Ujemne ceny prądu obniżają Norwegom rachunki. U nas też są, ale opłaty zostają bez zmian

Ujemne ceny energii to zjawisko, które pojawiło się w Polsce po raz pierwszy rok temu. W niedzielę, 11 sierpnia, znów przez kilka godzin notowaliśmy taki przypadek. Sprawdzamy, czy ujemne ceny prądu na rynku mogą wydatnie wpłynąć na wysokość rachunków.

W ubiegły weekend media obiegła wiadomość o darmowym prądzie w Norwegii. W niedzielę 11 sierpnia przez całą dobę w tym północnoeuropejskim kraju notowano ujemne ceny energii na rynku spot, czyli na hurtowym rynku zakupów w czasie rzeczywistym. 

Po południu cena prądu na tym rynku osiągnęła najniższy poziom w historii, czyli minus 0,89 korony norweskiej. To równowartość ok. 33 groszy. Zużycie każdej kilowatogodziny energii w danej godzinie nie tylko nie wiązało się z kosztami, ale obniżało rachunki o tę kwotę.

Skąd Norwegia ma ujemne ceny prądu? Produkuje go głównie z hydroelektrowni. Ceny prądu na rynku spot są tak uzależnione od popytu i poziomu wód. Jeśli zapotrzebowanie jest niskie, a poziom wód wysoki, jak ostatnio, to prądu powstaje za dużo. Firmy muszą więc dopłacać do wprowadzenia jej na rynek. 

Reklama

Ale ujemne ceny prądu w zeszłą niedzielę pojawiły się nie tylko w Norwegii. W Polsce w ten sam dzień także przez kilka godzin notowano ujemne ceny prądu. Sprawdzamy, czy to oznacza, że my też, jak Norwegowie, zapłacimy niższe rachunki za sierpień.

"Witamy w świecie cen ujemnych"

"Dziś witamy w świecie cen ujemnych. Szansa dla tych, co potrafią energię magazynować lub dostosowywać jej zużycie do sytuacji na rynku" - napisał 11 sierpnia w mediach społecznościowych Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. I udostępnił wykres pokazujący ceny kontraktów godzinowych na energię elektryczną na Towarowej Giełdzie Energii.

"Najwyższy czas odejść od sztywnych taryf wspomaganych przez budżet i wejść do świata cen dynamicznych" - dodał Onichimowski.

Niedziela 11 sierpnia nie była pierwszym dniem, kiedy w Polsce pojawiły się ujemne ceny energii. Jest to jednak zjawisko dość nowe na naszym rynku, bo występujące dopiero od zeszłego roku. 

Kiedy pojawiają się ujemne ceny? Tak samo jak w Norwegii, gdy wytwarzamy więcej prądu niż go zużywamy. W polskich realiach także ma to związek z dużą produkcją z OZE.

Ceny ujemne to jednak nada nie norma. W polskim systemie często dochodzi bowiem do planowanych wyłączeń. Kiedy operator spodziewa się, że energii będzie więcej niż jesteśmy w stanie zużyć, podejmuje decyzję o wyłączeniach fotowoltaiki. Chodzi o dostawy do sieci z instalacji słonecznych należących do firm energetycznych, a nie prywatnych właścicieli. Te wyłączenia przeprowadza się bowiem dużo łatwiej i szybciej niż wyłączenia elektrowni węglowych.

Ma to swoją cenę i to taką, którą płacimy wszyscy. Po pierwsze, do sieci trafia droga energia z węgla zamiast taniej słonecznej. Tę energię kupują przedsiębiorstwa, które muszą to wliczyć w swoje koszty albo naliczyć nam na rachunkach. A do tego firmy, które nie mogą dostarczyć swojej energii do sieci, otrzymują od państwowego operatora rekompensatę.

Ujemne ceny prądu. Na razie nie czujemy tego na rachunkach

Jeśli już dojdzie się do pojawienia ujemnych cen prądu, na razie także praktycznie nie jesteśmy w stanie skorzystać z tego jako konsumenci. To dlatego, że rozliczenia z gospodarstwami domowymi w Polsce opierają się obecnie na taryfach stałych. 

Firmy energetyczne co roku kalkulują taryfy, po których chcą sprzedawać prąd swoim klientom przez kolejne miesiące. Biorą pod uwagę to, jakie miały koszty w zeszłym roku i jakich cen spodziewają się w przyszłym. Po zatwierdzeniu przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, ta taryfa zaczyna obowiązywać przez cały rok. Rachunki, jakie płacimy co miesiąc, zależą od tej stałej taryfy, a nie od bieżących cen energii na rynku. Może się więc zdarzyć, że taryfy są istotnie niższe lub wyższe od cen w czasie rzeczywistym.

Ale już niedługo ma pojawić się możliwość korzystania ze zmienności cen. Chodzi o udostępnienie taryf dynamicznych gospodarstwom domowym. Jeśli będziemy korzystać z takiej taryfy, to wtedy będziemy mieli szansę skorzystać z ujemnych cen - tak jak Norwegowie, którzy w dużej mierze rozliczają się właśnie w ten sposób. 

W tym systemie taryfa za prąd, według której będziemy płacić rachunki, będzie się zmieniać w zależności od bieżących cen na rynku. Więcej o tym rozwiązaniu pisaliśmy między innymi tutaj.

Taryfy dynamiczne nie dla każdego

Każdy będzie mógł zdecydować, czy chce przejść na taką taryfę. Oczywiście nie będzie to rozwiązanie dla każdego. Jeśli nie jesteśmy w stanie zmieniać poziomu swojego zużycia prądu, a używamy go dużo w porach, kiedy jest drogi, taryfa dynamiczna może być dla nas kompletnie nieopłacalna. Więcej pisaliśmy o tym tutaj. Takie osoby będą mogły pozostać przy taryfach stałych. Nie ma żadnego obowiązku zmiany sposobu rozliczeń, chociaż inaczej rozgłaszają oszuści, żerujący na obawach o wysokie ceny prądu.

Taryfy dynamiczne dla gospodarstw domowych mają być dostępne od 24 sierpnia tego roku. Skorzystać z nich będą mogły tylko gospodarstwa domowe posiadające liczniki zdalnego odczytu. W takie liczniki wyposażona jest na razie tylko część lokali. Proces ich wymiany wciąż trwa.

Warto także pamiętać, że chociaż przy taryfie dynamicznej zmienia się stawka za prąd, to na rachunek za energię elektryczną składa się sporo innych składników. Chodzi o opłaty za dystrybucję czy podatki. A więc zerowa lub ujemna cena prądu nawet przez cały miesiąc jest nie tylko nieprawdopodobna. Nie będzie też oznaczała, że w ogóle nie zapłacimy rachunków za ten okres.

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ceny energii | ceny prądu | rachunki za prąd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »