W RDS bez wspólnego stanowiska pracodawców i pracowników ws. budżetu
Strony pracowników i pracodawców w Radzie Dialogu Społecznego nie wypracowały wspólnego stanowiska ws. rządowych założeń budżetu na 2019 r., propozycji wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w budżetówce w 2019 r. i przyszłorocznej płacy minimalnej.
Przewodniczący działającego w ramach Rady Dialogu Społecznego zespołu problemowego ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych Henryk Nakonieczny poinformował, że w sprawie projektu założeń budżetu nie udało się wypracować wspólnego stanowiska. - Głównym powodem jest fakt różnej oceny propozycji struktury PKB, powstawania PKB, jak również struktury wydatków - wyjaśniał.
Strona społeczna nie porozumiała się również w sprawie minimalnego wynagrodzenia. - Jedną z zasadniczych przyczyn niemożliwości uzyskania wspólnego stanowiska jest brak mandatu negocjacyjnego przedstawicieli strony rządowej. Przedstawiciele strony rządowej uznali, że propozycja Rady Ministrów jest dla nich wiążąca i ostateczna, choć ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę wskazuje na zupełnie inny tryb - mówił Nakonieczny. Poinformował, że nie uzgodniono także wspólnego stanowiska w sprawie wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w budżetówce.
Szef OPZZ Jan Guz ocenił, że związek nie może zaakceptować proponowanego przez rząd wzrostu płacy minimalnej. - Nie jest to godne tego, co powinni otrzymywać pracownicy - podkreślił. Wręczył przewodniczącej RDS, minister rodziny i pracy Elżbiecie Rafalską sakiewkę z monetami. Zaapelował do rządu, aby zastanowił się nad ustaleniem wyższego wskaźnika wynagrodzeń w sferze budżetowej i wyższej pensji minimalnej. Podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że OPZZ decyzję o rozpoczęciu ewentualnego protestu podejmie we wrześniu. Związkowcy chcą podwyżki wynagrodzeń w budżetówce o co najmniej 12,1 proc.
Wojciech Warski z BCC zwrócił uwagę, że wątpliwości budzi nadmierny optymizm ministerstwa finansów co do wzrostu gospodarczego i inwestycji. - Nie wiemy skąd bierze się taki optymizm MF. Widzimy nadmierny optymizm co do wzrostu inwestycji w sektorze prywatnym, który dziś nie jest skłonny do inwestowania - mówił.
Odniósł się też do propozycji związkowców, aby płaca minimalna wynosiła 50 proc. średniej pensji. Zdaniem Warskiego średnia płaca jest obliczana na podstawie fałszywych przesłanek. - Nie jest ona średnią płacą w gospodarce, ale średnią płacą dla sektora przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 10 osób. Średnia płaca z uwzględnieniem małych przedsiębiorstw wynosi znacznie poniżej 4 tys. - powiedział.
Natomiast Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan zwrócił uwagę, że pożądane byłoby, aby powiązać wzrost wynagrodzeń w sferze budżetowej z wydajnością pracowników. - Odpływ wykwalifikowanych pracowników, który jest obecnie obserwowany, świadczy o nieefektywnej polityce wynagrodzeń w instytucjach publicznych - powiedział. Ocenił, że należałoby przyjąć propozycję rządu w sprawie płacy minimalnej.
Z kolei Katarzyna Zimmer-Drabczyk z NFZZ "Solidarność" zaznaczyła, że nie można się zgodzić na propozycję rządu w sprawie wynagrodzeń w budżetówce, ponieważ oznacza ona brak podwyżek. - Niedobrze się dzieje, że doświadczeni pracownicy z takich obszarów jak pomoc społeczna są nieodpowiednio dofinansowani i nagradzani - powiedziała. Dodała, że propozycja rządu w sprawie minimalnego wynagrodzenia także jest niesatysfakcjonująca.
NSZZ "Solidarność" proponuje, aby podnieść minimalne wynagrodzenie do co najmniej 2278,5 zł. Natomiast OPZZ chce, aby wynosiło ono nie mniej niż 2383 zł. Według związkowców rządowa propozycja podniesienia minimalnego wynagrodzenia jest nie do przyjęcia.
Wiceminister finansów Leszek Skiba powiedział, że kluczem do wzrostu PKB są inwestycje. - Zakładamy, że plany związane z inwestycjami publicznymi zostaną zrealizowane w 100 proc. To nie jest tak, że jesteśmy optymistami, po prostu zakładamy, że wydatki w sektorze publicznym bazujące na środkach europejskich, wieloletnich planach finansowych, muszą być zrealizowane. Oczywiście temu będą towarzyszyć wydatki inwestycyjne sektora prywatnego - powiedział.
Na posiedzenie RDS nie przyszli przedstawiciele Forum Związków Zawodowych, wobec czego nie było kworum. - Forum Związków Zawodowych chciało w ten sposób zamanifestować sprzeciw wobec braku woli ze strony rządowej, jeśli chodzi o założenia budżetu. Po co brać udział w dyskusji, skoro z góry wiadomo, że nic z niej nie wyniknie - wyjaśniał Grzegorz Sikora z Forum Związków Zawodowych.
- Służby publiczne potrzebują podwyżek jak tlenu. Skoro nie możemy nic osiągnąć w RDS, to musimy szukać innych rozwiązań i pokazywać, że istnieje problem z formułą dialogu społecznego - dodał. FZZ postuluje 15-procentową podwyżkę dla budżetówki. Chce również, aby płaca minimalna wynosiła 50 proc. średniego wynagrodzenia.
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej podkreśliła po posiedzeniu RDS, że ubolewa, iż FZZ nie uczestniczyło w obradach. - Być może strona związkowa jest w pełni sezonu urlopowego. Przysłała informację, że ich przedstawiciele będą nieobecni. Ubolewam nad tym i żałuję, dlatego, że posiedzenie Rady Dialogu Społecznego było poświęcone niezwykle ważnym kwestiom - powiedziała.
Ustawa o Radzie Dialogu Społecznego i innych instytucjach dialogu społecznego mówi, że jeżeli strony nie uzgodnią swojego stanowiska w sprawie założeń do budżetu, to każda może w terminie trzech dni roboczych zająć własne stanowisko. Jeżeli tego nie zrobią, opinię w terminie trzech dni roboczych może przedstawić każda organizacja, której przedstawiciele reprezentują stronę pracowników i stronę pracodawców.
Rafalska przypomniała, że według przepisów rząd do 15 września ma przyjąć ostateczną decyzję w sprawie minimalnej pensji. Zaznaczyła jednak, że nie może ona być niższa od zaproponowanej, czyli 2220 zł brutto.
- Minimalne wynagrodzenie w Polsce rośnie bardzo szybko. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że oczekiwania też rosną szybko, tym bardziej, że rosną przeciętne wynagrodzenia i pracownicy chcieliby, żeby utrzymała się relacja minimalnego wynagrodzenia w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia - dodała minister.
Rząd przyjął, że podstawą do opracowania przyszłorocznego budżetu będzie wzrost PKB w 2019 r. o 3,8 proc. oraz inflacja w wysokości 2,3 proc. Założył, że w 2019 r. przeciętne zatrudnienie w gospodarce narodowej wyniesie 10 mln 709 tys. etatów; stopa bezrobocia rejestrowanego na koniec roku - 5,6 proc.; przeciętne zatrudnienie w państwowej sferze budżetowej - 559 tys. etatów. Przyjęto średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej - 100,0 proc. w ujęciu nominalnym, co oznacza, że wynagrodzenia w 2019 r. nie będą automatycznie waloryzowane jednym wskaźnikiem.
Ponadto założono wzrost funduszu płac w budżetówce o 2,3 proc. Wzrost ten oznacza, że co prawda średnio wynagrodzenia w budżetówce wzrosną o taki wskaźnik, ale nie każdy dostanie podwyżkę. Będzie ona zależała od decyzji kierownika danej jednostki.
Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL