Sąd nad Balcerowiczem

W czasie skandalicznej debaty posłowie krytykowali i obrażali NBP i Radę Polityki Pieniężnej

W czasie skandalicznej debaty posłowie krytykowali i obrażali NBP i Radę Polityki Pieniężnej

Debatę nad projektem uchwały krytykującej brak obniżki stóp procentowych posłowie próbowali zmienić na sąd nad bankiem centralnym i jego prezesem Leszkiem Balcerowiczem. Spokojne wyjaśnienia szefa banku centralnego nie usatysfakcjonowały posłów. W rezultacie projekt uchwały trafił do komisji.

Rozpoczętą w czwartek debatę nad projektem uchwały, która krytykuje RPP za brak obniżki stóp procentowych w lutym, Sejm dokończył w piątek. Posłowie chcieli bowiem, aby na sali pojawił się Leszek Balcerowicz, prezes NBP.

Swoje wystąpienie rozpoczął od krytyki posłów, którzy w czwartek oskarżyli wiceprezesa NBP Andrzeja Bratkowskiego o to, że był "niedysponowany" i "wyglądał, jakby był po środkach odurzających".

Reklama

- Moją obecność w Sejmie należy traktować jako wyraz szacunku dla parlamentu - powiedział prezes NBP. - Ale w żadnej mierze nie jako wyraz aprobaty dla poniżających zachowań, jakie ze strony niektórych posłów spotkały mego zastępcę na tej sali.

Potem próbował wyjaśnić, czym grozi zbyt gwałtowna obniżka stóp procentowych i dlaczego konieczna jest reforma finansów publicznych i rynku pracy, aby Polska osiągnęła szybszy wzrost gospodarczy i odnotowała spadek bezrobocia.

Część posłów jednak próbowała wykorzystać obecność Leszka Balcerowicza w Sejmie do oskarżenia go o doprowadzenie do ruiny polskiej gospodarki oraz wpędzenie w biedę Polaków. Nie przebierali w oskarżeniach. - Panie Marszałku, Wysoka Izbo i niechlubny ojcze chrzestny Samoobrony, panie prezesie Balcerowiczu - rozpoczął swoje pytanie Andrzej Lepper, przewodniczący Samoobrony. - Czy prawdą jest, że za aferą FOZZ stoi pan właśnie, panie prezesie NBP?

Jednego z członków RPP oskarżył on o chorobę psychiczną, a prezesowi NBP zaproponował wyjazd z kraju. Za przykładem swojego przewodniczącego poszli inni posłowie Samoobrony. Jeden z nich pytał, czy prezes banku centralnego odprowadził podatek od jednej ze swoich nagród.

Do posłów Samoobrony przyłączyli się przedstawiciele Ligi Polskich Rodzin. - Czy panu nie wstyd, że doprowadził pan Polaków do ubóstwa? - pytał Robert Luśnia, poseł tego ugrupowania. - Czy zauważył pan zadziwiającą prawidłowość, że polska gospodarka ma się najlepiej, gdy nie ma pana ani w rządzie, ani w banku centralnym? - dostosował się do tonu dyskusji Janusz Lisak z Unii Pracy.

Prezesa NBP bronili jedynie posłowie Platformy Obywatelskiej. Zadawali pytania, umożliwiające mu wyjaśnienie powodów, dla których RPP utrzymuje stopy procentowe na obecnym poziomie (najważniejsza, interwencyjna, wynosi 10%).

Leszek Balcerowicz, mimo agresywnych zachowań posłów, pozostał spokojny. Tylko w jednym momencie pozwolił sobie na emocje - gdy odpowiadał na pytanie posła, sugerującego, iż prezes, jako były przewodniczący Unii Wolności, nie działa w interesie publicznym.

- Nie można insynuować, iż szefowie partii jako osoby publiczne nie działają w interesie dobra społecznego - denerwował się prezes NBP.

Jednak debata nie zakończyła się żadnym kompromisem. Z wyjaśnień prezesa NBP wynikało bowiem, iż Rada, tak jak do tej pory, będzie ustalać stopy procentowe niezależnie od kogokolwiek i w trosce o długofalowy rozwój gospodarki. A posłowie przegłosowali skierowanie projektu uchwały do komisji, co oznacza, iż ma ona spore szanse na przyjęcie przez parlament.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: NAD | sady | posłowie | Rada Polityki Pieniężnej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »