirtualnej "monety" przekroczyła 60 tysięcy dolarów. Jak twierdzi, bitcoin musi teraz przekształcić opór w wysokości 72 tysięcy dolarów w solidne wsparcie, zanim rozpocznie następny wzrostowy rajd cenowy. 

Polski analityk, prowadzący serwis Squaber.com, Marcin Tuszkiewicz sugeruje, że wyjście bitcoina powyżej 70 tysięcy dolarów może stworzyć szansę osiągnięcia nowych historycznych szczytów. Jego zdaniem, kolejne możliwe cele kupujących to 78,5 tysiąca dolarów, a potem 84,4 tysiąca. 

- Wygląda na to, że na początku maja kupujący odzyskali inicjatywę, a poziom 56 586 dolarów stał się dołkiem, od którego kurs bitcoina na nowo buduje trend wzrostowy. W moim scenariuszu dopiero spadek poniżej 66 tysięcy dolarów oznaczałby zanegowanie hossy - oznajmił Marcin Tuszkiewicz. 

Dodał, że token jest już tak drogi, że na rynku pojawia się kolejna fala FOMO (ang. fear of missing out), czyli strachu przed tym, co nas omija. Wielu inwestorów stawia na bitcoina, bo robią to inni. Takie zjawisko może ułatwić osiągnięcie przez kryptowalutę szczytu powyżej 75 tysięcy dolarów. 

Bitcoin po halvingu

Mike Novogratz, dyrektor generalny Galaxy Digital, twierdzi, że kluczowy poziom, który bitcoin musi teraz pokonać to 73 tysiące dolarów. Jeśli ta bariera zostanie przełamana, kurs tokena może jeszcze w tym roku urosnąć do 100 tysięcy dolarów. 

Tom Lee, znany analityk z Fundstrat, jest jeszcze większym optymistą. Prognozuje, że cena bitcoina w 2024 roku ma szansę wspiąć się do 150 tysięcy dolarów. Jego zdaniem, taki powinien być efekt kwietniowego halvingu (przepołowienia) kryptowaluty. Zmniejszył on o połowę liczbę nowych bitcoinów trafiających do obiegu. Przy wzroście popytu oraz ograniczonej podaży powstają warunki, by kurs szedł w górę. Tak się działo po wszystkich poprzednich halvingach. 

Pogoda dla tokena

Najstarszej kryptowalucie świata sprzyja teraz wiele czynników. Ostatnia konsolidacja bitcoina na wyższych poziomach zbiega się z ogłoszeniem przez Europejski Bank Centralny pierwszej od pięciu lat obniżki stóp procentowych. Po tej decyzji rośnie prawdopodobieństwo, że także amerykańska Rezerwa Federalna za kilka miesięcy zacznie łagodzić politykę monetarną. Każde obniżenie kosztu pieniądza jest dobrą wiadomością dla tak ryzykownych aktywów jak kryptowaluty. 

Notowany jest także znaczny napływ środków do bitcoinowych funduszu ETF spot dopuszczonych na rynek w Stanach Zjednoczonych na początku tego roku. Nowe fundusze ETF BTC umożliwiają wszystkim chętnym inwestowanie w bitcoiny bez posiadania ich w portfelach. Każdy, kto ma zwykły rachunek maklerski, może zainwestować w "monetę". Jest to łatwiejsze niż założenie konta na giełdzie kryptowalutowej i portfela kryptowalutowego w smartfonie. 

W USA największym napływem pieniędzy legitymują ETF BTC dwóch firm - FBTC od Fidelity i IBIT od BlackRock. Fundusze ETF na bitcoina zostały ostatnio zatwierdzone w Hongkongu i Australii, a wkrótce ma to nastąpić także w Tajlandii. W dodatku, w samych Stanach Zjednoczonych Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) zatwierdziła osiem kasowych funduszy ETF na ethereum, czyli drugą największą kryptowalutę. 

Biały Dom a kryptowaluty

Wielu ekspertów wiążę perspektywy bitcoina z decyzjami politycznymi w Stanach Zjednoczonych. Niektórzy doceniają fakt, że administracja prezydenta Joe Bidena i kongresmeni chcą wprowadzać przepisy poprawiające bezpieczeństwo w obrocie kryptowalutami. Ich zdaniem, takie regulacje mogą zwiększyć zaufanie inwestorów do rynku aktywów cyfrowych. 

Na przeciwnym biegunie lokują się komentatorzy, którzy spodziewają się sentymentu rynkowego korzystnego dla bitcoina dopiero po wyborach wygranych przez Donalda Trumpa. Były prezydent, który jeszcze kilka lat temu był przeciwnikiem kryptowalut, teraz jest ich wielkim entuzjastą. 

Donald Trump żywo zareagował na propozycję demokratycznej senator Elizabeth Warren, która opowiada się za wprowadzeniem podatku od posiadania bitcoina. Zresztą, prezydent Joe Biden zdaje się stać po tej samej stronie, o czym świadczy jego propozycja 30-procentowego podatku od wydobywania aktywów cyfrowych. Trump zapewnia, że po wygranych wyborach będzie trzymał "Elizabeth Warren i jej zbirów" z dala od kryptowalut należących do inwestorów. 

Prognozowany dobry klimat polityczny dla walut wirtualnych, zwłaszcza pod ewentualnymi rządami Donalda Trumpa, skłonił analityków banku Standard Chartered do podniesienia długoterminowego celu cenowego dla bitcoina najpierw do 150 tysięcy dolarów, a przed końcem 2025 roku nawet do 200 tysięcy. W krótkim okresie autorzy prognozy zakładają wzrost kursu do 80 tysięcy dolarów. 

Stan posiadania "wielorybów"

Od połowy marca obserwowany jest znaczący trend akumulacji bitcoinów przez dużych posiadaczy, nazywanych "wielorybami". Najnowsze dane wskazują, że adresy dysponujące ponad tysiącem tokenów kontrolują w tej chwili co najmniej 40 proc. całkowitej podaży tej kryptowaluty. Taka koncentracja własności sugeruje, że zamożni inwestorzy mają duże zaufanie do przyszłego wzrostu wartości "monety", co może wpłynąć na dalszy rozwój rynku. 

Historia uczy, że zgromadzenie tak dużej puli bitcoinów w rękach "wielorybów" często jest wstępem do znaczącego wzrostu cen. Taki trend zmniejsza dostępną podaż "coinów" w obiegu, co prowadzi do większych niedoborów i potencjalnie wyższych kursów. Dodatkowym czynnikiem, który może wpłynąć na wzrost ceny bitcoina, jest rosnące zainteresowanie inwestorów instytucjonalnych. Duże fundusze inwestycyjne oraz korporacje coraz częściej lokują swoje środki w kryptowalutach, co znacząco wpływa na zwiększenie popytu. 

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bitcoin | kryptowaluta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »