W skrócie
- Spotkanie Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem może przynieść przełom w wojnie handlowej między USA a Chinami, obejmując m.in. odroczenie 100 proc. ceł i ograniczeń w eksporcie metali ziem rzadkich.
- Eksperci zwracają uwagę na coraz silniejszą pozycję negocjacyjną Chin oraz fakt, że obie strony zaczęły traktować handel bardziej przez pryzmat bezpieczeństwa narodowego niż czystej ekonomii.
- Porozumienie może ograniczyć obecne napięcia, ale nie rozwiąże głębokich, strukturalnych problemów, takich jak nadprodukcja w Chinach czy zależność od kluczowych technologii.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
W ostatnich tygodniach relacje na linii USA-Chiny były wyjątkowo napięte. Damian Wnukowski, ekspert z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) wskazuje, że wynikało to głównie z zapowiedzi ChRL wprowadzenia ograniczeń w eksporcie metali ziem rzadkich, w tym do produkcji wojskowej i w odpowiedzi - gróźb amerykańskiej administracji wprowadzenia 100 proc. ceł na produkty z Chin. - Obie strony wykorzystywały te kwestie jako elementy nacisku w negocjacjach handlowych, aby pokazać swoje mocne strony i wywrzeć presję na rywala - mówi Interii Biznes.
Spotkanie Donald Trump - XI Jinping. Oddech w gospodarczej zimnej wojnie między mocarstwami?
Grunt pod spotkanie Trumpa i Xi w Korei Południowej przygotowały rozmowy zespołów negocjacyjnych obu stron przy okazji szczytu ASEAN w Kuala Lumpur w ostatni weekend. Ich efektem, jak podaje sekretarz skarbu USA Scott Bessent, były ustalenia ws. spornych kwestii, w tym odroczenie przez Chiny na rok wprowadzenia obostrzeń w eksporcie metali ziem rzadkich do Stanów Zjednoczonych, wstrzymanie podwyższenia ceł przez USA czy zwiększenia przez ChRL zakupów amerykańskich produktów, w tym rolnych.
- Przywódcy USA i Chin mogą zawrzeć porozumienie akceptujące te ustalenia i przedłużyć okres "rozejmu" w handlu, aby wynegocjować ograniczoną umowę, którą obie strony mogłyby ogłosić jako sukces. Mogłaby ona obejmować np. zobowiązania zakupowe ChRL czy ustalenie konkretnego poziomu ceł amerykańskich na towary z Chin - twierdzi Wnukowski.
W ocenie eksperta PISM trudniej będzie o porozumienie w kwestiach kluczowych, w tym zmiany struktury chińskiej gospodarki generującej nadprodukcję, której eksport uderza w podmioty w innych państwach, w tym USA.
Chiny z mocniejszą pozycją negocjacyjną niż Amerykanie?
- Wiele wskazuje na to, że to Chiny mają mocniejszą pozycję negocjacyjną - uważa prof. Jacek Tomkiewicz, dziekan Kolegium Finansów i Ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego. W jego ocenie chińska gospodarka całkiem nieźle sobie radzi mimo napięć politycznych USA-Chiny, a zależność chińskich producentów od amerykańskiego rynku systematycznie spada.
- Blokowanie dostępu Chin do najnowszych technologii także nie jest tak skuteczne, jak spodziewał się prezydent Donald Trump, bo tamtejszy sektor naukowo-technologiczny jest już na światowym poziomie, często bardziej zaawansowanym niż w USA - wskazuje ekspert.
Damian Wnukowski z PISM nie wyklucza, że amerykańsko-chiński szczyt pozwoli Trumpowi zaprezentować swoją sprawczość w relacjach z ChRL, największym konkurentem gospodarczym i strategicznym USA, w tym pokazać skuteczność swojej polityki handlowej do uzyskiwania celów ważnych dla jego bazy wyborczej, np. farmerów.
- Uspokojenie relacji z ChRL mogłoby wpłynąć pozytywnie na amerykańską gospodarkę, w której prawdopodobnie wciąż jeszcze w pełni nie ujawniły się skutki ceł wprowadzonych w tym roku przez administrację Trumpa - zaznacza Wnukowski. - Chiny dążą do deeskalacji w stosunkach z USA i stabilizacji dwustronnych relacji, aby stworzyć warunki do dalszego rozwoju gospodarki borykającej się z licznymi problemami, w tym kryzysem na rynku nieruchomości czy wysokim bezrobociem wśród młodych ludzi. Dałoby to im także czas na zwiększanie samowystarczalności, w tym technologicznej, aby były coraz mniej zależne od USA i ich partnerów (np. w sferze produkcji chipów) - dodaje.
Co znajdzie się w porozumieniu handlowym USA-Chiny?
- Jeśli nie dojdzie do zaognienia sytuacji w trakcie spotkania prezydentów, uda się uniknąć najgorszego scenariusza, czyli podniesienia ceł na chińskie produkty do poziomu 100 proc. oraz mocnych restrykcji eksportowych ze strony Chin dla minerałów ziem rzadkich - mówi nam Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB.
W jego opinii wypracowane robocze porozumienie handlowe na ramach szczytu ASEAN, tuż przed spotkaniem między Trumpem oraz Xi, to potencjalnie realne złagodzenie obecnych napięć handlowych. Z kolei obecna sytuacja przypomina tę z pierwszej części tego roku, kiedy to na początku doszło do silnej eskalacji wojny handlowej i podniesienia ceł wzajemnych do poziomów powyżej 100 proc., a następnie do wyraźnego złagodzenia.
Ekspert studzi jednak nastroje przed oczekiwanym przełomem. - Dopóki nie poznamy twardych liczb i samo porozumienie nie zostanie podpisane, trudno mówić o realnym i mocnym kompromisie. Samo porozumienie na ten moment dotyczy najbardziej newralgicznych kwestii, natomiast nie rozwiązuje strukturalnych problemów dotyczących nierówności handlowej między Chinami oraz USA - zauważa.
Zdaniem prof. Jacka Tomkiewicza, Trump złagodzi swoje zapowiedzi o zaporowych cłach, a w zamian dostanie coś, żeby wyjść "z twarzą". - Może kolejną obietnicę przejęcia przez amerykańskie firmy kontroli nad Tik Tokiem, czy portami w Panamie oraz dostęp surowców tzw. metali ziem rzadkich - prognozuje.
Wśród kluczowych elementów porozumienia wskazuje poziom ceł na chińskie produkty w USA, a z drugiej strony - łagodniejsze spojrzenie Chin na amerykańskie firmy tam działające, jak Google czy DuPont. - Jest też kwestia ceł na amerykańskie produkty rolne, np. USA jest dużym eksporterem soi do Chin, a ostatnie decyzje polityczne dały się mocno we znaki amerykańskim farmerom - zauważa.
Wojna w Ukrainie i stosunki z Rosją. USA chcą wywrzeć presję na Chińczykach
Donald Trump w ostatnich dniach mówił, że chciałby, aby Chiny "pomogły w sprawie Rosji". Dziekan Kolegium Finansów i Ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego uważa za realne, że na agendzie stanie też sprawa nacisku na Rosję, dla której Chiny są ważnym partnerem handlowym zarówno po stronie popytu na surowce energetyczne z Rosji, jak i dostarczanie Rosji wyrobów przemysłowych kluczowych dla prowadzenia wojny.
Także zdaniem Wnukowskiego z PISM możliwe jest, że prezydent Trump będzie starał się nakłonić przewodniczącego ChRL Xi Jinpinga do ograniczenia wsparcia Chin dla Rosji, głównie w sferze gospodarczej. - Już sugerował możliwość obłożenia Chin dodatkowymi cłami za import rosyjskiej ropy, jak zrobił to w przypadku Indii. ChRL rozważa też swoje możliwości współpracy z Rosją w obliczu amerykańskich sankcji nałożonych na rosyjskie firmy Rosnieft i Łukoil. Mimo to, zbieżność celów strategicznych Chin i Rosji, w tym zmiany porządku międzynarodowego, w którym USA odgrywają wiodącą rolę, będzie obecnie znacząco ograniczała możliwość osłabienia kooperacji chińsko-rosyjskiej - powiedział Interii Biznes.
Rynki czekają na amerykańsko-chińskie porozumienie handlowe
Michał Stajniak z XTB przypomina, że zaognienie sytuacji handlowej między USA oraz Chinami doprowadziło na początku października do największej korekty na Wall Street od "Liberation Day" (cła z okazji Dnia Wyzwolenia z 2 kwietnia 2025 r.), co dodatkowo doprowadziło do przyspieszenia wzrostu cen złota i innych kruszców w obliczu niepewności. Jednak ruchy te nie trwały zbyt długo, a przez dłuższy okres czasu rynki nie wierzyły w nałożenie ceł na poziomie 100 proc., a jedynie uważały to jedynie za wstęp do negocjacji.
Na początku tygodnia obserwowaliśmy jednak rekordy na Wall Street w oczekiwaniu na porozumienie między USA oraz Chinami i wyraźne cofnięcie na rynku złota. - Kolejnym ważnym aspektem dla rynków jest umocnienie juana chińskiego - zauważa. - Ropa naftowa jest narażona obecnie na mniejsze spadki wobec mniejszego ryzyka dalszego zmniejszenia handlu między oboma mocarstwami. Ceny amerykańskiej soi wybijają się z ponad rocznej konsolidacji i znajdują się na poziomie 1100 centów za buszel, najwyżej od lipca 2024 roku wobec obietnicy wznowienia zakupów tego towaru przez Chiny - dodaje.
Jednak w ocenie prof. Tomkiewicza wpływ ewentualnego porozumienia na globalne rynki i relacje gospodarcze w regionie Azji i Pacyfiku nie jest tak duży, jak sądzi amerykański prezydent. - USA dla Chin już są coraz mniej ważnym rynkiem, więc to nie jest tak, że chińscy producenci nie będą mieli co zrobić z produkcją, jeśli stracą amerykański rynek. Pozostała część Azji już się w dużej mierze "dogadała" z Trumpem, więc będą to obserwować z uwagą, ale nie jest to krytyczna sytuacja dla Indii, Wietnamu czy Indonezji - komentuje.
Szczyt Donald Trump - Xi Jimping. Co jeśli nie uda się osiągnąć kompromisu?
- Restrykcje eksportowe ziem rzadkich mogłyby doprowadzić do przedłużenia się procesu produkcji w wielu kluczowych branżach lub nawet zastopować produkcję w takich branżach jak obronność - wskazuje Stajniak z XTB, choć dodaje, że nie oznaczałyby one kompletnego zahamowania eksportu, a w wielu przypadkach decyzje o przyznaniu eksportu byłyby automatycznie, choć ostatecznie mogłoby to doprowadzić do problemów z dostępnością.
- Nowe restrykcje mogłyby doprowadzić do uniemożliwienia firmom zbrojeniowym na zakup metali ziem rzadkich. Taka sytuacja doprowadziłaby do zwiększenia zapotrzebowania na te rzadkie surowce z innych źródeł, co w dłuższej mierze byłoby negatywnym czynnikiem dla Chin, które ze względu na outsourcing stały się potęgą w rafinacji tego typu metali i innych surowców - tłumaczy.
Damian Wnukowski z PISM zauważa, że rozszerzenie chińskich ograniczeń w sprzedaży metali ziem rzadkich (wcześniejsze zostały wprowadzone w kwietniu br.), wykorzystywanych w produktach zaawansowanych technologicznie (np. pojazdach elektrycznych, elektronice czy sprzęcie wojskowym) wpływają negatywnie na globalne łańcuchy dostaw, w tym w branży motoryzacyjnej, zwiększając koszty czy mogąc prowadzić do przerw w produkcji.
- W ten sposób Chiny pokazują innym państwom (nie tylko USA), jakie mają możliwości wpływania na ich sytuację gospodarczą, społeczną czy w sferze bezpieczeństwa - mówi. Jednocześnie dodaje, że działania Chin będą jednak wpływały na przyśpieszenie wysiłków innych państw na rzecz dywersyfikacji dostaw surowców krytycznych, w tym metali ziem rzadkich, aby zmniejszyć zależność od ChRL (obecnie odpowiada ona za ok. 90 proc. przetwórstwa tych surowców).
Kluczowy problem przed Trumpem w relacjach z Chinami. Dwa różne cele światowych mocarstw
- Donald Trump chce zniwelowania różnic handlowych między USA oraz Chinami, natomiast nie bierze pod uwagę takich czynników jak brak dostępnej podaży amerykańskich towarów, które byłyby możliwe do sprzedawania w Chinach - mówi wprost Stajniak.
Dodaje, że taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku innych umów handlowych, gdzie Unia Europejska, Japonia czy Korea Południowa deklarują mocne zakupy surowców energetycznych, co w niemal każdym przypadku doprowadziłoby do potrzeby kompletnej reorganizacji zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. - W przypadku umowy handlowej z 2020 roku deklaracja zakupów produktów rolnych na poziomie 50 mld dol. nigdy nie została w pełni zrealizowana - zauważa.
- Celem Stanów Zjednoczonych jest większy poziom zakupów ze strony Chin, ale niekoniecznie dzielenie się produktami technologicznymi najwyższych jakości. Z kolei Chiny chciałyby sprzedawać dużo, w dalszym ciągu uzależniając konsumentów od swoich produktów, tak jak miało to miejsce w szerokiej skali np. w przypadku sektora ziem rzadkich - mówi wicedyrektor Działu Analiz XTB.
Chiny i USA zaczęły traktować handel przez pryzmat bezpieczeństwa
Ekspert mówi wprost, że oba kraje zaczęły traktować handel bardziej przez pryzmat bezpieczeństwa narodowego niż czystej ekonomii. - Donald Trump jest w stanie doprowadzić do wzrostu cen lokalnie, ale jednocześnie nie uzależniając się dalej od Chin. Natomiast Chiny chcą rozgrywać swoje przewagi, chcąc dostępu do najnowszej technologii. Jednocześnie są w stanie w dalszym ciągu zwiększać swój globalny eksport, nawet przy wyraźnym spadku eksportu do samych Stanów Zjednoczonych - podsumowuje.
Zdaniem Wnukowskiego z PISM w dłuższej perspektywie tarcia i napięcia pomiędzy USA i Chinami będą regularnie występować, co wynika z charakteru ich stosunków bazujących na rywalizacji, w tym gospodarczej, militarnej i technologicznej. - Będą one przerywane okresami "odwilży", co będzie służyło uspokojeniu nastrojów, w tym w gospodarce - prognozuje.
Rozmowy Donald Trump - Xi Jinping zaplanowano na czwartek, 30 października w Korei Południowej na marginesie forum Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku, będą dotyczyć napięć handlowych między mocarstwami. Będzie to pierwsze spotkanie obu przywódców od czasu powrotu Trumpa do Białego Domu.
Sebastian Tałach

















