Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku video podcastu wyjaśnia, że pretekstem do rozważań na temat tzw. czwartej władzy (chodzi o media) stała się reakcja na wywiad Bogdana Rymanowskiego z profesor Grażyną Cichosz. - Ostatecznie ważniejsza dla mediów nie była treść wypowiedzi pani profesor, ale sama decyzja o zaproszeniu jej do studia i ogromne zasięgi wywiadu. Bo gdyby nie te miliony wyświetleń, pewnie nikt by się tym nie przejął - ocenił.
Media, czyli czwarta władza
Autor video podcastu przypomniał, że Herbert A. Simon, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, już w latach 70. napisał artykuł o ekonomii uwagi. To on jako pierwszy użył tego terminu. "W świecie bogatym w informacje coraz bardziej cenionym dobrem stanie się to, co owo bogactwo zużywa - czyli uwaga" - pisał ponad 30 lat temu.
- Dziś to pojęcie jest fundamentem nowo kształtujących się systemów społecznych i gospodarczych, w których tak dużą rolę odgrywają media - nie tylko współczesne. Simon pisał o tym w czasach, gdy nie było internetu, a w mediach panował oligopol - podkreślił. - W Polsce działało wtedy kilka stacji telewizyjnych, parę ogólnokrajowych gazet, trzy tygodniki i może dwie stacje radiowe o zasięgu krajowym - przypomniał Gwiazdowski.
- Dlaczego o tym mówię? Bo choć był to oligopol organizacyjny, to monopol merytoryczny - jeśli chodzi o to, kto miał prawo zabierać głos - był niemal pełny. Niektórzy do dziś mentalnie żyją w tamtych czasach, w których "oni mogli wszystko", a tych, których dopuścić do głosu nie chcieli, po prostu w przestrzeni publicznej nie było - skomentował Gwiazdowski.
Uwaga nie podlega inflacji
W swoich rozważaniach na temat czwartej władzy zauważył, że obecnie informacji jest tak wiele, że najważniejsze staje się nie to, by je mieć, ale by dokonać selekcji. - I tu pojawia się kluczowy wniosek: uwaga nie podlega inflacji. Pieniędzy można wydrukować więcej. Ale uwagi - nie. Każdy z nas ma tylko 24 godziny na dobę. Jeśli słuchamy lub czytamy coś, to znaczy, że nie możemy w tym czasie słuchać ani oglądać czegoś innego - zauważył Rober Gwiazdowski.
- Dlatego przyciągnięcie uwagi staje się dziś najważniejszym zasobem - a jej monetyzacja to realny biznes. (...) Z punktu widzenia rynku - konsument płaci albo pieniędzmi, albo uwagą - dodał. - Reklamodawcy wiedzą, że pieniądz liczy się w momencie zakupu. Ale zanim konsument pójdzie do sklepu, najpierw idzie po informację. I tam właśnie płaci uwagą. Dlatego walka o uwagę odbiorcy jest dziś (...) najważniejsza - wyjaśnił w najnowszym odcinku swojego video podcastu.
Media przestają być czwartą władzą?
W ocenie Roberta Gwiazdowskiego media - które same siebie nazwały "czwartą władzą" - powoli przestają nią być. Przypomniał, że przez lata pełniły funkcję kontrolną wobec pozostałych trzech: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Ich zadaniem było patrzenie na ręce władzy - demaskowanie błędów, nadużyć, nieprawidłowości.
- Czasem robiły to nierówno, czasem pod wpływem sympatii czy emocji, ale pełniły funkcję kontrolną. Dziś jednak coraz częściej same stają się uczestnikiem gry, a nie jej arbitrem - ocenił.
- A skoro nawet władza sądownicza może popełnić niesprawiedliwy wyrok, to i czwarta władza - media - mogą się mylić. Różnica polega na tym, że w sądach mamy procedury odwoławcze. W mediach - jedynym odwołaniem jest uwaga odbiorcy - dodaje.
Demokracja medialna
Robert Gwiazdowski przypomina, że nawet jeśli ktoś po latach wygrał proces z tą czwartą władzą - w sądzie, czyli przed "trzecią władzą" - to w latach 90. niewiele mu to dawało, ponieważ wyrok prawny nie zmieniał już społecznego osądu.
- Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Nie mamy już monopolu ani oligopolu medialnego - mamy demokrację medialną. W internecie można odpowiedzieć, można dać odpór, można się bronić. I to, proszę Państwa, jest akurat bardzo pozytywne - ocenił w najnowszym odcinku.
Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii".








