Kursy walut. Złoty pozostaje "zakładnikiem" dolara amerykańskiego
W piątek ok. 8:30 jedno euro kosztowało 4,30 zł, za dolara trzeba było zapłacić 3,93 zł, a za franka szwajcarskiego - 4,59 zł. Przekonanie inwestorów co do ścieżki obniżek stóp procentowych w USA i napięcie geopolityczne wspierają cały czas silniejszego dolara, choć, zdaniem ekspertów, możliwy jest scenariusz korekcyjny.
W czwartek 10 października opublikowany został odczyt inflacji CPI w USA we wrześniu. Wyniosła ona 2,4 proc. w skali roku wobec 2,5 proc. w sierpniu. Analitycy spodziewali się głębszego spadku - do 2,3 proc. Nieoczekiwany wzrost odnotowano za to w przypadku inflacji bazowej - wzrosła ona z 3,2 do 3,3 proc. rok do roku.
Jak zauważyła w komentarzu do danych Agata Filipowicz-Rybicka, główna ekonomistka Alior Banku, "proces spadku inflacji w USA do celu postępuje, jednak ryzyka pozostają w mocy, co dla Fed będzie prawdopodobnie argumentem do utrzymania ścieżki luzowania monetarnego, ale w umiarkowanym tempie". Wskazała, że dane nie zmieniły istotnie oczekiwań rynkowych, czego dowodziła umiarkowana reakcja na dolarze.
Optykę tę podzielają analitycy PKO BP. "Czwartkowa sesja nie odwróciła krótkoterminowych trendów na bazowych rynkach FX, gdyż nie zmieniła się dyskontowana przez inwestorów ścieżka stóp Fed, a otoczenie geopolityczne pozostało napięte. Jednak wzrost rynkowej zmienności w okolicy istotnych technicznie poziomów (zarówno na indeksie dolara, jak i na EUR/USD) może w perspektywie kolejnych dni wspierać co najmniej scenariusz korekcyjny (osłabienia dolara), szczególnie jeśliby kolejne odczyty makro z USA zaczęły zaskakiwać negatywnie".
Jak dodają eksperci, złoty "w krótkim terminie pozostał 'zakładnikiem' dolara amerykańskiego, którego ewentualne wyraźne osłabienie otworzyłoby w naszej opinii drogę do trwałego pokonania 4,30 na EUR/PLN".