Jest kandydatka na szefową ZUS. Spore zaskoczenie
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk potwierdziła w wypowiedzi dla serwisu Business Insider, że chce, aby nową prezes ZUS była Dorota Bieniasz. To o tyle zaskakujący ruch, że Bieniasz trafiła do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jeszcze za czasów poprzedniego rządu. Okazuje się, że Koalicja 15 października nie była w stanie "dogadać się" co do swojego kandydata na to stanowisko.
"Potwierdzam, że skierowałam wniosek o zaopiniowanie przez radę nadzorczą kandydatury Doroty Bieniasz na prezeskę ZUS" - przekazała Dziemianowicz-Bąk serwisowi Business Insider. Minister dodała, że po otrzymaniu opinii Rady zostanie skierowany wniosek o powołanie Doroty Bieniasz na to stanowisko przez premiera Donalda Tuska.
W piątek 23 lutego na antenie TOK FM minister wypowiedziała się o Dorocie Bieniasz w samych superlatywach. - Przez ostatnie tygodnie obserwowałam jak pani Dorota Bieniasz zarządza Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, jak naprawia niezwykle napięte relacje między pracownikami a zarządem zakładu, jak zakład pod jej kierownictwem sprawnie działa, stąd taka a nie inna decyzja. Doświadczenie, profesjonalizm, kompetencje - mówiła.
Dorota Bieniasz w zarządzie ZUS zasiada już od maja 2016 r., a więc trafiła tam jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości, trzy miesiące po objęciu fotela prezesa tej instytucji przez profesor Gertrudę Uścińską. Nadzorowała Pion Świadczeń i Orzecznictwa, pod który podlegają m.in. Departament Zasiłków, Departament Świadczeń Emerytalno-Rentowych czy Departament Orzecznictwa Lekarskiego.
Kiedy na początku stycznia prof. Uścińska została zdymisjonowana, Bieniasz de facto przejęła faktyczny nadzór nad ZUS-em i zawiadywała tą instytucją przez długie tygodnie, podczas których koalicja rządząca nie mogła dogadać się w sprawie "swojego" prezesa. Ponieważ wszystko wskazuje na to, że KO, Trzecia Droga i Lewica dalej nie mogą osiągnąć porozumienia w tej sprawie, musiała zapaść decyzja o "skorzystaniu" z doświadczenia osoby, która ZUS zna od podszewki - mimo iż jest to nominatka poprzedniej ekipy rządzącej.
Przypomnijmy, że - gdy po odwołaniu prezes Uścińskiej długo nie pojawiał się jej następca - w mediach pojawiły się informacje, że dymisja pani profesor była w istocie dość spontanicznym ruchem, a decydując się na niego, koalicja rządząca nie miała na myśli nikogo konkretnego, kto mógłby przejąć pałeczkę w ZUS. Mało tego - w koalicji rozpoczęły się wewnętrzne rozgrywki o to, kto pokieruje ZUS-em. Swojego kandydata chciała przeforsować Lewica, z której wywodzi się minister Dziemianowicz-Bąk, ale - jak donosiły media - KO nie miała ochoty oddawać nadzoru nad instytucją, która jest kluczowa z punktu widzenia realizacji polityki społecznej. To w końcu ZUS wypłaca świadczenie 800 plus, 13. i 14. emeryturę, a ma także zacząć wypłacać "babciowe".
Jeszcze niedawno doniesienia medialne wskazywały, że nowym prezesem ZUS zostanie albo dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, albo prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, ekonomistka wykładająca na SGH, która w latach 2008-09 pełniła funkcję sekretarz stanu w resorcie pracy. Miała ona być zresztą faworytką premiera Donalda Tuska. Wszystko wskazuje na to, że żaden z tych scenariuszy się nie ziści.