KPO to akt oskarżenia wobec PiS. Tusk odpiera atak opozycji

Donald Tusk krytykuje PiS za "machinę propagandową" wokół Krajowego Planu Odbudowy. - To wielki akt oskarżenia wobec PiS - mówi premier, wskazując na straty Polski i przypominając o trudnym odblokowaniu funduszy. Zapowiada, że nie ulegnie "pisowskiej nagonce", ale jednocześnie nie wyklucza personalnych decyzji w kontekście afery.

Premier Donald Tusk podczas wizyty w Nitro-Chemie w Bydgoszczy odniósł się do kontrowersji związanych z wykorzystaniem środków z Krajowego Planu Odbudowy. W swoim wystąpieniu skupił się na problemach odziedziczonych po poprzednim rządzie, tempie wdrażania programów oraz pierwszych decyzjach dotyczących unieważniania nieprawidłowo przyznanych dotacji. "Przygniatająca większość tych środków (pieniędzy z KPO - przyp. red.) trafiła do polskich firm małych, średnich... po to, żeby zrekompensować im straty wynikające z COVID-u" - oświadczył szef rządu.

Reklama

Donald Tusk o aferze z KPO: To, co mam sprawdzić, sprawdzę

Podczas konferencji prasowej w Nitro-Chemie w Bydgoszczy Donald Tusk odniósł się do zapowiedzi pomysłu powołania komisji śledczej w sprawie Krajowego Planu Odbudowy (KPO). "Jeśli chodzi o to zamieszanie i kontrowersje i takie przykłady fatalnych pomysłów, jeśli chodzi o wydawanie środków w KPO na branży hotelowo-restauracyjno-cateringową... Mówiąc w największym skrócie, po pierwsze, żeby chciałbym, żeby też niezależnie od skuteczności pisowskiej propagandy, żeby wreszcie prawda też dotarła do wszystkich, którzy komentują te kwestie. Program finansowania strat polskich hotelarzy, restauratorów, dostawców żywności, czyli tak zwane z tego obszaru zwanego HoReCa to jest program, który wymyślił PiS" - powiedział jednoznacznie Donald Tusk w odniesieniu do zadanego przez dziennikarza pytania.

"PiS zbudował taką machinę propagandową, żeby zaatakować KPO po i działania rządu w sprawie KPO - to ja się tego spodziewałem" - powiedział Tusk. Jak dodał, KPO to "jeden wielki akt oskarżenia wobec PiS", ponieważ w grę wchodzą gigantyczne pieniądze - dziesiątki miliardów złotych. 

Premier podkreślił, jak wielkie straty poniosła Polska z powodu działań obecnego rządu. "Warto jednak pamiętać, ile Polska straciła przez ich działania. I czasu, i pieniędzy, i w jakimś sensie i zdrowia. To są indywidualne interesy polskich firm, i PiS za to odpowiada w 100 procentach" - stwierdził. Zapowiedział też, że nie zamierza reagować na "pisowską nagonkę". "To, co mam sprawdzić, sprawdzę, decyzje które muszę podjąć, podejmę, ale nie dlatego, że poseł Jabłoński czy iksiński mają jakiś pomysł polityczny, jak nam dowalić czy dokuczyć. Na mnie to wrażenia nie robi" - dodał.

Co ważne, premier Donald Tusk wskazał, że afera z KPO może przynieść ze sobą decyzje personalne w rządzie, który niedawno przeszedł rekonstrukcję. "Pani minister Pełczyńska-Nałęcz odpowiada za te działania. Jutro na rządzie pewnie długi, długi czas tłumaczyła każdy z każdy z elementów tych procedur. Będzie mówiła też o tym, co zrobiła jako nadzorująca ten resort. Po tej informacji będę miał już materiał wystarczający, żeby podjąć decyzję... jeśli będzie trzeba także decyzji personalnych. Nikogo nie zamierzam straszyć, szczególnie na konferencji prasowej, ale jeśli uznam, że ktoś i zawiódł tutaj z też na poziomie politycznym to poniesie tego konsekwencje" - oświadczył szef Rady Ministrów.

Część umów z KPO jest już unieważniana

Premier Donald Tusk, przemawiając w Nitro-Chemie w Bydgoszczy, przyznał, że rząd zmaga się dziś ze skutkami chaotycznego wdrożenia Krajowego Planu Odbudowy przez poprzedników. "Odziedziczyliśmy bardzo poważny problem, czyli dwuletnie opóźnienie, inaczej niż inne państwa europejskie" - powiedział. 

Przypomniał, że jednym z elementów odziedziczonego programu był mechanizm dystrybucji środków dla restauratorów i hotelarzy, opracowany jeszcze przez rząd PiS. "Nie chcę państwa zanudzać, ale jeszcze dzisiaj jadąc tutaj przypomniałem sobie wypowiedź ówczesnego ministra odpowiedzialnego za fundusze europejskie, pana Grzegorza Pudy, który bardzo zachwalał i rekomendował przygotowany przez PiS program, z którego miały płynąć pieniądze z KPO do restauratorów i hotelarzy. I gdzie głównym słowem była dywersyfikacja, to znaczy, że każdy mógł się starać o te pieniądze na cokolwiek, tak naprawdę" - mówił Tusk.

Premier zaznaczył, że jego rząd musiał "dosłownie stanąć na głowie", by nadrobić stracony czas i uchronić środki przed przepadkiem. "Problem z KPO - i to z całym KPO, nie tylko z tym procentem wydanych środków na branżę hotelarską i restauracyjną - polegał na tym, że Polska, przez pisowskie zablokowanie, mogła nie zdążyć wydać tych środków. W związku z tym szukano różnych sposobów, żeby możliwie szybko jak najwięcej pieniędzy trafiło do polskich beneficjentów, bo inaczej te środki by po prostu przepadły" - tłumaczył.

W odpowiedzi na presję czasu Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zdecydowało się na rozluźnienie procedur, co - jak wskazał premier - miało umożliwić szybszy transfer środków. "Z tego skorzystali niektórzy, biorąc pieniądze na... Nie mówimy, na szczęście, przynajmniej na razie, o jakiejś korupcji czy kradzieży tych środków. Raczej, powiedziałbym, takie beztroskie wydawanie na rzeczy, które słusznie ludzi co najmniej zastanawiają, jeśli nie wkurzają" - przyznał podczas konferencji prasowej w Bydgoszczy.

Premier zapewnił jednak, że każda sytuacja budząca wątpliwości jest analizowana indywidualnie. "Każdy przypadek zbadany tak, aby - zresztą w tej chwili już w tych przypadkach, gdzie nadużycie jest oczywiste - unieważniane są te umowy" - ujawnił Donald Tusk.

Agata Jaroszewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: KPO | pieniądze z KPO | Donald Tusk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »