Glapiński wie, dlaczego Szwedzi jeżdżą do Sopotu. Prezes NBP nie tylko o polityce pieniężnej

Podczas swojej comiesięcznej konferencji prasowej, prezes banku centralnego Adam Glapiński zarzucił poszczególnym ekonomistom i analitykom bankowym "zdradę Polski". Odwołał się także do ogłupionej młodzieży, która powinna przestać wierzyć w kłamstwa serwowane przez media. Sięgnął on również do swoich wspomnień z tego okresu i wskazał, dlaczego Szwedzi jeżdżą do Sopotu. Nie zabrakło także historii o powstaniu Narodowego Banku Polskiego, który został "wyświęcony" przez aktualnego jego sternika.

Na październikowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się obniżyć koszt pieniądza o 25 punktów bazowych. Główna stopa Narodowego Banku Polskiego, tj. referencyjna wynosi 5,75 proc. Przewodniczący gremium, a zaraz szef banku centralnego Adam Glapiński wystąpił dzień po komunikacie i podsumował obecną sytuację ekonomiczną w Polsce, ale nie tylko.

Glapiński: Niektórzy analitycy bankowi to "zdrajcy Polski"

Dwugodzinne wystąpienie rozpoczęło się nie od uzasadnienia decyzji Rady, a od próby rozliczenia ekspertów, którzy nie zgadzają się z narracją, że w Polsce inflacja jest niska. Słowem dygresji, to pierwszy, konkretny komentarz na temat sytuacji ekonomicznej został wypowiedziany w 39 minucie konferencji.

Reklama

- Zanim przejdę do wyjaśniania przyczyn decyzji Rady Polityki Pieniężnej, powiem tylko tyle. Niestety żyjemy w trudnym czasie kampanii wyborczej. Jest jakieś wzmożenie wśród polityków, ale nie tylko. Też wśród ekonomistów czy "ekonomistów", którzy ulegają tym emocjom politycznym. Ja się nie będę do tego odnosił, do wszystkich wypowiedzi, które w mediach ostatnio są. One są niezmiernie głupie, a nawet idiotyczne - od tego stwierdzenia rozpoczął swoją konferencją prasową prezes Glapiński. 

W następnych słowach przewodniczący RPP wskazał, że inflacja w Polsce "bardzo spada", "na łeb na szyję", jednak nie wszyscy chcą zgodzić się z tą tezą. Przypomnijmy, że według szybkiego szacunku GUS, tempo wzrostu cen we wrześniu wyniosło 8,2 proc. rok do roku, a w relacji miesięcznej spadło o 0,4 proc. Jednocześnie w relacji miesięcznej ceny nie rosną od pięciu miesięcy, jednak odczyt porównujący podwyżki z tymi sprzed 12 miesięcy nadal pozostaje trzykrotnie wyższy od celu banku centralnego, który wynosi 2,5 proc., z możliwym odchyłem w górę lub w dół o 1 punkt procentowy.

- Wprowadzono nowe pojęcie [...] inflacji prawdziwej. Jest inflacja oficjalna Głównego Urzędu Statystycznego i europejskiego Eurostatu, ale to nie są prawdziwe inflacje, bo w rzeczywistości te są znacznie wyższe. Z taką postawą się trudno dyskutuje. Po prostu ci ludzie są nierzeczywiści. Powinni pamiętać ci pseudo ekonomiści, że nic w internecie nie ginie. Inflacja gwałtownie, szybko spada. W ostatnich miesiącach spadła o ponad połowę - tłumaczył Glapiński.

- Tej informacji nie chce się dopuścić do konsumentów, do Polaków. A przecież jest to bardzo radosny fakt. Wszystko jedno czy Iksiński popiera partę X czy Y, niezależnie od poglądów politycznych, to nie ma nic do rzeczy. Dla wszystkich konsumentów to jest bardzo radosna rzecz, z której się cieszymy - mówił prezes NBP. 

Zdaniem przewodniczącego RPP, to "banki zagraniczne jakieś głupoty wymyślają". Glapiński zastanawiał się na głos, "jakie katusze muszą przeżywać analitycy w tych bankach, że im każą mówić takie idiotyzmy? Czy są tak cyniczny, że to dla nich bez znaczenia?".

- W domu żonie lub mężowi mówisz, że ta inflacja już nie jest wysoka. Dzieciom przy kolacji, że te stopy procentowe będą maleć, a w telewizji mówisz coś przeciwnego. To jak to jest tam Staszek czy Romek? "Jakoś mi głupio, wiesz, rozumiesz. Mamy kredyt do spłacenia, rowerek chcesz dziecku kupić". Rozumiem, ale nie usprawiedliwiam. To jest świństwo, to jest szkodzenie krajowi, to jest zdrada Polski - stwierdził prezes banku centralnego.  

Media ogłupiają młodzież. Tak jak w PRL-u

Glapiński poruszył także kwestię młodzieży w Polsce. Jak podkreślił, od 51 lat wykłada na uniwersytecie i tak "ogłupionych młodych ludzi to nie przypomina sobie. Nawet w PRL-u".

- Bo w PRL-u wszyscy młodzi ludzie byli przeciw temu, co było w mediach. Młodzi ludzie, teraz też bądźcie przeciw temu, co w 90 procentach mediów się sączy. Tam są mówione głupstwa, kłamstwa. Apeluję do właścicieli mediów, bo dziennikarze i wydawcy nie mają nic do powiedzenia. Apeluję do właścicieli, możecie kłamać, ale trochę. Nie tak totalnie. Inflacja spadła, przepraszam że przed wyborami. Nie mieliśmy na to wpływu - powiedział szef NBP.  

Prezes Glapiński wie, dlaczego Szwedzi jeżdzą do Sopotu

W wystąpieniu przewodniczącego władz monetarnych został także poruszony temat atrakcyjności Polski w oczach zagranicznych inwestorów. Zdaniem Glapińskiego, "Polska jest bardzo atrakcyjnym miejsce do inwestowania. A to dlatego, że bardzo szybko i stabilnie się rozwija".

- Dlaczego turystyka w Polsce tak wzrasta? Nie dlatego, że nagle Morze Śródziemne się tu pojawiło czy Bałtyk jest ciepły. I nie dlatego, że są piękni ludzie, chociaż są Polakami, to dla nas są piękni. Po prostu tu jest bezpiecznie, stabilnie - tłumaczył. 

- Jak wiecie, bo media postarały się o to, żeby wiedzieć, ja często jeżdżę do Sopotu. Od dziecka jeżdżę. No i w Sopocie, tak na oko połowa (turystów - red.) w szczycie sezonu to są Szwedzi. Nie jakieś tam kawalerskie wieczory, jak to Anglicy robią w Krakowie, tylko rodziny szwedzkie z dziećmi. Z wózkami - wymieniał prezes. 

- No i siedzę z nimi w restauracjach, kawiarniach. I dlaczego przyjeżdżają? No oczywiście super jedzenie, twierdzą że najlepsze w Europie. Taniej. Świetne restauracje, obsługa też. Ale bezpieczeństwo. To mówią z taką radością, że tutaj możemy iść o dziewiątej, dziesiątej wieczorem na spacer po plaży. Na molo po ciemku - mówił Glapiński. 

- "U nas w Malmö czy tan Goteborgu to niemożliwe". Dlaczego mówię o Szwecji? Bo bywam w Sopocie. Ale też jestem tym pokoleniem, które jeździło do Szwecji do pracy. Tym pokoleniem, które za Gierka dostało możliwość wyjazdu na trzy miesiące za granicę do pracy. W Szwecji było najlepiej, bo najwyższe wynagrodzenie i nie wstukiwali do paszportów. Esbecy nie wypytywali czy się pracowało, bo pozwolenie było na osobnej kartce, nie w paszporcie - mówił. 

W dalszej części wypowiedzi Glapiński zachwalał, że - najprawdopodobniej w latach 70-tych ubiegłego wieku - "Szwecja, proszę państwa, była istnym rajem bezpieczeństwa".

- Samochody były otwarte. Dachy na samochodach, kabrioletach nie były zaciągane. Drzwi były otwarte. Wszędzie tak było. Rowery stały do bezpłatnego użytku w miastach. Nikt tego nie kradł, nikt nie brał, było bezpiecznie. W środku nocy można było robić co się żywnie podoba. Też ładne wybrzeże bardzo mają. Od tego czasu byłem w Szwecji, ale to służbowo. Nie tak normalnie, żeby pracować, być wśród ludzi. Wszystko się zmieniło, radykalnie. Wszystko co się ma można stracić bardzo szybko. Tak jak wolność i demokrację - powiedział przewodniczący Rady. 

Czego najbardziej boi się prezes Glapiński?

Z tematów ekonomicznych, prezes NBP nawiązał do zakończonego już cyklu podwyżek stóp procentowych. Ten trwał nieprzerwanie od października 2021 r. do września 2022 r. i podwyższył stopę referencyjną z 0,1 do 6,75 proc. Zdaniem przewodniczącego RPP, obecnie "są widoczne efekty wcześniejszego, silnego zacieśnienia polityki pieniężnej". 

- Dokonaliśmy potężnego zacieśnienia. Niestety, jak to wczoraj obrazowo mówiłem (podczas posiedzenia RPP - red.), my jako ten bank centralny, taka nasza rola była przy tej wysokiej inflacji, my zaciskaliśmy ręce na szyi tej biednej gospodarki, na szyjach tych biednych przedsiębiorców i kredytobiorców. Zaciskaliśmy ręce na ich szyjach, żeby zdusić inflację - mówił Glapiński 

- Restrykcyjna polityka pieniężna to jest takie bardzo gorzkie lekarstwo. Przykro bardzo, jak ma się swoje dzieci i w nieświadome dziecko wciska się gorzkie lekarstwo. Albo nie daj Bóg, czego się najbardziej boje, dajecie mu zastrzyki. I tłumaczycie: Basiu, Gosiu, to dla twojego dobra. I my to właśnie robiliśmy, podawaliśmy gorzkie lekarstwo. I dalej to robimy, bo stopy procentowe są wysokie - powiedział przewodniczący Rady. 

Historia NBP oczami jego prezesa. Glapiński "odczynił" bank centralny. Dla Polski

W nawiązaniu do organizowanej w poniedziałek konferencji prasowej w budynku na przeciwko operetki w Warszawie, w którym wcześniej mieścił się Bank Polski, prezes przypomniał anegdotę o powstaniu NBP w powojennej Polsce.  

- W ogóle po wojnie, to tam był Bank Polski. Komuniści nie wiem, czy wiecie, właściwie powinienem poprosić o przygotowanie jakiegoś specjalnego wydawnictwa finansowanego przez NBP na ten temat, to Bank Polski przetrwał jako bank centralny honorowany przez cały świat w Londynie. Oparty na zasobach złota, które udało się wywieźć przez Afrykę i tak dalej. I komuniści koniecznie chcieli to złoto zawłaszczyć zaraz po wojnie. I zrobili taki manewr, przekupili tam ludzi, panie świeć nad ich duszą, w tym prezesa i oni przenieśli ten bank z Anglii, ten Bank Polski, czyli centralny, właśnie naprzeciwko operetki w przepięknym budynku, który został zachowany, bo Niemcy tam w czasie wojny się szarogęsili i (komuniści - red.) powołali Narodowy Bank Polski - tłumaczył Glapiński, odwołując się go historii budynku przy ul. Bielańskiej 10 w Warszawie.

- Niestety, no komunistyczny rodowód jest instytucji, w której jesteśmy, ale na szczęście już mi się udało, że tak powiem, wyświęcić czy jak tam się nazywają ci, co cofają czary z człowieka... odczynić, tak. Teraz jest to instytucja służąca Polsce - mówił prezes banku centralnego. 

- No ale tam był Bank Polski. I jednocześnie powołano Narodowy Bank Polski w tych budynkach. I ten Bank Polski służył tylko po to, żeby ci nieszczęśni urzędnicy, którzy przyjechali z Anglii, targali to złoto do Narodowego. I jak już przeniesiono całe to złoto, to ten Bank Polski zlikwidowali. A ci ludzie zostali odesłani na emerytury. I tak dobrze, że nie do obozów czy nie zostali rozstrzelani. Bo generałowie polscy, co po wojnie zorganizowali tę akcję, w tym generał Tatar, to objęli wysokie funkcje w Wojsku Polskim i oczywiście po krótkim czasie zostali skazani i wykonano na nich wyroki śmierci. Tak to wyglądało - powiedział. 

- W tej chwili mamy ogromne zasoby złota. To jest ponad 10 procent naszych aktywów, które wynoszą ponad 170 miliardów dolarów. I dalej zamierzamy kupować to złoto. Naszym marzeniem jest osiągnąć poziom 20 procent - powiedział Glapiński, przechodząc tym samym do końca swojego wystąpienia, które podsumował słowami: "powiedziałem państwu wszystko, co chciałem powiedzieć, choć jest to dalece mało".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Adam Glapiński | NBP | Rada Polityki Pieniężnej | stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »