Żywność może opóźnić obniżkę stóp

Wczoraj przed południem rynek nie był pewien, czy RPP zdecyduje się dzisiaj na kolejne cięcie stóp, czy poczeka. Po południu, gdy GUS ogłosił dane o dużym wzroście cen żywności w I połowie kwietnia, inwestorzy uznali, że obniżki nie będzie. Skutkiem tego jest wzrost wartości złotego i spadek cen papierów skarbowych.

Wczoraj przed południem rynek nie był pewien, czy RPP zdecyduje się dzisiaj na kolejne cięcie stóp, czy poczeka. Po południu, gdy GUS ogłosił dane o dużym wzroście cen żywności w I połowie kwietnia, inwestorzy uznali, że obniżki nie będzie. Skutkiem tego jest wzrost wartości złotego i spadek cen papierów skarbowych.

Na złotego pozytywnie działały również informacje z Argentyny, gdzie - po wypowiedziach przedstawicieli tamtejszego rządu - inwestorzy uznali, że jest szansa na uniknięcie kryzysu finansowego. Ta wiadomość, wespół z przekonaniem, że tym razem RPP nie obniży stóp, spowodowały, że złoty znalazł się na poziomie 12% powyżej starego parytetu. Dolar kosztował 4,02 zł, a euro - 3,585 zł. Tymczasem inwestorzy na rynku obligacji skarbowych i swapów uznali, że obniżka będzie - rynek dyskontował redukcję o 100 pkt. bazowych, a więc na poziomie, do którego Rada zdążyła już rynek przyzwyczaić.

Reklama

Za obniżką stóp jednogłośnie opowiedzieli się przedstawiciele rządu. Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki, powiedział, iż widzi miejsce na cięcie stóp. Jarosław Bauc, szef resortu finansów, stwierdził, iż nie ma ryzyka powrotu do wysokiej inflacji i opowiedział się za stopniową redukcją stóp. Zaznaczył jednak, że nie wie, czy Rada zdecyduje się na cięcie na tym, czy na następnym posiedzeniu.

Tymczasem na rynku walutowym zaczęto realizować zyski, co spowodowało lekkie osłabienie złotego (do 11,5% powyżej starego parytetu). Taka sytuacja trwała do chwili opublikowania przez GUS danych o cenach żywności w I połowie kwietnia.

Okazało się, że żywność podrożała o 1% wobec II połowy marca i o 1,4% wobec I połowy ubiegłego miesiąca. Tak duży wzrost cen był spowodowany przez szybko drożejące ryby i mięso (odpowiednio o 2,1% i 0,8% wobec II połowy marca), a przede wszystkim - przez gwałtowny wzrost cen owoców i warzyw (odpowiednio o 6,2% i 5,4%).

- Jest to wzrost duży, większy nawet niż w analogicznym miesiącu roku ubiegłego, ale wynika on z czynników sezonowych - powiedział Krzysztof Rybiński, główny ekonomista ING Barings.

- Jego powodem były święta. Jednak jest to argument przeciwko obniżce stóp, jako że można się teraz spodziewać wzrostu inflacji do ok. 6,3-6,4% z 6,2% na koniec marca. Przy rosnącej inflacji ciężko będzie Radzie ciąć stopy.

Zdaniem przedstawicieli resortu finansów, inflacja w kwietniu wzrośnie do 6,6-6,7%. Publikacja danych GUS spowodowała lekki wzrost wartości złotego, spadek cen obligacji i wzrost oprocentowania pożyczek na rynku międzybankowym.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »