Spis treści:
- Złodzieje z planem. 6 kg złota zniknęło z muzeum
- Podejrzana złapana w Barcelonie. Przygotowywała się do powrotu
- Luwr także obrabowany. Królewskie klejnoty znikają w biały dzień
- Państwo nie nadąża. Luka w systemie zabezpieczeń
Francuskie instytucje kultury mierzą się z falą spektakularnych kradzieży. Dwa zuchwałe włamania - do Muzeum Historii Naturalnej oraz Luwru - wywołały szok i krytykę dotyczącą bezpieczeństwa publicznych zbiorów. Z informacji przekazanych przez paryską prokuraturę i cytowanych przez AFP wynika, że przestępstwa zostały przeprowadzone z ogromną precyzją, z użyciem specjalistycznych narzędzi, a wartość zrabowanych przedmiotów sięga milionów euro.
Złodzieje z planem. 6 kg złota zniknęło z muzeum
Do włamania w Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu doszło 16 września, w środku nocy. O godzinie 1:00 samotny sprawca wszedł do budynku, przeciął drzwi szlifierką, sforsował gablotę przy pomocy palnika i opuścił miejsce kradzieży około 4:00 nad ranem. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono zestaw narzędzi: piły, palnik, butle gazowe, śrubokręt i inne akcesoria, wskazujące na profesjonalne przygotowanie operacji.
Skradziono prawie sześć kilogramów tzw. złota rodzimego, czyli naturalnego stopu złota i srebra. Eksponaty miały wyjątkową wartość muzealną, wśród nich znajdowały się samorodki z Boliwii (dar z XVIII wieku), rosyjskiego Uralu (przekazane w 1833 roku przez cara Mikołaja I), Kalifornii (pochodzące z epoki gorączki złota) oraz pięciokilogramowy okaz z Australii, odkryty w 1990 roku.
Straty wyceniono na 1,5 mln euro, choć - jak zaznaczyła prokurator Paryża Laure Beccuau - "historyczna i naukowa wartość eksponatów jest nieoceniona".
Podejrzana złapana w Barcelonie. Przygotowywała się do powrotu
Dwa tygodnie po włamaniu, 30 września, hiszpańska policja zatrzymała w Barcelonie 24-letnią obywatelkę Chin. Według paryskiej prokuratury, kobieta miała przy sobie niemal kilogram przetopionego złota i przygotowywała się do powrotu do Chin. Śledztwo wykazało, że opuściła terytorium Francji jeszcze w dniu kradzieży, co sugeruje, że działania były starannie zaplanowane z wyprzedzeniem.
13 października kobieta została przekazana francuskim organom ścigania. Tego samego dnia postawiono jej zarzuty kradzieży i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Trafiła do aresztu tymczasowego. Prokuratura nie podała jeszcze informacji o możliwych wspólnikach ani o zasięgu działalności grupy.
Luwr także obrabowany. Królewskie klejnoty znikają w biały dzień
Zaledwie kilka tygodni po włamaniu do Muzeum Historii Naturalnej, 19 października, doszło do kolejnego spektakularnego napadu - tym razem w Muzeum Luwru. W biały dzień skradziono królewską biżuterię z jednej z ekspozycji. Sprawcy pozostają nieuchwytni, a śledztwo w tej sprawie trwa. Choć śledczy nie potwierdzają bezpośredniego powiązania między tymi incydentami, okoliczności - profesjonalizm działania, wybór celów, czas - wskazują na podobieństwa, które trudno zignorować.
Luwr, jako najczęściej odwiedzane muzeum świata, dysponuje złożonymi systemami ochrony. Tym bardziej niepokoi, że do kradzieży doszło mimo obecności pracowników i nadzoru.
Państwo nie nadąża. Luka w systemie zabezpieczeń
Oba włamania wywołały we Francji falę krytyki wobec stanu zabezpieczeń w muzeach i innych instytucjach publicznych. Eksperci i komentatorzy pytają o realną skuteczność systemów alarmowych, jakość monitoringu oraz obsadę ochrony fizycznej. Pojawiają się głosy, że nawet największe placówki, takie jak Luwr, działają w warunkach niedoinwestowania i przestarzałej infrastruktury ochrony.
Śledztwa w obu sprawach pozostają otwarte, jednak jak zauważa AFP, na obecnym etapie brakuje jednoznacznych dowodów, które mogłyby ujawnić pełen obraz działania grupy przestępczej. Tymczasem dyskusja o bezpieczeństwie dziedzictwa narodowego we Francji dopiero się rozpoczyna.












