Brexit bez "dealu" będzie drogi
Z każdym dniem rosną szanse, że UE i Wielka Brytania zakończą ten rok bez umowy brexitowej. Nie wiadomo, dla kogo będzie to bardziej kosztowne, ale wiadomo, że będzie drogie.
Prognozy są stwierdzeniami, które często są niewyraźne. Przyszłość chętnie pozostaje niewiadomą. W przypadku forsowanej przez Londyn siłą separacji z UE wiadomo jedynie tyle: jeżeli do Sylwestra nie będzie obowiązującego porozumienia ws. opuszczenia przez Wielką Brytanię UE,ściśle powiązanych partnerów handlowych obowiązywać będą zasady WTO (Światowa Organizacja Handlu).
Ze względu na niepewne prognozy, sporo mówi się obecnie o kontrolach i korkach. Mogą one grozić od 1 stycznia 2021 od godziny 00:01, chyba, że - wbrew obecnym przewidywaniom - dojdzie jednak do porozumienia między Londynem a Brukselą.
Pewnego dnia pod koniec listopada Brytyjczycy, jak reszta Europejczyków, mogli obserwować, na co zanosi się we wspólnym handlu: Calais, po francuskiej stronie granicy, rozpoczęło próbne kontrole, które miałyby obowiązywać od 1 stycznia. Po brytyjskiej stronie granicy - w Dover i okolicach - powstał pięciokilometrowy korek ciężarówek. Rząd w Londynie wychodzi z założenia, że od 1 stycznia przed Dover będą tworzyć się korki ok. 7000 ciężarówek.
Korek obrazuje nowe, dodatkowe koszty, które zostałyby nałożone na towary, jeżeli obowiązywałyby zasady WTO. Według obliczeń Oxford Economics przeciętnie w przypadku eksportów unijnych do Wielkiej Brytanii wyniosłyby one 3,1 proc. bezpośrednio na cła i 1,4 proc. na "utrudnienia pozataryfowe". Jeśli chodzi o odwrotny kierunek handlowy, summa summarum dodatkowe koszty wyniosłyby 3,3 proc. Za tym kryją się jednak ogromne różnice: w przypadku samochodów albo produktów rolnych chodzi o 10 proc. więcej, w przypadku produktów mlecznych nawet o 36 proc.
Sektor finansowy został wyłączony z rozmów handlowych między Londynem i Brukselą. Zupełnie bez londyńskiego City - wydaje się, że to spostrzeżenie zyskało w UE uznanie - nadciągną czarne chmury dla sektora finansowego po tej stronie Kanału La Manche.
Ale i niezależnie od branży finansowej, chodzi o sporo pieniędzy w handlu między dwoma stronami. W 2019 roku wartość handlu towarami miedzy Wielką Brytanią a UE wyniosła 500 mld euro. Niemiecki eksport na Wyspy osiągnął wartość niemal 79 mld euro. Wielka Brytania spadła już wówczas z trzeciej pozycji najważniejszych partnerów handlowych Niemiec cztery lata temu na pozycję piątą. To skutki brexitu, zanim jeszcze on w pełni obowiązuje.
Większość obserwatorów jest przekonana, że dokładnie tak będzie i dalej. W tym sensie surowość rządu Borisa Johnsona w trwających negocjacjach zaskakuje i coraz bardziej przypomina grę w pokera. Brytyjski przemysł jest w końcu o wiele bardziej uzależniony od międzynarodowego łańcucha dostaw z Europą niż to ma miejsce odwrotnie. Według badań Instytutu Ifo w Monachium przemysł wyspiarski importuje z UE bardzo wiele produktów pośrednich i nie ma zbyt wielu alternatyw. Również z tego powodu Wielkiej Brytanii grożą podwyżki cen.
Agencja kredytowa Euler Hermes mówi o wzroście cen o 15 proc. na importowane produkty. Inflacja może w przyszłym roku wzrosnąć o 5 proc., a funt stracić 10 proc. na wartości.
Niemiecka gazeta "Bild" zauważyła, że w konsekwencji nawet parasole mogą dla Brytyjczyków podrożeć. To również jedna z popularnych spekulacji przy braku twardych danych dotyczących przyszłości.
Wielu obserwatorów, tych którzy nie są partyjnymi przeciwnikami Borisa Johnsona, zgadza się co do tego, że konsekwencje twardego brexitu byłyby dla Brytyjczyków bardziej dotkliwe niż dla reszty UE, a koszty wyższe. Po początkowym szoku związanym z głosowaniem nad brexitem przed czterema laty, ludzie są już "stosunkowo wyluzowani" - powiedział dziennikowi "Die Welt" Marc Tenbieg z niemieckiego stowarzyszenia przemysłowego dla średnich przedsiębiorstw DMB. - Zakładamy, że brexit będzie twardy - zaznaczył Tenbieg i dodał, że niemieckie firmy są na to przygotowane.
O takim odprężeniu nie może jednak być mowy po stronie brytyjskiej. "Zadbał" o to chociażby koronawirus, który wyjątkowo mocno dał się we znaki Brytyjczykom. Według szacunków niezależnego Urzędu ds. Budżetu w Londynie (OBR) tamtejsza gospodarka skurczy się w tym roku o 11,3 proc. Na skutek "no-deal-brexit" w przyszłym roku doszedłby do tego spadek o kolejne 2 proc.
Jeszcze bardziej pesymistyczna jest Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). W perspektywie średnioterminowej brytyjska gospodarka, nawet po zawarciu umowy brexitowej, rozwijałaby się o 3,5 proc. słabiej niż można by się tego spodziewać, gdyby Wielka Brytania pozostała w UE. Jeśli jednak Wielka Brytania opuści UE 1 stycznia bez umowy OECD spodziewa się po dwóch latach minusu wynoszącego nawet 5 proc. Nie wygląda to na dobry interes.
Andreas Rostek-Buett, Redakcja Polska Deutsche Welle