Sprawa zapłaty za godziny ponadwymiarowe budzi ostatnio dużo emocji w środowisku nauczycielskim. Po nowelizacji Karty Nauczyciela, która weszła w życie z początkiem roku szkolnego 2025/2026, związki zawodowe zaczęły zwracać uwagę na sytuacje, w których nauczyciel jest w szkole i jest gotowy do realizowania przydzielonych mu przez dyrekcję godzin ponadwymiarowych - ale nie może tego robić, bo klasa jest np. na wycieczce do teatru czy muzeum. Wówczas nie otrzymuje za te godziny pieniędzy.
ZNP poinformował, że dostaje sygnały, iż szkoły w całej Polsce rezygnują z wychodzenia z uczniami na różne wydarzenia pozalekcyjne, by okazać solidarność z kolegami, którzy z powodu zmian w rozliczaniu godzin ponadwymiarowych nie dostają za nie wynagrodzenia we wspomnianych wyżej przypadkach. Jak pisaliśmy w Interii Biznes, związki zawodowe nauczycieli wystąpiły do Ministerstwa Edukacji Narodowej o pilne wyjaśnienie zasad płacenia pedagogom za gotowość do pracy w godzinach ponadwymiarowych.
MEN, w odpowiedzi na postulaty środowisk nauczycielskich, przyznało, że dostrzega problem. Do jego rozwiązania potrzebne są jednak pieniądze.
Wywołany w tej sprawie do tablicy minister finansów Andrzej Domański zapewnił na antenie TVN24, że środki w budżecie na zapłatę dla nauczycieli za godziny ponadwymiarowe się znajdą - zgodnie z tym, co mówił kilka dni wcześniej premier Donald Tusk.
- Środki na to zobowiązanie są, będziemy jeszcze z panią minister edukacji (Barbarą Nowacką - red.) o tym rozmawiać.
Jak stwierdził, co do zasady środowisko nauczycielskie "w miażdżącej większości" jest i było zadowolone z propozycji obecnej koalicji rządzącej, a rozwiązanie dotyczące godzin ponadwymiarowych "po prostu trzeba naprawić".
Dopytywany, kiedy dokładnie zostaną wygospodarowane środki w budżecie na godziny ponadwymiarowe, nie chciał wskazać konkretnego terminu.
Andrzej Domański: Budżet ma się dobrze, nie ma potrzeby nowelizacji
Znalezienie dodatkowych pieniędzy z perspektywy ministra finansów co do zasady nie jest zadaniem łatwym, biorąc pod uwagę to, że budżet państwa jest pod presją w związku z koniecznością finansowania rosnących wydatków na obronność w połączeniu z hojną pulą świadczeń socjalnych. Właśnie kondycji budżetu dotyczyły kolejne pytania do ministra Domańskiego.
- Chciałbym taką PiS-owską dezinformację sprostować, bo bardzo często twierdzą posłowie opozycji, że dochody podatkowe spadają. To jest po prostu kłamstwem. Dochody podatkowe rosną - zapewnił minister Domański.
Jak podało MF, dochody podatkowe budżetu państwa wyniosły po wrześniu 365,8 mld zł i były niższe w stosunku do wykonania w okresie styczeń-wrzesień 2024 r. o ok. 45,6 mld zł (czyli 11,1 proc.). Dochody z podatku VAT wyniosły 240,3 mld zł - i były wyższe o ok. 23,1 mld zł (czyli o 10,6 proc.) w stosunku do wykonania w okresie styczeń-wrzesień 2024 r.
Minister Domański podkreślił, że wpływy z podatków byłyby większe, gdyby inflacja była wyższa (przypomnijmy, we wrześniu inflacja wyniosła 2,9 proc. w ujęciu rocznym). - Niższy poziom cen to niższe wpływy z VAT-u. My zakładaliśmy, że ceny będą w tym momencie roku wyższe, w związku z czym wpływy z podatku VAT również będą wyższe. Na szczęście, z punktu widzenia wszystkich Polaków, inflacja w Polsce spada znacznie szybciej od oczekiwań naszych i oczekiwań analityków rynkowych.
- Tak, jak powiedziałem już kilkukrotnie, ja nie widzę na ten rok konieczności nowelizacji ustawy budżetowej - dodał. - Więc, oczywiście, wpływy budżetowe są niższe z uwagi na niższą inflację, ale z drugiej strony również mamy tak zwane naturalne oszczędności. Efektywnie wydajemy środki polskich podatników, dzięki czemu zmieścimy się w limicie deficytu - stwierdził szef resortu finansów.
Minister Andrzej Domański był też pytany o to, czy przeciętny Kowalski odczuwa realnie to, że Polska jest 20. gospodarką świata, co ostatnio chętnie podkreślają rządzący.
Minister finansów: Polaków stać po prostu na więcej
- W zeszłym roku mieliśmy najszybszy realny wzrost takiej prawdziwej wartości wynagrodzeń Polaków w dwudziestym pierwszym wieku. My to widzimy w sklepach - widzimy, że Polaków stać po prostu na więcej, więc to nie są (...) tylko jakieś abstrakcyjne liczby, to nie jest tylko PKB - odparł minister.
Dopytywany o sytuację w służbie zdrowia i dziurę w budżecie NFZ, przypomniał, że nakłady na zdrowie w 2026 r. mają wzrosnąć. - Dzięki temu, że nasza gospodarka za naszych rządów radykalnie przyspieszyła, stać nas po prostu na więcej i będą dodatkowe środki z budżetu. W przyszłym roku dzięki temu, że gospodarka rośnie, przeznaczamy kolejne 25 miliardów złotych więcej na ochronę zdrowia w Polsce - podkreślił.
Andrzej Domański uznał również, że jeśli prezydent Karol Nawrocki podpisze projekt ustawy o podwyżce stawki podatku CIT dla sektora bankowego, będzie to dobra decyzja. Powtórzył, że Polska ma duże potrzeby - "chociażby związane z ochroną zdrowia, chociażby z obroną naszych granic, więc musimy szukać źródeł dochodu". - Sektor bankowy ma potężne zyski, związane z tym, że stopy procentowe w Polsce wciąż są bardzo wysokie - zauważył.
Rządowy projekt wyższej stawki podatku CIT dla banków, uchwalony już przez parlament, zakłada, że stawka ta wyniesie 30 proc. w 2026 r., 26 proc. w 2027 r. i 23 proc. poczynając od 2028 r. Obecnie banki w Polsce płacą 19-procentowy CIT. MF oszacowało, że zmiany te zwiększą wpływy do budżetu z tytułu CIT o około 6,6 mld zł w 2026 roku, zaś łącznie w ciągu najbliższej dekady podwyżki CIT dla banków mają przynieść budżetowi 23,4 mld zł.
Katarzyna Dybińska














