Rząd na 2024 rok patrzy z optymizmem i tak planuje budżet. Co na to ekonomiści?
Rząd przyjął projekt budżetu państwa na 2024 rok. Zapowiada w nim zarówno większe dochody, jak i jeszcze większe wydatki niż w tym roku. Opiera także plany na prognozie ożywienia gospodarczego. Tymczasem dane z gospodarki obecnie są raczej słabe, a po pierwszym półroczu realizacja dochodów jest poniżej 50 proc. planów. Sprawdzamy, jak w takiej sytuacji przyszłoroczne plany rządu komentują ekonomiści.
Rada Ministrów przyjęła w czwartek projekt budżetu na 2024 rok. Projekt zakłada wzrost dochodów budżetowych o blisko 14 procent do 683,6 mld zł. Jeszcze mocniej niż dochody wzrosną wydatki - o ponad jedną piątą (22,3 proc.), do poziomu 848,3 mld zł. W sumie deficyt budżetowy wyniesie więc 164,8 mld zł, o blisko 73 mld zł więcej niż ten zaplanowany na 2023 rok. Jego stosunek do PKB jednak nieco zmaleje, do 4,5 procent.
Budżet proponowany przez rząd opiera się na założeniu o ożywieniu gospodarczym, które ma nastąpić w przyszłym roku. Rada Ministrów spodziewa się tempa wzrostu PKB na poziomie 3 proc. w ujęciu rocznym w 2024 roku. Prognozuje także spadek inflacji (do 6,6 proc.) i bezrobocia (do 5,3 proc.) oraz wzrost zatrudnienia (o 1,1 proc.) i przeciętnego wynagrodzenia (7,9) proc.
Podczas gdy rząd planuje już większe dochody na przyszły rok i prognozuje gospodarcze odbicie po ciężkim 2023 roku, dane dotyczące obecnej sytuacji pod tym względem nie zachwycają. Ostatnio dane o spadku PKB opublikował GUS, do tego inne dane z gospodarki, np. o sprzedaży detalicznej, również wypadają blado. Wciąż nie jest przesądzona realizacja dochodów budżetowych w 2023 roku, zaplanowanych w wysokości 601,4 mld zł. Po pierwszym półroczu przychody budżetu wyniosły 270,6 mld zł, co stanowi mniej niż połowę (44,8 proc.) planu. Zanotowano m.in. wyraźne tąpnięcie w przychodach z PIT - o 22,1 procent.
Ministerstwo Finansów zapewnia jednak, że drugie półroczne przyniesie odbicie w dochodach podatkowych. Do tego resort i rząd spodziewają się ożywienia gospodarczego w 2023 roku i na tej podstawie opierają swoje prognozy. Zapewniają także, że sytuacja finansów publicznych jest dobra i stabilna. W Interii sprawdzamy więc, jak ekonomiści oceniają optymistyczne zapewnienia rządu o stabilności budżetu oraz perspektywach gospodarczego ożywienia.
Zdaniem Jakuba Rybackiego, kierownika zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), założenia do przyszłorocznego budżetu są realistyczne i zbliżone do tego, czego oczekuje rynek.
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego. - W naszej ocenie makroekonomiczne założenia budżetu są realistyczne. W odniesieniu do wzrostu gospodarczego może nawet lekko konserwatywne - wskazuje ekspert. - Natomiast jeśli chodzi o możliwość osiągnięcia dochodów budżetowych i deficytu na założonym poziomie, to będą oddziaływały podobne elementy, jak w tym roku - dodaje.
Na możliwość realizacji planów, jeśli chodzi o utrzymanie zakładanego poziomu deficytu i poziomu dochodów, pozytywnie ma wpływać z kolei odbicie PKB. - Z drugiej strony mamy spodziewane ożywienie gospodarcze. Większość prognoz wskazuje na spore odbicie dynamiki PKB w 2024 roku. I to w połączeniu z korzystną zmianą struktury tego wzrostu PKB na bardziej wydajną fiskalnie, to znaczy z większą rolą konsumpcji - mówi Bujak w rozmowie z Interią. Jak wskazuje, "większa konsumpcja będzie wspierać stronę dochodową budżetu i to będzie działać w kierunku utrzymania deficytu sektora finansów publicznych w ryzach."
Ekspert PIE zwraca uwagę, że nawet na zakładanym poziomie przyszłoroczny deficyt sektora finansów publicznych będzie wciąż wysoki. "Premier deklaruje, że wyniesie on 4,5 proc. PKB, co oznacza niewielką poprawę względem bieżącego roku. Aktywna rola państwa związana jest z wydatkami na obronność, rosną też nakłady na zdrowie i edukację. Wydatki naturalnie powiększy też nowe świadczenia socjalne oraz zadeklarowana na konferencji podwyżka wynagrodzeń w sektorze budżetowym".
Jak jednak komentują ekonomiści banku Pekao, deficyt w 2024 roku może być nawet mniejszy, niż przewiduje obecnie rząd.
"W dyskusji o budżecie na 2024 r. wszyscy będą koncentrować się wzroście deficytu do 4,5 proc. PKB. Pamiętajmy jednak, że w okresie spowolnienia tak właśnie działają automatyczne stabilizatory. Nie powinniśmy porównywać tej cyfry z deficytami z okresów dobrej koniunktury" - komentują w mediach społecznościowych. Ich zdaniem wydatki publiczne na przyszły rok mogły być jednak zaplanowane z górką, a rzeczywisty deficyt okaże się mniejszy: "Widzimy szansę na nieco lepszy wynik budżetu państwa w 2024, nawet poniżej 4 proc. PKB. Wydatki publiczne zostały najpewniej zaplanowane z górką, a obniżki stóp procentowych mają szansę obniżyć koszty obsługi długu publicznego" - dodają.