Ilu urzędników straci posady?

Najpierw wszystkim pracownikom służb celnych i skarbowych mają wygasnąć umowy o pracę. Wszyscy ci, którzy pomyślnie przejdą weryfikację, znajdą ponownie zatrudnienie w administracji. Zdaniem celników i pracowników skarbówki chodzi o zastąpienie urzędników "swoimi".

Poseł Artur Zawisza z PiS przygotowuje projekt ustawy zmierzającej do połączenia służb celnych i skarbowych. Zapewnia, że jego koncepcja nie jest oderwana od rzeczywistości. Nawiązuje do planów poprzedniego ministra finansów Mirosława Gronickiego - strategii działania administracji skarbowej na lata 2005-2010.

Surowe oceny posła

- Bardzo nisko oceniam jakość aparatu skarbowego. Celem projektu jest weryfikacja aparatu skarbowego i mentalności urzędników skarbowych. Jak? Poprzez powołanie nowego organu, któremu podporządkowane byłyby służby celne i skarbowe. Stare umowy o pracę urzędników automatycznie wygasną. Zostaną podpisane na nowo, ale już nie ze wszystkimi - tłumaczy poseł A. Zawisza. Nie ukrywa, że nie chodzi mu o odchudzenie fiskusa.

Reklama

- Trudno mówić o przeroście zatrudnienia w służbach skarbowych. Raczej za dużo mamy złych urzędników - dodaje. Aby umowy wygasły, trzeba najpierw zlikwidować urzędy.

Proponowanego przez posła Zawiszę sposobu weryfikacji kompetencji urzędników nie akceptuje opozycja. Zdaniem Stanisława Steca, posła SLD, do niedawna wiceministra finansów odpowiedzialnego za służbę celną, który nadzorował prace nad "strategią", projekt zmierza jedynie do wyeliminowania z administracji ludzi niewygodnych nowej władzy. - W strategii resortu nie było mowy o zwalnianiu pracowników i ponownym zatrudnianiu - tłumaczy S. Stec.

Także Łukasz Abgarowicz z PO uważa, że koncepcja posła Zawiszy jest nie do przyjęcia. - To ruch nieobliczalny, nastawiony na wymianę kadr, a nie usprawnienie działania administracji - twierdzi poseł.

Pomysł posła Zawiszy mocno zaniepokoił pracowników aparatu skarbowego.

Pracownicy się boją

Tomasz Ludwiński, przewodniczący Rady Sekcji Krajowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Skarbowych, twierdzi, że temat zwolnień w aparacie skarbowym powraca co jakiś czas. Przed wyborami redukcje zatrudnienia zapowiadała Platforma Obywatelska. To jej wygranej w wyborach najbardziej obawiali się pracownicy skarbówki, zwłaszcza że po wprowadzeniu podatku liniowego 3x15 proc. rozliczenia z fiskusem uległyby znacznemu uproszczeniu. Także ze strategii "taniego państwa" lansowanej przez PiS można wywnioskować, że oszczędności będą szukane w fiskusie.

Ludzie się boją, tym bardziej że w aparacie skarbowym do tej pory nie było weryfikacji ani lustracji. Tymczasem do służb skarbowych trafiło wielu urzędników związanych np. z byłymi Komitetami Wojewódzkimi PZPR.

- Już kiedyś sygnalizowano, że redukcja zatrudnienia wyniesie 70 proc., ale to oczywista bzdura - mówi T. Ludwiński. Jego zdaniem administracja skarbowa wymaga reformy, ale nie może się ona opierać na zwolnieniach, tym bardziej że na barki urzędników spadają coraz to nowe obowiązki związane na przykład z wydawaniem zaświadczeń dla ZUS czy wiążących interpretacji podatkowych. Ponadto od nowego roku urzędy skarbowe będą musiały zająć się zwrotem części VAT zawartego w cenie materiałów budowlanych. To wymaga gigantycznej pracy, zweryfikowania masy dokumentów. Zwrotu VAT trzeba będzie dokonać w określonym terminie. W przeciwnym wypadku podatnicy będą egzekwować kary od urzędów skarbowych.

Administracja skarbowa wymaga reformy, ale nie może się ona opierać na zwolnieniach.

A mieli zatrudniać...

- Skoro urzędnikom skarbowym przybywa obowiązków, to reforma powinna raczej wiązać się ze zwiększeniem zatrudnienia. Tymczasem w projekcie budżetu na 2006 r. nie ma o tym mowy. Już teraz dużą część pracy w urzędach wykonują stażyści. Po prostu się nie wyrabiamy - mówi związkowiec.

Jednak o zwiększeniu zatrudnienia w fiskusie była mowa jeszcze niedawno. Latem resort finansów informował o konieczności powstania nowego urzędu, który miałby odciążyć II Urząd Skarbowy Warszawa - Śródmieście. Na jego pracę skarżą się przedsiębiorcy, którzy nie prowadzą w Polsce stałej działalności, ale korzystają z prawa zwrotu zapłaconego u nas VAT. Mimo że 6-miesięczny termin do zwrotu podatku jest notorycznie przekraczany, fiskus nie ponosi konsekwencji, ponieważ firmom czekającym na pieniądze nie przysługują odsetki.

Urzędnicy tłumaczą, że kilkanaście osób nie jest w stanie przerobić w terminie kilkunastu tysięcy podań o zwrot VAT rocznie. Aby rozwiązać sytuację, Ministerstwo Finansów zaplanowało uruchomienie 1 stycznia specjalnego urzędu skarbowego zajmującego się tylko zwrotem VAT firmom nieprowadzącym w Polsce stałej działalności. Nie wiadomo, czy te plany są jeszcze aktualne.

Tomasz Ludwiński tłumaczy też, że jakość pracy skarbówki zależy od jakości prawa podatkowego, a to jest zbyt skomplikowane i niejednoznaczne. Urzędy skarbowe tylko stosują przepisy, które ktoś inny wymyśla. Tomasz Ludwiński podaje głośny przykład piekarza z Legnicy, któremu fiskus wyliczył gigantyczną zaległość w VAT, gdyż ten oddawał za darmo chleb stołówce dla ubogich.

Jego zdaniem, pomysł ze scaleniem służby celnej i skarbowej jest sztuczny. Już w tej chwili obie podlegają temu samemu ministerstwu i często wymieniają się obowiązkami.

Celnicy są oburzeni

Słów krytyki pod adresem posła A. Zawiszy nie szczędzi Iwona Fołta, przewodnicząca Federacji Związków Zawodowych Pracowników Służby Celnej.

- Pomysł o tyle kontrowersyjny, co niedorzeczny. Na pewno połączenie służb celnych i skarbowych nie doprowadzi do oszczędności. Jesteśmy skuteczni i profesjonalni, ujawniamy wiele nieprawidłowości, np. związanych z istnieniem mafii paliwowej.

Od czasu przekazania nam specjalnego nadzoru podatkowego i akcyzy zapewniamy budżetowi 43 proc. wpływów. Widocznie naruszyliśmy czyjąś strefę wpływów politycznych czy biznesowych. Komuś zaczęliśmy przeszkadzać. Nie wiem, komu miałoby służyć połączenie - mówi I. Fołta. Jej zdaniem nie można przeprowadzić weryfikacji służb celnych.

- Zostaliśmy zweryfikowani w 2000 roku, kiedy z urzędników staliśmy się służbą mundurową. Zgodnie z ustawą jesteśmy apolityczni, mamy bardzo rygorystyczne przepisy dyscyplinarne - dodaje. Co roku każdy pracownik jest oceniany. W przypadku oceny negatywnej może ją poprawić, jeśli tego nie zrobi, musi pożegnać się z pracą.

- Założenie jest takie, by wyrzucić ludzi z pracy i zrobić miejsce dla swoich - mówi pani celnik.

Paweł Banaś, który w poniedziałek objął stanowisko wiceministra odpowiedzialnego za służbę skarbową, na razie nie chce komentować propozycji posła Zawiszy. Także Marian Banaś, który został wiceministrem, któremu ma podlegać służba celna, odmówił oceny projektu.

Marcin Musiał

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: skarbówki | Prawo i Sprawiedliwość | posłowie | umowy o pracę | VAT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »