Takie odsetki będą zwolnione z "podatku Belki". Kto skorzysta podwójnie?

Kwota wolna od podatku Belki wyniesie minimalnie 2500 zł, ale w obecnych warunkach bez podatku byłyby odsetki do 5250 zł. Równolegle będzie można skorzystać z limitu na inne formy inwestowania. To ukłon w stronę drobnych ciułaczy bankowych, ale za mało, by przekonać do giełdy. - To niewystarczające. Nie widać żadnej poważnej zachęty, która premiowałaby rynek kapitałowy ponad korzystnie opodatkowane inwestycje w nieruchomości - oceniają przedstawiciele inwestorów indywidualnych.

Propozycja kwoty wolnej od "podatku Belki" nie wzbudziła entuzjazmu w pierwszych komentarzach, ale sam mechanizm, wbrew pozorom, nie jest skomplikowany. Długo wyczekiwane i obiecywane wcześniej propozycje zmian minister Domański przedstawił w wywiadzie dla "Pulsu Biznesu" .

Rynek czekał na konkrety, bo zmiany w podatku od zysków kapitałowych były zapowiadane w trakcie kampanii wyborczej i zostały wpisane na listę "100 konkretów", jakie Koalicja Obywatelska miała wprowadzić w ciągu pierwszych 100 dni rządów. Zapisano tam: "Zaproponujemy zniesienie podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki) dla oszczędności i inwestycji w tym także na GPW (do 100 tys. zł, powyżej 1 roku)". Tak zwany podatek Belki w wysokości 19 proc. jest odprowadzany od zysków z giełdy, ale także od odsetek z lokat, kont oszczędnościowych czy obligacji.

Reklama

Zmiany w podatku Belki to obietnica wyborcza

W opublikowanej rozmowie Domański powiedział, że dla lokat o zapadalności powyżej roku zwolnione z podatku - w ramach dedykowanego produktu bankowego, czy też pakietu oszczędnościowego - byłyby dochody (odsetki), odpowiadające wartości wynikającej z pomnożenia 100 tys. zł przez stopę depozytową NBP, obowiązującą w ostatnim dniu III kwartału roku poprzedzającego rok podatkowy. Przy czym nie jest jeszcze pewne czy będzie to właśnie stopa depozytowa, czy jakiś jej mnożnik. Na pewno będzie to nie mniej niż 2,5 proc.

W odniesieniu do dochodów z innych instrumentów finansowych - jak akcje, obligacje czy jednostki uczestnictwa w funduszach - w danym roku będzie obowiązywać kwota wolna, wyliczana również jako iloczyn 100 tys. zł i stopy depozytowej lub jej mnożnika. W tym przypadku nie będzie wymogu utrzymywania inwestycji przez określony czas.

- Propozycja jaką przedstawił Minister Finansów jest zgoła inna od rozwiązań jakie pojawiały się w ostatnim czasie w przestrzeni publicznej. Przede wszystkim mówiono o kwocie wolnej oszczędności na poziomie rocznym 100 tys. zł, co oznaczałby, że odsetki do tej kwoty niezależnie ile wyniosłyby byłyby wolne od podatku. W zapowiedzi ministra Domańskiego pada również kwota 100 tys. zł, ale jako wartość bazowa do wyliczenia odsetek wolnych od podatku - mówi Interii Biznes Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFakt. Najprawdopodobniej kwotę wolną wyznaczać będzie stopa depozytowa z III kwartału roku poprzedniego, a ta w 2023 roku wynosiła 5,25 proc.

- To oznacza, że w 2024 r. wolne od podatku byłby odsetki do 5250 zł. Przykładowo, podatnik rozwiązuje lokatę długoterminową w kwocie 100 tys. zł, oprocentowaną stawką 6 proc. Kwota odsetek wyniosła w stosunku rocznym 6 tys. zł, więc po odjęciu kwoty wolnej na 2024, inwestujący zapłaci podatek od kwoty 750 zł. Jak możemy zauważyć cała kwota inwestycji 100 tys. zł nie jest wolna. Jednak możemy mieć też sytuację odwrotną, lokata na 150 tys. zł, a odsetki 4 proc. Wówczas kwota odsetek wyniesie również 6 tys. zł w stosunku rocznym, a więc podatek zostanie pobrany również od kwoty 750 zł, a więc 142,50 zł - tłumaczy Piotr Juszczyk.

Kwota wolna od podatku zależna od stóp procentowych NBP

Z przedstawionej informacji wynika, że zwolnienie nie byłoby niższe niż 2,5 proc. od 100 tys. zł, a więc minimalna kwota wolna od podatku wynosiłaby 2500 zł. Co istotne lokaty będą korzystały ze zwolnienia pod warunkiem dłuższego inwestowania, tj. powyżej 1 roku, więc zakładając lokaty na np. na 3 miesiące nie skorzystamy z odliczenia od podatku.

Ministerstwo Finansów obok zwolnienia w oszczędnościach w postaci lokat, zakłada drugi taki sam limit dla instrumentów finansowych takich jak np. akcje. - Ma to być niezależny limit i w tym przypadku nie będzie już wymaganego co najmniej 1 roku okresu inwestowania. Oznacza to, że będzie można zaoszczędzić podatkowo na lokacie długoterminowej jak i z giełdy. Zwolnienie będzie liczone podobnie jak dla lokat. W związku z tym od strony podatkowej warto będzie inwestować nasze oszczędności dwutorowo, tj. np. lokata oraz ETF-y. W takim przypadku przy stopie depozytowej 5,25 można zaoszczędzić podatek rocznie nawet 1995 zł, liczone od podwójnej kwoty wolnej 10500 zł - tłumaczy przedstawiciel InFakt.

Dodaje, że wbrew pierwszemu wrażeniu, taki mechanizm nie jest skomplikowany.

 - W mojej ocenie propozycja jest dość rozsądna, gdyż każdy miałby taką samą kwotę podatku do odliczenia. Na pierwszy rzut oka ta konstrukcja wydawała się skomplikowana, jednak określone na rok konkretne odliczenie podatku od naszych oszczędności jest rozsądne. Przy czym należy pamiętać, że obecnie WIBOR mamy na dość wysokim poziomie, i raczej oczekuje się jego obniżenia. W najbliższych latach z pewnością tak się stanie, a to spowoduje, że znacznie spadnie kwota wolna, ale zabezpieczenie oddolne spowoduje, że kwota nie spadnie do 0. Jednak w mojej ocenie 2,5 proc. to mała wartość. Takim minimum powinno być wyższe np. na poziomie 5 proc. Obecna propozycja to zapowiedź ustna, na konkretne rozwiązania należy poczekać, choć sam mechanizm jest rozsądny - mówi Piotr Juszczyk.

To zbyt słabe zachęty dla inwestowania na giełdzie względem kupowania nieruchomości

Jednak w ocenie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych choć propozycje ministra w niektórych aspektach idą w dobrą stronę, to nie są wystarczające i polski rynek kapitałowy potrzebuje  silniejszego impulsu i lepszych zachęt podatkowych.

- Już teraz widać jednak, że nie ma mowy o żadnej rewolucji podatkowej, która w istotny sposób wspierałaby rynek kapitałowy. Nie widać także żadnej poważnej zachęty, która premiowałaby rynek kapitałowy ponad korzystnie opodatkowane inwestycje w nieruchomości. Propozycja zasygnalizowana przez Ministra Domańskiego to raczej ukłon w stronę "drobnych ciułaczy" bankowych. Trudno natomiast w tej propozycji doszukiwać się zdecydowanych zachęt do tego, aby skierować istotną część kapitału na rynek kapitałowy - komentuje Michał Masłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Choć zastrzega, że poznaliśmy na razie tylko podstawowe założenia, a szczegóły będą w projekcie to już wymienia kilka punktów, które powinny zostać tam wpisane.

- Już na tym wstępnym etapie należałoby "zaprogramować" waloryzację zarówno bazowej kwoty 100 tys. zł, jak i wskaźnika korygującego bieżącą wartość stopy depozytowej. Dzisiejsza wartość 100 tys. zł nie odpowiada wartości, którą ta kwota reprezentowała będzie za 5 czy 10 lat (a przypominam, że "tymczasowy" podatek Belki w obecnym kształcie obowiązuje już od 20 lat). Podobnie możliwa bardzo niska stopa depozytowa, nawet zaokrąglana w górę do 2,5 proc. (o czym minister wspominał w wywiadzie), może nie stanowić w przyszłości wystarczającej zachęty podatkowej - uzasadnia. Wskazuje też jeden duży znak zapytania. czyli to jak będą traktowane dywidendy, które nie zostały wymienione przez ministra.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: podatek Belki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »