"Nowy Jork jest stracony. Wszyscy cywilizowani ludzie muszą teraz opuścić miasto tak szybko, jak to możliwe. Zanim Broadway zacznie przypominać stare miasto w Hawanie" - komentuje z przymrużeniem oka "Sueddeutsche Zeitung".
Odnotowuje, że choć "jeszcze rok temu Zohran Mamdani był nikim" i "mało kto rozpoznałby go na ulicy", to teraz ten "demokratyczny socjalista będzie rządzić światową stolicą kapitalizmu".
W relacji z Nowego Jorku "SZ" skupia się na opisie błyskotliwej kampanii Mamdamiego, który rok temu miał w sondażach jeden proc. poparcia. Porównuje ją do "wielkiego klipu poprawiającego samopoczucie", zaznaczając, że zwycięzca wyborów emanował w internecie "radykalną życzliwością".
"Mamdani tańczył bachatę na Bronksie, głaskał koty, odwiedził sześć nocnych klubów w Bushwick, by następnego ranka stanąć na trasie miejskiego maratonu" - wylicza "SZ". Podkreśla, że skuteczny okazał się jego przekaz w mediach, czyli "krótkie spoty z podpisami 'Zohran dla Nowego Jorku'". Utrzymane w kolorach pomarańczowym i niebieskim, czyli barwach koszykarskich New York Knicks.
W ocenie gazety z Monachium, kampania Mamdaniego "wyznaczyła nowe standardy w zakresie wykorzystania platform społecznościowych i bliskości z popkulturą miasta".
"Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że Mamdani z reguły nie odpowiadał na zaczepki ze strony czołowych Republikanów. A ci oskarżali go o salafizm, mizoginię, komunizm, a nawet szaleństwo. Po stronie sympatyków Donalda Trumpa pojawiały się nawet głosy, że urodzony w Ugandzie polityk powinien zostać deportowany.
"SZ" program Mamdaniego, z zamrożeniem czynszów i podwyższeniem płacy minimalnej, porównuje do niemieckiej socjaldemokracji.
W ocenie dziennika wybory w Nowym Jorku mają znaczenie ogólnokrajowe, bo pomogą ukształtować Partii Demokratycznej strategię na wybory w 2026 i 2028 roku. "Ugrupowanie jest wewnętrznie rozdarte. Nawet jeśli nastroje i potrzeby Nowego Jorku są trudne do porównania z tymi w reszcie kraju, to w najbliższym czasie trudno będzie uniknąć argumentu, że jeśli chce się wygrać, to trzeba być podobnym do Mamdaniego" - czytamy w "SZ".
Niemieckie media o nowym burmistrzu Nowego Jorku
"Die Welt" - podobnie jak "SZ" - pisze, że jeszcze rok temu "tylko nieliczni nowojorczycy" znali nazwisko Mamdaniego. "Teraz 34-latek odniósł miażdżące zwycięstwo. Przyszły burmistrz wysyła przy tym wojowniczą wiadomość do swojego przeciwnika w Białym Domu. Presja jest jednak ogromna" - dodaje.
"To możliwe tylko w Nowym Jorku, by urodzony w Ugandzie muzułmanin, który nazywa siebie demokratycznym socjalistą, stanął na czele najsłynniejszego miasta świata, symbolu globalnego kapitalizmu. I to przy najwyższej frekwencji wyborczej od ponad 50 lat. Tylko w Nowym Jorku 34-latek może w 11 miesięcy wywołać kampanijną gorączkę, a ponad 60 tys. wolontariuszy - zapukać do ponad 1,6 mln drzwi" - przekonuje "Die Welt".
Gazeta odnotowuje, że Mamdani ma przeciwników w świecie finansów i korporacjach, którzy ostrzegają że pogrąży on miasto "w otchłani za pomocą radykalnych jak na amerykańskie standardy rozwiązań". Te rozwiązania to m.in. zamrożenie czynszów, darmowe autobusy, bezpłatna opieka nad dziećmi, państwowe sklepy spożywcze czy płaca minimalna w wysokości 30 dolarów za godzinę. A także wyższe podatki dla milionerów i właścicieli luksusowych nieruchomości.
Odnotowując propalestyńskie stanowisko Mamdaniego, "Der Spiegel" zwraca uwagę, że 34-latek będzie pierwszym burmistrzem muzułmaninem w Nowym Jorku. Twierdzi przy tym, że może stać się "poważnym przeciwnikiem" dla prezydenta Trumpa, który groził że jeśli Mamdani zwycięży, to on ograniczy federalne środki dla miasta do minimum.
Tygodnik podkreśla także wyborcze zwycięstwa Demokratów w innych miejscach w USA w nocy z wtorku na środę. W tym w Wirginii, gdzie zwyciężyli m.in. w wyborach gubernatorskich.
"Der Spiegel" porażkę Republikanów w tym stanie wiążę z tym, że w Wirginii mieszka wielu pracowników federalnych, dotkniętych zaprowadzonymi przez władze federalne zwolnieniami w aparacie państwowym oraz tymczasowym wstrzymaniem działalności rządu (tzw. shutdown).
Na Demokratach jako partii skupia się "Frankfurter Allgemeine Zeitung", który uważa że ugrupowanie "wykazało oznaki życia". "Po fazie depresyjnego szoku po zwycięstwie Donalda Trumpa nastąpiły miesiące dezorientacji. Rok cierpienia dobiega końca" - ocenia.












