Dwudniowe posiedzenie Rady Ministerialnej Europejskiej Agencji Kosmicznej w Bremie przyniosło dwie kluczowe dla Polski wiadomości. Po pierwsze, nasza inwestycja w międzynarodowe programy kosmiczne, rozwijające np. usługi satelitarne czy stawiające na eksplorację kosmosu znacząco się zwiększy. Udział w programach opcjonalnych ma wynieść 550 mln euro w latach 2026-2028, a łączny wkład, wraz z częścią obowiązkową - 731 mln euro (ponad 3 mld zł). Po drugie zaś, Polska i ESA podpisały list intencyjny ws. utworzenia Centrum ESA w naszym kraju.
- Stajemy się strategicznym partnerem w ESA oraz wzmacniamy pozycję lidera technologicznego w Europie Środkowo-Wschodniej. Konsekwentnie inwestujemy w programy o wysokiej wartości dodanej, które wspierają rozwój gospodarki opartej na innowacjach i przyszłych technologiach - poinformował minister finansów i gospodarki, Andrzej Domański.
Polska wyda miliardy euro na rozwój kosmiczny
Łączny budżet ESA na najbliższe trzy lata wyniesie 22,1 mld euro. To rekord, podobnie jak wkład finansowy Polski. W 2022 roku deklarowano sumę 194 mln euro, która finalnie sięgnęła niemal 400 mln euro, m.in. w związku z udziałem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w misji załogowej.
Przedstawiciele polskiej delegacji nie ukrywali, że priorytetowo traktują bezpieczeństwo kosmiczne, chcąc wykorzystać możliwości, jakie dają np. satelity.
- Polska wykazała zainteresowanie podjęcia konkretnych działań, w szczególności ze względu na swoje położenie geograficzne i inwestycje w ramach NATO w dziedzinie obronności, aby w pełni wykorzystać przestrzeń kosmiczną do celów obronnych. Jest to nowy obszar, który rozwija się, w szczególności dzięki programom, które mamy w planach i które zostały zaakceptowane - przyznał dyrektor generalny ESA Joseph Aschbacher.
Polskie spółki mogą wejść na orbitę liderów
Znaczący skok nakładów inwestycyjnych w ESA został bardzo pozytywnie odebrany przez polską branżę kosmiczną. To do niej bowiem będą wracać pieniądze w postaci kontraktów na konkretne projekty.
- To jest bardzo dobra informacja, tym bardziej, że w ostatnich tygodniach przedstawiciele polskiego sektora kosmicznego obawiali się, że składka zostanie zmniejszona. A tymczasem jest to większa wartość, tym bardziej, że pod uwagę trzeba wziąć inflację. Z dostępnych informacji zdaje się wynikać, że około 60 mln euro jest kwotą z poprzednich lat, które nie zostały wydane - mówi Interii Biznes Krzysztof Kanawka, prezes Blue Dot Solutions, spółki kosmicznej, tworzącej rozwiązania oparte na danych satelitarnych.
Tłumaczy, że Polska posiada kompetencje począwszy od budowy rakiet, poprzez praktyczne korzystanie z danych, technologię małych satelitów, po technologie napędowe.
- Większa składka oznacza, że jest większa szansa na to, że wiele z tych kompetencji dalej będzie się rozwijać w kraju. W ostatnich kilkunastu miesiącach pojawiały się doniesienia, że niektóre z polskich firm zaczęło się zastanawiać nad tym, czy jednak nie wychodzić z kraju i nie poszerzyć swojej działalności, albo ją przenieść do innych państw. Kilka lat temu, gdy składka była niska, to wiele podmiotów czekało przez wiele miesięcy na decyzję, czy będą brać udział w projekcie. Teraz, miejmy nadzieję, że takich problemów nie będzie, a technologie będą w Polsce rozwijane - przyznaje.
Europa stawia na bezpieczeństwo kosmiczne
Jakub Ryzenko, szef Centrum Informacji Kryzysowej w Centrum Badań Kosmicznych PAN zwraca uwagę, że wzrost polskiego udziału w całkowitym budżecie ESA z niewiele ponad 1 proc. do ponad 3 proc. to dowód na to, że Polska jest faktycznie zainteresowana dużo poważniejszym udziałem w pracach ESA.
- Szukamy swojej roli w wybranych obszarach tematycznych, tak, aby poprzez znaczny udział finansowy być państwem mającym wpływ na realizowane programy i mieć istotny udział w korzyściach - wskazuje nasz rozmówca.
W Bremie, jako obserwator pojawił się m.in. unijny komisarz ds. obrony i przestrzeni kosmicznej Andrius Kubilius. Podkreślał on rosnące znaczenie kosmosu dla armii i rozwiązań wykorzystywanych w celach obronnych.
- Polska chce wykorzystać konkretne zdolności w obszarze bezpieczeństwa kosmicznego. Unia Europejska coraz lepiej rozumie, że rozwiązania kosmiczne muszą być częścią strategii bezpieczeństwa i obronności Europy w przyszłości. Ale to ESA ma tutaj do wykonania zadanie przetarcia szlaku w tych krytycznych obszarach, w tym obserwacji satelitarnej wysokiej rozdzielczości, łączności satelitarnej i specjalnych zastosowań nawigacji - wskazuje nasz rozmówca.
"Pieniądze otwierają nam szansę"
Po co więc w przypadku obronności inwestować pieniądze w międzynarodowe programy, skoro można przeznaczyć je np. na kontrakty z podmiotami prywatnymi (tak, jak miało to miejsce np. w przypadku umowy na satelity radarowe od spółki ICEYE)? W praktyce to system naczyń połączonych - spółki będą mogły doskonalić rozwiązania tylko wtedy, gdy najpierw dostaną finansowanie.
- Polska dostrzegła wagę i implementuje proces pozyskiwania takich zdolności. Tam, gdzie te zdolności mogą być pozyskane w oparciu o rozwiązania już dojrzałe, sprawdzone, tam dzieje się to bezpośrednio. Natomiast tam, gdzie potrzeba wypracowania nowych koncepcji, ich zweryfikowania, tam jest właśnie miejsce dla ESA i tutaj nasze pieniądze otwierają nam szansę, aby Polska znalazła się wśród państw efektywnie wykorzystujących takie technologie, ale także aby polski przemysł znalazł się wśród tych, którzy je rozwijają i sprzedają na europejskim rynku - wyjaśnia Jakub Ryzenko.
Co więcej, z perspektywy przedsiębiorców wydawanie pieniędzy na gotowe rozwiązania może nie być dobrym pomysłem.
- Część polskiego sektora kosmicznego nie jest zawsze w 100 proc. zadowolona, że jedną decyzją rząd kupuje nowe satelity zagraniczne, w szczególności takie, które po części mogą być stworzone w Polsce, zaś mniejsze kwoty wydaje na przykład na rozwój technologii, które mogłyby się rozwijać w kraju - wskazuje Krzysztof Kanawka.
Po co Polsce ośrodek ESA?
Zwiększenie nakładów do ESA to jednak tylko początek. Podpisanie listu intencyjnego z Polską w celu zbadania możliwości utworzenia nowego ośrodka specjalizującego się w bezpieczeństwie i zastosowaniach podwójnego czy wielokrotnego użytku to krok milowy, zarówno dla rozwoju sektora, jak i kraju.
- Dyrektor generalny ESA powiedział, że powstanie grupa robocza, która ma ocenić możliwość stworzenia takiego ośrodka w Polsce, podobnie, jak w przypadku Norwegii, z którą również podpisano list intencyjny. W ślad za nim powstanie grupa w Polsce, która oceni, gdzie ten ośrodek powstanie. Nie ma na ten moment szczegółowej umowy, ale są chęci z obu stron. To jest też deklaracja, że Polska w ESA będzie aktywna przez lata, a nawet dekady i nie ma już możliwości odwrotu - ocenia prezes Blue Dot Solutions.
Ośrodek ESA w Polsce ma służyć rozwiązaniom podwójnego zastosowania. Oznacza to, że będą z nich mogły korzystać zarówno wojsko, jak i jednostki cywilne. Szef Centrum Informacji Kryzysowej CBK PAN uważa, że nowe centrum przyniesie bardzo wymierne korzyści dla bezpieczeństwa Polski, bowiem "pozwoli stworzyć satelitarne rozwiązania, które będą narzędziami polskiej polityki bezpieczeństwa".
- W ramach programu Space Resilience Nodes w Polsce tworzymy Civil Security Hub - przedsięwzięcie, które zapewni efektywne wykorzystanie systemów satelitarnych dla bezpieczeństwa, w tym dla ochrony ludności w Polsce. Najlepszym przykładem było wykorzystanie technik satelitarnych podczas powodzi w minionym roku, gdy bardzo efektywnie wspierały one system zarządzania kryzysowego. Utworzenie w Polsce Ośrodka ESA zajmującego się bezpieczeństwem to będzie kolejny krok sprzyjający wzmacnianiu polskich kompetencji w tym obszarze i jednocześnie potwierdzenie, iż są one doceniane w Europie - ocenia.
Pozostaje więc czekać na to, aż Polska będzie realnie gotowa na rekordowe inwestycje i nowy ośrodek. Do tego potrzeba jednak solidnych ram prawnych - ustawy o działalności kosmicznej, która jest o krok od przyjęcia przez rząd, Krajowego Programu Kosmicznego, którego nadal brakuje czy inwestycji w specjalistów.
Paulina Błaziak















