Kartel przekonał
Ceny ropy zaczęły szybko rosnąć na światowych rynkach po tym, jak Rosja zapowiedziała obniżenie eksportu ropy od 1 stycznia.
W Londynie baryłka Brent z 1-miesięczną dostawą kosztowała 19,69 USD.
Rosja zmniejszy od początku roku swoje dostawy na światowe rynki o 150 tys. baryłek dziennie - postanowili wczoraj przedstawiciele przemysłu naftowego po spotkaniu z premierem Michaiłem Kasjanowem.
Taki krok ze strony Moskwy umożliwi przeprowadzenie planowanej redukcji wydobycia przez państwa OPEC. Kartel zdecydował o zmniejszeniu produkcji o 1,5 mln baryłek dziennie od 1 stycznia, ale wprowadzenie tej decyzji w życie uzależnił od współpracy ze strony konkurentów. OPEC żądał żeby zmniejszyli oni w tym samym czasie produkcję o 500 tys. baryłek i wzięli na siebie część ciężaru walki o cenę, w przeciwnym wypadku kartel groził wojną cenową. Swoją współpracę deklarowali już wcześniej inni: Norwegia, Meksyk i Oman. Do wczoraj niewiadomą pozostawała postawa Rosji.
Duży wpływ na decyzję Moskwy miał zapewne związek między wzrostem PKB, a ceną ropy na świecie (wpływy z jej eksportu to najważniejsza pozycja w dochodach budżetowych). Jeśli ceny spadną poniżej 12 USD za baryłkę, to wzrost gospodarczy Rosji wyniesie w przyszłym roku 1-2 proc., zamiast zakładanych 5 proc. - ostrzegało ministerstwo gospodarki. We wtorek sekretarz generalny OPEC Ali Rodriguez powiedział, że jeśli cięcia nie nastąpią na wiosnę, ceny spadną poniżej 10 USD.
Kwestią otwartą pozostanie, czy Rosjanie zastosują się do oficjalnie przyjętego poziomu dostaw. Wiadomo przecież, że oszukują nawet członkowie OPEC, którzy sprzedają znacznie więcej niż pozwalają im na to ich kwoty eksportowe.