Obniżki stóp dopiero w 2025? Na to wskazuje "jastrzębi" ton prezesa NBP
"Jastrzębi" ton wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego na ostatniej konferencji mocno zmienił oczekiwania ekonomistów dotyczące obniżek stóp procentowych. Coraz większa liczba analityków skłania się ku przekonaniu, że w 2024 roku żadnego cięcia stóp nie będzie, a na pierwsze obniżki przyjdzie nam poczekać do 2025 roku. Co takiego powiedział szef polskiego banku centralnego i dlaczego jego słowa są intepretowane jako zapowiedź utrzymywania status quo w polityce pieniężnej nawet przez kilkanaście najbliższych miesięcy?
- Prezes NBP wyraźnie zasugerował, że do końca 2024 r. stopy pozostaną stabilne, pod warunkiem, że nie stanie się nic niespodziewanego;
- Jastrzębie wystąpienie Adama Glapińskiego utwierdziło dużą część ekonomistów w przekonaniu, że luzowanie polityki pieniężnej w Polsce nastąpi dopiero w 2025 r.;
- Jesteśmy jednak dopiero u progu 2024 roku i niepewność co do przyszłości sprawia, że nawet oczekiwania samego A. Glapińskiego co do poziomu stóp nie są "wyryte w kamieniu";
- Dla ścieżki inflacji i sytuacji w gospodarce kluczowe znaczenie może mieć też wielka polityka, w tym wynik wyborów w USA.
"Osobiście - i to mówię nie jako przewodniczący Rady, ale osoba, która uczestniczy w obradach, zna wszystkich dobrze i z nimi rozmawia - mogę powiedzieć, że do końca roku, jeśli nic niespodziewanego się nie zmieni, to większości wniosek o obniżenie stóp procentowych nie będzie miał. Będziemy mieli stabilną sytuację: taką, jaka jest" - powiedział na konferencji prasowej 8 lutego Adam Glapiński, który - będąc prezesem Narodowego Banku Polskiego - pełni też funkcję przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej.
"Członkowie Rady różnie się wypowiadają (...), ale zaryzykowałbym tezę (...) - nie widzę perspektyw, żeby powstała większość za obniżką stóp procentowych, jeśli wszystkie dane będą się rozwijać tak, jak przewidujemy do końca roku - dodał szef banku centralnego. Zastrzegł jednak, że decyzje Rady będą podejmowane "od danych do danych" - czyli zawsze w reakcji na odczyty z realnej gospodarki, ponieważ niepewność jest obecnie zbyt duża, a nawet - by zacytować prezesa NBP - "ogromna".
Niepewność ta dotyczy głównie kształtowania się ścieżki inflacji. Jak wiadomo, ogromny wpływ mają na nią ceny energii, a te są zamrożone dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych tylko do końca czerwca br. Rząd siłą rzeczy musi myśleć o ich odmrożeniu, żeby ulżyć budżetowi państwa. Być może jednak zdecyduje się na pozostawienie wsparcia w jakiejś szczątkowej formie, nakierowanego na najbardziej potrzebujących konsumentów, przy czym "być może" jest tutaj kluczową frazą. Nie wiadomo też, czy spodziewane odbicie konsumpcji prywatnej będzie tak znaczące dla dynamiki wzrostu PKB w 2024 r., jak życzyliby sobie tego ekonomiści. Wreszcie - niestabilne otoczenie międzynarodowe, wojna za wschodnią granicą Polski, niepokój wokół Jemenu czy Tajwanu - wszystko to "dokłada się" do niepewności gospodarczej, o której mówił Adam Glapiński.
- Sygnały płynące z konferencji prezesa NBP wskazują na zmianę funkcji reakcji Rady - kiedyś bardzo ważny był dla niej wzrost gospodarczy, a potem inflacja; dziś kolejność jest odwrotna - mówi w rozmowie z Interią Biznes Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK. - O ile wcześniej prezes Glapiński mówił, że wzrost realnych stóp procentowych "zabija gospodarkę", to teraz jego ocena jest taka, że po prostu działa on "mrożąco" na inflację, i to jest ważny sygnał.
- Także sposób mówienia o kursie złotego sugeruje, że Rada akceptuje mocniejszego złotego i kieruje się tym, że pomaga to inflacji, a mniej patrzy na to, że silny złoty szkodzi eksportowi - dodaje ekonomista. - To kolejny przykład ewolucji poglądów, nastawienia RPP, wskazujący, że ta funkcja reakcji jest już inna.
"Nie spodziewamy się już obniżek stóp w 2024 r." - napisali w komentarzu po briefingu prezesa NBP ekonomiści Santander Bank Polska, którzy - jak sami przypomnieli - przed tym briefingiem zakładali, że RPP dokona obniżek stóp w IV kwartale br. o łącznie 50 pkt bazowych (0,5 pkt proc.). "Perspektywa obniżek stóp procentowych na najbliższych posiedzeniach oddaliła się wyraźnie, a jeśli dojdzie do ewentualnego luzowania monetarnego w drugiej połowie roku, to będzie ono raczej kosmetyczne" - to głos analityków z Alior Banku. Ekonomiści z mBanku o ubiegłotygodniowej konferencji prezesa NBP piszą, że "upewniła ich ona w przekonaniu, że poprzeczka do obniżek stóp procentowych zawieszona jest wysoko" - i dodają wprost: "stopy w tym roku pozostaną zapewne bez zmian".
Jak zauważyli analitycy Pekao w serwisie X, głosy z rynku świadczą o "dużym dostosowaniu w oczekiwaniach rynkowych w ostatnim miesiącu". "Z oczekiwanych do końca roku pięciu cięć (stóp procentowych - red.) zrobiło się już tylko jedno, a zakład o niższe stopy przesuwa się na 2025" - piszą.