Paweł Borys, prezes PFR: W gospodarce "wiosna". "Wzrost PKB w tym roku w przedziale 1-2 proc."
- Mamy właśnie "wiosnę" w polskiej gospodarce po okresie trudniejszym. Pojawiła się realna perspektywa, że sytuacja gospodarcza po tych 4 latach ma realne szanse się ustabilizować w najbliższych kilku kwartałach. Inflacja powinna w tym roku spaść poniżej 10 proc., w przyszłym roku zbliżać się do poziomu poniżej 5 proc., za tym pójdą spadki stóp procentowych. Wierzę, że w Polsce wzrost gospodarczy w tym roku będzie w przedziale 1-2 proc. I odzwierciedla to, kondycję polskiej gospodarki, kurs złotego - mówi Interii Biznes Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Zdaniem prezesa PFR polska gospodarka urośnie w tym roku o 1-2 proc., w przyszłym może to być ok. 3-4 proc.
- Inflacja na koniec roku powinna spaść do jednocyfrowego poziomu, dynamika realnych płac będzie dodatnia w II połowie roku.
- W przyszłym roku zbliżać się będzie inflacja do poziomu poniżej 5 proc., za tym pójdą spadki stóp procentowych - ocenia Borys.
- Wyrok TSUE w sprawie frankowiczów w czerwcu "stanowi istotny czynnik ryzyka dla sektora bankowego"
Interia Biznes rozmawiała z prezes PFR podczas konferencji Impact 2023 r. w Poznaniu (10-11 maja). Wtedy nie był znany jeszcze wstępny odczyt PKB za I kwartał tego roku. Dzisiaj już wiemy, że dynamika wzrostu gospodarczego była ujemna, ale dużo mniej niż wskazywały prognozy analityków, zebrane w rynkowy konsensus: -0,2 proc. vs -0,8 proc.
- Uważam że mamy właśnie wiosnę w polskiej gospodarce po takim okresie trudniejszym. Ostatnie miesiące to był szczyt inflacji, spowolnienie gospodarcze, osłabienie nastrojów konsumentów i przedsiębiorców, wzrost rat kredytowych, wzrost cen energii, pojawienie się deficytu rachunku obrotów bieżących, więc bardzo wiele niesprzyjających informacji z polskiej gospodarki. Notabene te turbulencje trwają już czwarty rok. Natomiast moim zdaniem pojawiła się realna perspektywa, że ta sytuacja gospodarcza po tych 4 latach ma realne szanse się ustabilizować w najbliższych kilku kwartałach, inflacja powinna w tym roku spaść poniżej 10 proc., w przyszłym roku zbliżać się poniżej 5 proc., za tym pójdą spadki stóp procentowych - stwierdził Paweł Borys.
- Mamy bardzo dobre dane dotyczące rachunku obrotów bieżących, czyli naszego bilansu płatniczego z zagranicą, który w końcu pokazał nadwyżkę. Mamy najprawdopodobniej najniższą w UE w tym roku stopę bezrobocia. Przechodzimy to - w tym scenariuszu, o którym mówimy od kilku miesięcy, takiego "miękkiego lądowania". Ja wierzę, że w Polsce wzrost gospodarczy w tym roku będzie w przedziale 1-2 proc. I odzwierciedla to, kondycję polskiej gospodarki, kurs złotego. Złoty jest drugą najsilniejszą walutą w ostatnim miesiącu - dodał.
Jak dodał: złoty jest do euro bardzo bliskim poziomu sprzed covidu. - Złoty dzisiaj jest najlepszym barometrem kondycji polskiej gospodarki, pokazuje że jest ta "wiosna" - powiedział prezes PFR.
W rozmowie z Interią Paweł Borys jeszcze przed publikacją szacunku przez GUS prognozował, że wzrost gospodarczy w I kwartale będzie oscylować w okolicach 0 proc.
- Jak patrzę na rekordowe inwestycje zagraniczne w Polsce, które wiele z nich tworzy eksport i na rekordowe dane eksportu, to wydaje się, że naprawdę jesteśmy gospodarką, która jest konkurencyjna, stabilna pod względem równowagi: bilansu płatniczego, kursu złotego. Głównym problemem cały czas jest inflacja, jeśli ona rzeczywiście spadnie już w przyszłym roku poniżej 5 proc., to będziemy mogli powiedzieć, że wracamy na ścieżkę stabilnego wzrostu - wyjaśnił Paweł Borys.
Szef PFR wskazał ponadto, że w II połowie roku dynamika wynagrodzeń realnych będzie dodatnia po tych kilku miesiącach, kiedy przez chwilę inflacja przekroczyła dynamikę płac.
Paweł Borys pytany o dynamikę PKB w 2024 r. powiedział, że gospodarka będzie rosła w tempie 3-4 proc.
- Ważne żeby uruchamiać ten motor wzrostu w postaci inwestycji, jako PFR rozpoczęliśmy finansowanie w ramach KPO. Całkiem nieźle zachowują się inwestycje sektora przedsiębiorstw. Dobrze by było gdyby rosły w tempie dwucyfrowym, rosną o około 5 proc. - tu jest na pewno potencjał. Świetnie się zachowują inwestycje zagraniczne, naprawdę jesteśmy w tej chwili beneficjentem geopolityki i tego, że podczas pandemii wszyscy uświadomili sobie, że to jednak dość ryzykowne mieć cały łańcuch produkcji gdzieś w dalekiej Azji. I Polska jest liderem tych krajów, które pozyskują inwestycje firm, które skracają łańcuchy dostaw. Inwestycje dają szanse na wzrost gospodarczy, który nie jest proinflacyjny. Jest wręcz odwrotnie: możemy się rozwijać nie podnosząc cen. To jest bardzo ważne - wyjaśnił prezes PFR.
Czy wakacje kredytowe powinny być przedłużone na 2024 r.?
- Premier zapowiedział podjęcie tej decyzji w połowie roku w zależności od sytuacji dotyczącej inflacji i stóp procentowych. Z jednej strony mamy dobre dane z gospodarki, pokazujące że szczyt inflacji jest za nami, pojawiają się już prognozy obniżek stóp procentowych na przełomie tego i przyszłego roku, co jest argumentem przeciw kontynuacji wakacji kredytowych. Z drugiej strony cały czas te stopy są na dość wysokim poziomie - mówi Paweł Borys.
Jak wskazał: - Jest to decyzja rządu.
Zwrócił też uwagę, że w sektor bankowy staje przed problemem kredytów frankowych. - Kilka dni temu TSUE zapowiedziało, że już w czerwcu wyda wyrok, który stanowi jednak istotny czynnik ryzyka dla sektora. Będzie przekładać się na duże straty wielu banków. Ja to postrzegam jako ryzyko z perspektywy dostępności kredytów w polskiej gospodarce w najbliższych latach, więc na pewno rząd będzie musiał brać pod uwagę - podejmując decyzje - różne argumenty - dodaje Paweł Borys.
Prezes PFR podkreślił, że "koszt całej operacji" związany z decyzją TSUE musi być do udźwignięcia. - Inaczej wszyscy zapłacimy za to jako podatnicy. Wracając do wakacji kredytowych, uważam że był to bardzo ważny i uzasadniony program, który w sytuacji takiego szoku wywołanego inflacją, wzrostem stóp procentowych ustabilizował sytuację kredytobiorców, natomiast na pewno tego typu decyzje dzisiaj jest trudniej podjąć, bo trzeba ważyć dodatkowe elementy - podkreślił.
Rozmawiał Bartosz Bednarz