Jedźcie przez zboże, na drodze Pol stoi

No to nas wicepremier, specjalista od nie budowania autostrad i dróg w Polsce, Marek Pol uspokoił: w podległym mu resorcie infrastruktury już 120 osób pracuje nad przygotowaniem projektów ratowania polskich dróg.

No to nas wicepremier, specjalista od nie budowania autostrad i dróg w Polsce, Marek Pol uspokoił: w podległym mu resorcie infrastruktury już 120 osób pracuje nad przygotowaniem projektów ratowania polskich dróg.

Których przyjęcie przez Brukselę jest warunkiem przyznania funduszy Unii Europejskiej na inwestycje w infrastrukturze - poinformował w Sejmie. Do końca 2003 roku ma być zatrudnionych jeszcze dodatkowo 40 - 50 osób.

Dróg, z pewnością, zgodnie z tradycją, od tego nie przybędzie, nawet 1 kilometr, ale sposób na walkę z bezrobociem i poprawę koniunktury to jednak jakiś jest. Gdyby tak każdy minister zatrudnił dodatkowo kilkadziesiąt osób - bezrobocie jednak by nieco spadło. Że to my, podatnicy, musimy za to zapłacić? No cóż, ktoś musi. Nie będziemy oklejali naszych samochodów winietami (ustawa padła w parlamencie), to zapłacimy w postaci opłaty paliwowej.

Reklama

Wstęgą szos, miedzą pól złoconych, krętą ścieżką poprzez las wysyłał nas swego czasu zespół No to co. Po "ten kwiat czerwony" mieliśmy się tam udawać. Minister Pol wysyła nas do Europy: W 2007 roku będzie można przejechać do dowolnej stolicy europejskiej, uzyskamy połączenia autostradą A2 Warszawy z granicą zachodnią. Po co nas tam wysyła - nie sprecyzował, bo zaraz musiał wymienić warunki, które muszą być spełnione by mogła być w tym terminie zakończona budowa autostrady ze Słubic do Warszawy. Podstawowym warunkiem, ale nie jedynym, jest pomyślne zakończenie trwających obecnie negocjacji z UE o przyznanie Polsce dodatkowych 400 mln euro na ten cel.To dlatego te 120 osób, pod światłym kierownictwem wicepremiera, w trudzie i znoju tworzy kolejne mutacje strategii rozwoju krajowego systemu transportowego. Teoretycznie, to my nawet tego programu nie musimy uzgadniać z Komisją Europejską. Tyle tylko, że jeśli nie zostanie ona zaakceptowana w Brukseli - kasy nie będzie. A czasu pozostało coraz mniej, bo dzisiaj, na rozmowy oficjalne w tej sprawie, przyjeżdża do Warszawy Luis Riera z dyrekcji generalnej komisji Europejskiej do spraw regionów. Wicepremier Pol ma długoletnie doświadczenia w czarowaniu otoczenia, snuciu niezwykle barwnych i równie utopijnych wizji, może więc i z komisarzem z Brukseli mu się uda. Chociaż tu już takim optymistą bym nie był. Wydaje się, że komisarz Riera może nie uwierzyć, "budowa przebiega intensywnie, w tym roku zostanie oddane 100 km autostrady, w przyszłym 50", a później się zobaczy. Bo to już w decydującej mierze zależy od pieniędzy unijnych.W każdym razie do 1510 kilometrów autostrad, które mają być wybudowane do 2013 roku to trochę jeszcze brakuje. Podobnie jak do ponad 1000 km wyremontowanych lub zbudowanych od nowa dróg ekspresowych, prawie 100 nowych obwodnic i zasadniczej modernizacji ponad 1600 km dróg leżących w korytarzach międzynarodowych. Na razie wicepremier Pol snuje wizje, śni o potędze i intensywnie szuka pieniędzy na realizację tych wizji. Tylko, nie wiedzieć czemu, coraz mniej ludzi poważnie traktuje jego zapowiedzi i plany. Jest jednak jedna niezwykle kusząca wizja. Może udałoby się wybudować chociaż ścieżkę do tej Europy (na to warto dać każde pieniądze), którą mógłby wyjechać minister Pol. Oni tam przecież autostrady już mają.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: wicepremier | autostrady | zboże | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »