Podwyżka VAT nie uratuje finansów
Rząd na piątkowym, specjalnym posiedzeniu nie przyjął wieloletniego planu finansów państwa. Może zrobi to w najbliższy wtorek. Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd planuje podwyżkę stawki VAT o 1 pkt proc., zamrożenie płac w sferze budżetowej oraz wprowadzenie tzw. reguły wydatkowej, która ma powstrzymać tempo zwiększania wydatków
Rząd na wtorkowym posiedzeniu przyjmie ostateczną wersję wieloletniego planu finansowego - powiedział premier Donald Tusk po posiedzeniu rządu. Tusk dodał, że podwyżka VAT zwiększy dochody państwa do budżetu o 5-5,5 mld zł. "Propozycje przedstawione przez rząd są daleko niewystarczające, mają charakter doraźny i nie wybiegają w przyszłość. Brakuje długofalowego planu naprawy finansów publicznych" - ocenia Henryka Bochniarz, Prezydent PKPP Lewiatan.
"Przecież o pogarszającym się stanie finansów państwa wiadomo od dawna. Tymczasem rząd stosuje półśrodki. I nie robi tego, co trzeba. Nie dereguluje gospodarki i nie zmniejsza kosztów administracyjnych. Ich ograniczenie o wymagane przez UE 25 proc. pozwoliłoby do 2012 roku zmniejszyć koszty administracji i przedsiębiorstw prawie o 20 mld zł. To odpowiada połowie tegorocznego deficytu budżetowego" - dodaje.
Zdaniem Lewiatana celem rządu nie jest systemowa reforma finansów publicznych tylko uniknięcie w przyszłym roku konsekwencji, które niesie ze sobą przekroczenie przez dług publiczny 55 proc. PKB. Chodzi także o pokazanie rynkom finansowym, że podjęte zostały działania ograniczające wzrost deficytu budżetowego w 2011 i 2012 roku oraz uspokojenie Unii Europejskiej, że jesteśmy na ścieżce schodzenia z deficytem budżetowym do 3 proc. PKB. Propozycje rządu są tylko odłożeniem w czasie groźby zapaści finansów publicznych.
Rząd, aby obniżyć deficyt finansów publicznych nie może się ograniczyć tylko do zwiększenia wpływów do budżetu poprzez podniesienie podatków. Powinien skupić się na cięciu wydatków. Konieczna jest likwidacja przywilejów emerytalnych dla służb mundurowych, sędziów i prokuratorów, zmniejszenie dopłat do emerytur górników, czy zaostrzenie warunków przyznawania rent. Szkoda, że rząd nie przedstawił kompleksowego planu reform, w którym ewentualne podwyżki podatków mogą być tylko jednym z elementów naprawy finansów. Rząd nie rozpoczyna reformy finansów publicznych od zmniejszenia wydatków, ograniczenia kosztów administracji tylko koncentruje się na rozwiązaniach zwiększających podatkowe dochody budżetu.
Polska nie jest już zieloną wyspą. Wzrost gospodarczy jest faktem prawie w całej Europie. Równowaga finansów publicznych jest u nas gorsza od przeciętnej w Europie. W ubiegłem roku niższy deficyt finansów publicznych (7,1% PKB w Polsce) miało aż 17 krajów UE. W 2010 roku, pomimo wysokiej dynamiki wzrostu gospodarczego sytuacja się nie poprawi. W odróżnieniu od większości krajów UE w Polsce brakuje reform strukturalnych - wiarygodnej ścieżki średniookresowego dostosowania fiskalnego.
Wkrótce PKPP Lewiatan zaprezentuje "Białą Księgę - 500 dni", w której pokaże rozwiązania, których celem będzie systemowa naprawa finansów publicznych. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan
u uważa, że zapowiedzi rządu, który próbuje zapobiec narastaniu długu publicznego należy ocenić pozytywnie. Jednak - jego zdaniem - sposób dojścia do tego, ogranicza potencjał polskiej gospodarki.Premier Donald Tusk powiedział, że rząd jest gotowy do podwyższenia o 1 punkt procentowy VAT, bowiem trzeba uzupełnić dochody państwa. Jego zdaniem, taka metoda jest stosunkowo najmniej dotkliwa dla obywateli. Petru powiedział PAP, że proponowana podwyżka VAT jest dużo gorszym sposobem ratowania budżetu niż obniżenie wydatków. Podwyżka VAT ogranicza wzrost gospodarczy i nie uzdrawia finansów publicznych na stałe. "Nie jest to więc reforma finansów, a jedynie łatanie dziury. Z tego punktu widzenia jestem trochę niezadowolony, bo oczekiwałem po tym rządzie jednak działań po stronie wydatkowej" - dodał.Ekonomista uważa, że zanim się podwyższa stawki podatkowe, należy likwidować ulgi podatkowe. Jego zdaniem, należałoby zacząć np. od likwidacji ulgi prorodzinnej, likwidacji becikowego dla osób bogatych itd. "Dopiero później przejść do podwyższania stawek" - dodał.
Petru zwrócił uwagę, że proponowana podwyżka VAT nie da dużych dochodów, dlatego - jak mówił - nie wie do końca, na czym polega plan rządu, jeśli chodzi o finanse publiczne. Dlatego, dopóki nie pozna całego planu, to trudno mu komentować piątkowe informacje.
Dodał natomiast, że choć podwyższenie VAT o jeden punkt procentowy to nie jest dużo, bo to ok. 0,2-0,3 proc. inflacji więcej, to jednak zwiększy "częstotliwość zadawania pytania +a może bez faktury?+.(
, co z pewnością będzie miało konsekwencje dla dyskusji RPP nad decyzjami o stopach procentowych - uważa Andrzej Kaźmierczak z Rady Polityki Pieniężnej."Podwyżka stawki VAT oznacza podwyżkę cen. Więc na pewno będzie to miało konsekwencje dla dyskusji RPP nad decyzjami o stopach procentowych, to nie ulega wątpliwości" - powiedział w rozmowie z PAP Kaźmierczak.
"Podwyżka VAT uderza w ludzi mniej zamożnych, w warstwy żyjące z pracy, a nie z kapitału. Oznacza ona spadek dochodów realnych. Jeśli chodzi o wpływ cenowy, będzie on większy, niż 1 pkt proc. Jeśli nastąpi podwyżka cen energii, paliw, gazu, to spowoduje wzrost kosztów produkcji, co będzie rekompensowane w cenach sprzedawanych dóbr. Ten efekt cenowy będzie wyższy, zwielokrotniony" - dodał Kaźmierczak.
"Podwyżka podatku VAT jest najprostszym sposobem szukania dodatkowych dochodów. Rozwiązujemy nasze problemy sięgając po najprostsze rozwiązania, a mało się robi w kwestii racjonalizacji wydatków. Dodatkowo jest to broń obosieczna. Jeżeli nasze dochody spadną, a konsumpcja indywidualna, która jest głównym czynnikiem wzrostu PKB jest i tak bardzo krucha, odbije się to na tempie naszego wzrostu gospodarczego. Spowoduje to więc spadek wpływów podatkowych" - ocenia członek RPP. Na piątkowej konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk poinformował o gotowości rządu dotyczącej podwyższenia o 1 pkt. proc. podatku VAT.