Jak pisaliśmy w Interii Biznes resort kultury pracuje nad nowelizacją rozporządzenia o opłacie reprograficznej. Ma ona na celu dostosowanie tzw. listy czystych nośników do obecnych realiów, gdzie korzystanie ze smartfona jest na porządku dziennym, a kasety VHS odeszły niemal w niepamięć. W praktyce zmiany mają na celu przyniesienie twórcom - aktorom, reżyserom itd. - rekompensat za kopiowanie ich dzieł, co umożliwiają właśnie np. smartfony.
Resort zaprzecza możliwym podwyżkom cen smartfonów
MKiDN przekonuje, że jeśli smartfony zostaną objęte 1-proc. opłatą reprograficzną (potocznie nazywaną "podatkiem od smartfona"), to nie musi to oznaczać automatycznie podwyżek cen urządzeń w sklepach.
Resort wskazuje, że zmiana ma wpłynąć na marże producentów sprzętu "i nie może odbić się znacząco na wysokości cen, gdyż te w Polsce są już one wyższe niż np. w Niemczech". Opłata ma nie być obciążeniem dla podatników, zaś prawa twórców "pokrywane przez koncerny big-tech".
Nieco inaczej widzi to Związek Polska Cyfrowa. Jak przekazał nam jego prezes, Michał Kanownik, z przeprowadzonych analiz wynika, że nowelizacja przepisów może przyczynić się do wzrostu cen urządzeń o 5-7 proc. - Każdy pośrednik, hurtownia czy sklep doliczy swoją marżę do już podwyższonej ceny. W efekcie konsumenci zapłacą wyraźnie więcej, a polskie firmy (...) stracą przewagę konkurencyjną na korzyść zagranicznych platform - wskazywał.
Twórcy apelują o szybką zmianę przepisów
Choć od ogłoszenia planów zmiany przepisów minęły niemal cztery miesiące, a plan zakłada wejście w życie nowelizacji z początkiem 2026 roku, nadal do niej nie doszło. Środowiska twórcze oraz organizacje zrzeszające producentów sprzętu są podzielone. Co więcej, obie strony skierowały swoje listy do premiera.
Pierwsi (m.in. Polska Gildia Producentów, SFP-ZAPA, Polska Izba Książki) zaapelowali w listopadzie o jak najszybszą zmianę przepisów, które określili jako "archaiczne".
"Brak aktualizacji wykazu urządzeń i nośników objętych opłatą od czystych nośników powoduje, że polscy twórcy i producenci dzieł otrzymują nieporównywalnie niższe kwoty z tytułu rekompensaty za dozwolony użytek prywatny niż twórcy w praktycznie wszystkich państwach Unii Europejskiej. (...) Przygotowany przez Ministerstwo Kultury projekt rozporządzenia stanowi najistotniejszy krok wypełniający tę lukę w systemie finansowania twórców i producentów kultury, będąc działaniem o jednoznacznie pozytywnym i propaństwowym charakterze".
Co więcej, wskazali, że opóźnienie we wdrożeniu nowelizacji "naraża Skarb Państwa na konieczność zapłaty wysokiego odszkodowania z tytułu niezgodności polskich regulacji z prawem unijnym". Powołują się tu na wyrok Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z lutego br. w sprawie między Stowarzyszeniem Filmowców Polskich a Skarbem Państwa. Organizacja oskarżyła go bowiem o brak aktualizacji listy, a sąd przyznał, że obecny system rekompensaty "stanowi zaprzeczenie wynikających z orzecznictwa TSUE".
"Wzrost cen elektroniki jest nieunikniony"
Zupełnie inaczej sprawę widzą producenci sprzętów i właściciele sklepów. Jeszcze w sierpniu pisali do premiera, że "wprowadzenie tzw. podatku od smartfona odbędzie się kosztem polskich firm, ze szkodą dla rozwoju gospodarki i poskutkuje pogłębieniem problemu nierównej konkurencji pomiędzy rodzimymi przedsiębiorcami a azjatyckimi platformami sprzedażowymi".
Ich zdaniem nieprawdą jest stwierdzenie, że nową opłatę będą musiały pokryć jedynie duże, zagraniczne firmy technologiczne.
"Objęcie opłatą reprograficzną smartfonów, tabletów, komputerów, czy telewizorów stanowić będzie nie tylko cios wymierzony w polskich przedsiębiorców, ale również ukłon w kierunku chińskich podmiotów e-commerce oraz krok w kierunku umocnienia ich pozycji na krajowym rynku. (...) Wzrost cen elektroniki w konsekwencji realizacji założeń projektu nowelizacji proponowanego rozporządzenia jest nieunikniony" - przekonywali.
Rzecznik TSUE wydał swoją opinię ws. streamingu
W międzyczasie, na początku października Rzecznik Generalny TSUE wydał opinię w sprawie holenderskiej spółki, która toczy się przed Trybunałem. Wskazał on m.in:, że "abonent usługi udostępniania na żądanie w drodze streamingu w internecie utworów chronionych nie dokonuje zwielokrotnienia tych utworów na własny użytek w rozumieniu tego przepisu, w sytuacji gdy korzysta on z dodatkowej usługi udostępniania utworów do użytku bez dostępu do sieci, polegającej na tym, iż utwory te są zapisywane w pamięci urządzenia abonenta".
Organizacje zrzeszające przedsiębiorców (m.in. Lewiatan, Związek Polska Cyfrowa, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców) wystosowali swój list do premiera. Wyjaśnili w nim, że rzecznik "jednoznacznie stwierdza, że możliwość kopiowania utworów w ramach korzystania ze streamingu nie oznacza jego zwielokrotniania na użytek prywatny", a więc "nie ma już żadnych wątpliwości, że realizacja projektu nowelizacji rozporządzenia w obecnie proponowanej treści stać będzie w kontrze do prawa UE".
Środowiska twórcze nazywają te argumenty "oczywistą dezinformacją", bowiem "streaming nie sprawił, że kopiowanie i wykorzystywanie utworów w ramach użytku prywatnego zniknęły. Zmieniła się tylko forma tych czynności, która jednak dalej upoważnia twórców do otrzymywania wynagrodzenia za ich pracę".
Co jest jednak kluczowe, opinia rzecznika to dopiero pierwszy krok ku kształtowaniu legislacji i nie musi być (choć zwykle jest) brana pod uwagę przez TSUE.
"Opinia Rzecznika nie jest orzeczeniem TSUE"
Zwróciliśmy się do resortu kultury o podanie informacji w sprawie aktualnego stanu prac nad nowelizacją rozporządzenia. Jak wskazał rzecznik Piotr Jędrzejowski projekt znajduje się na etapie uzgodnień międzyresortowych.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że prace resortu mogą opierać się o wyroki, a nie opinie.
"Opinia Rzecznika Generalnego nie jest orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości UE i nie może być uwzględniona w aktualnych pracach resortu. Korzystanie z usług streamingu na smartfonach czy tabletach nie wyłącza możliwości korzystania z tych urządzeń także do kopiowania utworów w celu prywatnego użytkowania. Opłaty kompensacyjne na smartfony i tablety obowiązują w wielu państwach UE" - czytamy w przesłanej odpowiedzi.
Prezes Związku Cyfrowa Polska uważa, że resort nie powinien pomijać opinii w pracach legislacyjnych.
- W tej sytuacji warto wstrzymać się z decyzjami do czasu wydania orzeczenia przez Trybunał i przeanalizować jego skutki prawne, tak aby polskie przepisy były w pełni zgodne z unijną wykładnią prawa. Równolegle warto przeprowadzić rzetelne badanie tzw. kopiowalności, które pokazałoby, jaka faktycznie jest skala ewentualnej straty z tytułu dozwolonego kopiowania - mówi nam Michał Kanownik.
Nie uzyskaliśmy potwierdzenia z MKiDN, czy planowane jest zawieszenie prac nad nowelizacją do czasu ostatecznego wyroku TSUE. Zwykle wydawany jest w ciągu kilku miesięcy od ogłoszenia opinii Rzecznika.
Paulina Błaziak














