Oby minister miał rację

Jeśli przyszłoroczny wzrost PKB okaże się niższy niż zakładane w projekcie budżetu 3,5 proc. skutki mogą okazać się podobne do tych z 2001 r., kiedy nadmierny optymizm ministra finansów doprowadził do paniki na rynku walutowym.

Jeśli przyszłoroczny wzrost PKB okaże się niższy niż zakładane w projekcie budżetu 3,5 proc. skutki mogą okazać się podobne do tych z 2001 r., kiedy nadmierny optymizm ministra finansów doprowadził do paniki na rynku walutowym.

Po roku względnej stabilizacji w zakresie finansów publicznych rząd znowu funduje nam (niewykonalny?) budżet marzeń. Podobną sytuację mieliśmy już w 2001 r., kiedy minister finansów - podobnie jak obecny - założył poprawę ściągalności podatków i wzrost PKB na miarę rozkwitającej gospodarki. Wystarczył ledwie rok by zapomnieć o skutkach, jakie może nieść nadmierny optymizm i znowu mamy prognozę 3,5-proc. wzrostu gospodarczego w przyszłym roku, w którą nie wierzy nikt poza twórcami ustawy budżetowej.

Rządowe prognozy przyszłorocznego wzrostu PKB opierają się m.in. na założeniach, że wzrośnie popyt krajowy oraz eksport. I pierwsze i drugie założenie prawdopodobnie okażą się błędne, przy czym ożywienie w eksporcie już teraz określić można jako mocno problematyczne. Nie bardzo wiadomo jakie są podstawy do optymizmu skoro nasz największy rynek zbytu - gospodarka niemiecka - sam przeżywa nie lada kłopoty. Niezależne instytucje prognozują, że w przyszłym roku niemiecka gospodarka wprawdzie przyspieszy, ale bardzo skromnie - wzrost PKB ma wynieść od 1 do 1,5 proc.

Reklama

W obecnej sytuacji oceniamy, że nie uda się osiągnąć zakładanego przez rząd wzrostu PKB. Wprawdzie jednoznacznie nie da się tego wykluczyć, ale nasze podejście do ożywienia zwłaszcza w handlu zagranicznym jest bardziej sceptyczne - mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, główna ekonomistka Banku Handlowego. Jej zdaniem PKB wzrośnie w przyszłym roku o 2,8 proc.

Według opublikowanych wczoraj prognoz OECD wzrost będzie jeszcze mniejszy - sięgnie 2,5 proc. Realizacja tego scenariusza - mimo, iż oznacza pozytywne zmiany w gospodarce - może dać opłakane skutki dla budżetu. Mniejszy od zakładanego wzrost PKB to przede wszystkim mniejsze dochody państwa z tytułu podatków.

Zarówno pośrednich jak i bezpośrednich. Jeśli niedobór będzie nieznaczny - 2-3 mld złotych, to da się jeszcze jakoś pokryć. Ale większa dziura to już poważna sprawa. Nowelizacja budżetu w trakcie roku może nieść ze sobą poważne konsekwencje z powtórką wydarzeń z 2001 r. włącznie (w lipcu 2001 dolar w ciągu kilku dni podrożał z poziomu 4 zł do 4,7 zł gdy ujawniono, że dziura budżetowa jest większa o 30 mld złotych od zakładanej - red.). - przestrzega Kurowska. Bez względu na sympatię lub antypatię do obecnego ministra finansów pozostaje mieć nadzieję, że to on - a nie niezależni ekonomiści - ma rację.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: PKB | minister | optymizm | skutki | Okaże się | wzrost PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »