Minister o współpracy z Domańskim. "Nie jest to jakiś Cerber skarbca"

- Minister Domański to nie jest jakiś "Cerber skarbca". To człowiek, który rozumie, że reformy wymagają inwestycji i że wydatki na politykę społeczną to tak naprawdę inwestycje społeczne - stwierdziła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk na antenie RMF, odpowiadając na pytanie, czy szef resortu finansów zdaje sobie sprawę m.in. z kosztowności reformy Państwowej Inspekcji Pracy. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej wyjaśniła także, czy w walce z tzw. umowami śmieciowymi inspektorzy PIP będą musieli wchodzić do zakładów pracy, żeby kontrolować takie umowy.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w czwartkowy poranek skomentowała rekonstrukcję rządu, której dokonał premier Donald Tusk. - Moje marzenie jest takie, że rekonstrukcja już się dokonała - możemy zacząć rozmawiać o programach, nad którymi pracuje rząd. Polacy i Polki czekają, by mówić o tym, co robimy jako rząd, a nie o tym, co robimy, gdy się rekonstruujemy - stwierdziła w RMF. Na pytanie, czy jest zadowolona ze zmian w rządzie, odpowiedziała: - Jeżeli ta rekonstrukcja miała się dokonać - dobrze, że się dokonała. Rząd jest mniejszy, ale nie aż tak, jak pierwotnie zapowiadano. Po efektach ich poznacie.

Reklama

Jawność wynagrodzeń. Szefowa MRPiPS: Nie chodzi o to, żeby sąsiad czy kuzyn znał nasze zarobki

Część przepisów dotyczących jawności wynagrodzeń weszła w życie. - Prezydent podpisał projekt poselski, który częściowo wprowadza jawność wynagrodzeń przed samym zatrudnieniem, natomiast całość unijnej dyrektywy o jawności płac powinna wejść w życie w przyszłym roku. Jesienią powinniśmy poznać konkretne elementy ustawy, ponieważ ta dyrektywa jest bardzo skomplikowana - poinformowała minister Dziemianowicz-Bąk. 

Jej zdaniem ustawa ma umożliwić walkę z nierównościami płacowymi. - Aby móc walczyć z dyskryminacją czy nierównościami, trzeba najpierw o nich wiedzieć - na przykład: że inna osoba na analogicznym stanowisku zarabia więcej - powiedziała. 

Czy to oznacza, że pracownik będzie miał prawo dowiedzieć się, ile zarabia jego przełożony? - Nie chodzi o to, żeby sąsiad czy kuzyn znał nasze zarobki, tylko o to, żeby wynagrodzenia były jawne w ramach jednego zakładu pracy - zapewniła. 

Przepisy mają wejść w życie w przyszłym roku, ale czy to będzie w styczniu czy w listopadzie - jak powiedziała minister - zależy "nie tylko od pracy rządu, ale też od Sejmu i decyzji nowego prezydenta". - Ręki sobie więc nie dam uciąć, w którym to będzie miesiącu - dodała. 

Tymczasem przedsiębiorcy się skarżą, że nie mają narzędzi, np. muszą raportować do GUS o płacach. - Właśnie dlatego pracujemy w ramach zespołu ministerialnego z udziałem różnych instytucji, by projekt ustawy nie pomijał konsultacji społecznych - powiedziała szefowa MRPiPS. 

Walka z umowami śmieciowymi. Inspektorzy będą wchodzić do zakładów pracy i sprawdzać umowy?

- Walka z umowami śmieciowymi to jest tak skomplikowane, że od trzech dekad żaden rząd nie zaczął z tym naprawdę walczyć. Ten rząd zaczął - stwierdziła polityk Lewicy. Obecnie trwają prace nad ustawą, która pozwoli zreformować Państwową Inspekcję Pracy. - Chodzi o przepisy, które umożliwią - w drodze decyzji administracyjnej - przekształcanie nieuczciwych umów cywilnoprawnych, zawieranych w miejsce umowy o pracę, w rzeczywiste umowy o pracę - wyjaśniła Dziemianowicz-Bąk. Zobowiązanie zostało wpisane do Krajowego Planu Odbudowy - to tzw. kamień milowy. Ustawa ma wejść w życie w styczniu 2026 r., a projekt powinien być gotowy do końca sierpnia. 

Na pytanie, czy to oznacza, że inspektorzy PIP będą musieli wchodzić do zakładów pracy, żeby skontrolować takie umowy, minister odpowiedziała: - Tak. Dziś PIP nie ma możliwości przekształcenia umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę, nawet jeśli pracownik zgłasza się z prośbą o interwencję. Musi iść do sądu i dopiero na tej drodze może zostać ustalony stosunek pracy. 

- Nasze rozwiązanie skraca tę procedurę. To decyzja administracyjna, która odciąży sądy pracy - dodała szefowa resortu. 

- Uspokajam pracodawców - przewidziana zostanie ścieżka odwoławcza, tak by można było prowadzić sprawę w sądzie, jeśli ktoś nie zgadza się z decyzją PIP - zapewniła Dziemianowicz-Bąk. 

Będą środki na reformą PIP? Dziemianowicz-Bąk: Pieniądze się znajdą

Nowe obowiązki będą wymagały wzmocnienia kadrowego i finansowego PIP. - Ludzie będą mieli więcej praw, więc Inspekcja musi mieć zasoby, żeby stać na ich straży. To wzmocnienie zostało zapisane w umowie koalicyjnej - stwierdziła. - PIP musi mieć kompetencje, ludzi i pieniądze. Ale to leży nie tylko w interesie pracowników - to także ochrona uczciwych polskich przedsiębiorców. Bo większość z nich działa fair, a nie jest dobrze, jeśli mniejszość psuje rynek, tworząc nieuczciwą konkurencję - dodała minister. 

Zapewniła, że dodatkowe środki dla PIP się znajdą - już w obecnej sytuacji budżetowej inspekcja otrzymała zwiększone finansowanie. Zapytana, czy minister finansów słyszał te zapowiedzi, zapewniła, że tak. - Andrzej Domański jest członkiem rządu - w momencie, gdy Rada Ministrów decydowała się zgłosić tę reformę, był obecny na sali i przyjął to do wiadomości. Myślę, że liczy się z tymi zmianami - powiedziała polityk Lewicy. 

- Minister Domański to nie jest jakiś "Cerber skarbca". To człowiek, który rozumie, że reformy wymagają inwestycji i że wydatki na politykę społeczną to tak naprawdę inwestycje społeczne. Moja współpraca z ministrem Domańskim układa się dobrze, nawet jeśli czasem mamy różnice zdań - zapewniła szefowa resortu. 

Rusza pilotaż dot. skrócenia czasu pracy. Szefowa MRPiPS: Nie narzucamy z góry, czy to ma być 6 godzin dziennie, czy 4 dni w tygodniu

MRPiPS przygotowuje się również do startu pilotażu programu dot. skrócenia czasu pracy. - Zainteresowanie jest bardzo duże - stwierdziła szefowa resortu. Składanie wniosków ruszy 14 sierpnia i potrwa do 15 września 2025 r. Po zakończeniu rekrutacji specjalna komisja wybierze firmy, które wezmą udział w pilotażu. Po podpisaniu umów, od stycznia 2026 r. w wybranych zakładach pracy rozpocznie się testowanie nowych rozwiązań dotyczących czasu pracy. Do maja 2027 r. potrwa zbieranie raportów z pilotażu. - To projekt badawczy - chcemy odpowiedzieć na pytanie, w jakich branżach taki model działa najlepiej - powiedziała. 

- Nie narzucamy z góry, czy to ma być 6 godzin dziennie, czy 4 dni w tygodniu. Podstawowy warunek jest jeden: skrócenie czasu pracy przy zachowaniu co najmniej dotychczasowego wynagrodzenia, i to nie tylko dla kadry kierowniczej - wyjaśniła. 

Czy minister Dziemianowicz-Bąk wyobraża sobie, że nauczyciele pracują 4 dni w tygodniu? - Wyobrażam sobie - ale w ich przypadku może to oznaczać np. wydłużenie urlopu wypoczynkowego, a niekoniecznie zmianę tygodniowego rozkładu zajęć. Chodzi o elastyczne podejście - dodała. 

Umowy zlecenia będą wliczane do stażu pracy. Czy pracownik będzie musiał sam zdobyć dokumenty?

Umowy zlecenia będą wliczane do stażu pracy od stycznia 2026 r. Nowe przepisy będą uwzględniały również okresy prowadzenia działalności gospodarczej oraz pracę na umowach zleceniu. Czy pracownik będzie musiał sam zdobyć dokumenty? 

- Co do zasady - tak, dokumentem potwierdzającym będzie zaświadczenie z ZUS. Ale to po stronie pracownika będzie zebranie potrzebnych dokumentów - wyjaśniła szefowa MRPiPS. - Chciałabym podkreślić, że nie mówimy tu o stażu emerytalnym, tylko o stażu pracy, który wpływa np. na prawo do urlopu czy odprawy - dodała. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »