Felieton Gwiazdowskiego: Progresja podatkowa jak odbieranie koncesji
Nasza "nowoczesna" - jak przekonują jej obrońcy - konstytucja chroni wolność działalności gospodarczej i własność.
Zgodnie z art. 22, "ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny", a zgodnie z art. 64 ust 3, własność też może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności.
Zgodne z konstytucją, okazują się ograniczenia nie tylko handlu bronią i narkotykami, ale także alkoholem, tytoniem. Zgodne z nią było także ograniczenie prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie dostarczania usług medialnych do spółek z Europejskiego Obszaru Gospodarczego, ale nie jest już z godne z konstytucją ograniczenie tego prawa do spółek, których właściciele też pochodzą z Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Żeby od razu uniknąć wątpliwości - działania PiS wobec TVN uważam za skandaliczne, ale przecież mamy nowoczesną konstytucję. Co nie? Konstytucja stanowi wyraźnie w art. 54 ust 2, że "ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej". No i wprowadziła. Żadnych innych ograniczeń. Dlatego mieliśmy onegdaj niezłą awanturę wokół koncesji dla Telewizji Familijnej.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji - jedyny na świecie konstytucyjny organ tego typu - robiła co mogła, żeby Franciszkanom tej koncesji nie dać. No ale "po co drążyć"? Głosy, że państwo, które udziela koncesji na określony czas, ma lepsze instrumenty nacisku na koncesjonariusza po upływie tego czasu, niż państwo, które sprzedało jakieś prawo, uznane były za "oszołomstwo". Oczywiście właściciela też można wywłaszczyć, ale przynajmniej, jak stanowi konstytucja w art. 21, za "słusznym" odszkodowaniem. Nie wiadomo wprawdzie dokładnie, co mieli na myśli twórcy konstytucji, pisząc o "słusznym", a nie "pełnym" czy "rynkowym" odszkodowaniu, ale lepsze nawet "słuszne" niż żadne. A nieprzedłużenie koncesji dla inwestora nie wymaga żadnego odszkodowania.
Podobnie jak nieprzedłużenie koncesji na sprzedaż alkoholu. A prawdę powiedziawszy sprzedaż alkoholu bywa dla państwa i obywateli korzystniejsza niż dostarczanie usług medialnych. Państwo ma wpływy z akcyzy, a napity obywatel nie tak łatwo ulega propagandzie dostawców usług medialnych. Na starej mojej "dzielni" na warszawskim Grochowie zdecydowanie lepszą orientację wykazują ci, którzy więcej piją i nic nie oglądają, niż ci którzy oglądają tylko TVP. Zresztą w ostatnich wyborach prezydenckich ci drudzy okazali się być w zdecydowanej mniejszości.
A skoro już doszliśmy do akcyzy, czyli podatków. Odbieranie ludziom ich własności ma różne formy. Niekoniecznie musi to być wywłaszczenie. Jedną z form jest opodatkowanie. I ono jest zgodne z konstytucją. Ale konstytucja przynajmniej jasno to stanowi w art. 84: "każdy jest obowiązany do ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych, w tym podatków, określonych w ustawie". "W tym podatków". W czym? Na czym polegają inne "ciężary" nie wiadomo. Czy mieści się w tym "ciężar obowiązku odsprzedaży stacji telewizyjnej"? Nie wiadomo. Obawiam się jednak, że jakby miała o tym decydować Izba Finansowa Naczelnego Sądu Administracyjnego w taki sam sposób, w jaki decyduje o podatkach, to i taki "ciężar" zostałby zaakceptowany. Zresztą niektórzy sędziowie z Izby Gospodarczej - na przykład ci, którzy uznali dopuszczalność odebrania koncesji niektórym właścicielom aptek, mogliby orzec podobnie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Julia Przyłębska: Żyjemy w dwóch różnych światach
Dlaczego niby nasze "demokratyczne państwo prawne urzeczywistniające - zgodnie z art. 2 konstytucji - zasady sprawiedliwości społecznej" nie mogłoby jej urzeczywistniać, tak jak jej twórcy głosili?
Zmiana ustawy o radiofonii i telewizji przegłosowana właśnie przez PiS i jego nowego sojusznika - Pawła Kukiza - sprawiedliwa nie jest. Ale skoro "społeczeństwo" poprzez swoich demokratycznie wyłonionych przedstawicieli zdecydowało że "społecznie" to jest sprawiedliwe, to znaczy, że jest. Przecież progresja podatkowa ze sprawiedliwością też nie ma nic wspólnego, a obowiązuje.
Najbardziej mnie w tej awanturze dziwią zwolennicy "interwencjonizmu państwowego". Przecież przyznawanie koncesji ich odbieranie i nieprzedłużanie jest właśnie elementem tego interwencjonizmu. Podobnie jak "redystrybucja" dochodu narodowego przy pomocy podatków progresywnych. Na wolnym rynku - jaki marzy się "neolibkom’ - ani jedno, ani drugie nie byłoby możliwe. Ale wiadomo, że wolny rynek to coś strasznego. Zupełnie inaczej niż interwencjonizm państwowy. Ale pojawiła się też teza, że nie każdy interwencjonizm jest dobry.
Pytanie tylko, kto ustala, który jest dobry w tym demokratycznym państwie prawnym... itd.? Czy nie demokratycznie wyłoniona większość sejmowa? A przecież ta, która przegłosowała zmiany w prawie wyłoniona została w drodze wyborów demokratyczny. Co prawda konstytucja wspomina coś tam w art. 96 o wyborach proporcjonalnych, ale wybory, w których partia uzyskująca 44 proc. głosów otrzymuje ponad 50 proc. mandatów Trybunał Konstytucyjny uznał onegdaj za zgodne z konstytucją. Zresztą sama konstytucja został uchwalona w taki właśnie sposób - partie które razem otrzymały 46,4 proc. głosów uzyskały 82,77 proc. mandatów. I uchwaliły konstytucję, zgodnie z którą chroni się własność i gwarantuje równość, ale można własność odbierać nie równo, tylko progresywnie, i każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów, ale ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego na to koncesji.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Robert Gwiazdowski
Autor felietonu wyraża własne opinie.