W środę mijają dwa lata od wyborów parlamentarnych, w wyniku których Prawo i Sprawiedliwość straciło, po dwóch kadencjach, władzę, a koalicję rządową utworzyły: KO, Lewica, Polska 2050 i PSL.
Prof. Anna Wojciuk z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśliła, że koalicja rządowa nigdy nie miała i nie będzie miała pełni władzy z uwagi na prezydenta, co znacząco ogranicza jej możliwości działania. - Funkcjonowanie w warunkach kohabitacji jest zawsze ogromnym wyzwaniem - zaznaczyła politolożka.
Drugi istotny problem to wewnętrzne zróżnicowanie koalicji. - Szczególnie niejasna przyszłość Polski 2050 utrudnia negocjacje i podejmowanie decyzji. Gdy jedna z partii nie ma lidera i toczą się w niej wewnętrzne spory, staje się to dodatkową przeszkodą - wytłumaczyła Wojciuk.
Prof. Wójcik: Koalicja nigdy nie będzie miała pełni władzy
Jej zdaniem jednak, mimo trudności, widać "wysiłki na rzecz lepszej koordynacji działań". Jako przykład ekspertka wskazała sprawę ustawy o związkach partnerskich, która nie była negocjowana "przy kamerach". - Od wyborów prezydenckich widać również poprawę w komunikacji wewnątrz rządu - dodała.
Politolożka powiedziała, że kluczowym wyzwaniem dla koalicji pozostaje budżet. Rząd działa w warunkach ograniczeń wynikających z wysokich nakładów na obronność oraz konieczności utrzymania wydatków socjalnych. - To bardzo ogranicza margines finansowy dla innych dziedzin i sprawia, że budżet jest niezwykle napięty - oceniła Wojciuk.
- Można więc powiedzieć, że rząd działa w trudnych warunkach zarówno finansowych, jak i politycznych, z uwagi na wewnętrzne podziały oraz niechętnego prezydenta - dodała.
Do sukcesów rządu politolożka zalicza relatywnie wysoki wzrost gospodarczy i ograniczenie inflacji do poziomu zgodnego z celami NBP. Nie przekłada się to jednak na nastroje społeczne ani na wzrost sympatii wobec rządu. - Wzajemne niesnaski w koalicji odcinają jej wsparcie społeczne - oceniła.
Czy koalicja przetrwa do końca władzy? Ekspert mówi jasno
Jednocześnie Wojciuk przekonuje, że koalicja przetrwa do końca kadencji. - Po wyborach prezydenckich mówiłam w telewizji, że koalicja przetrwa, a Antoni Dudek uważał, że nie. Dziś też przewiduję, że przetrwa - zaznaczyła. - Zachęty do trwania mimo problemów są ogromne - osobiste korzyści polityków oraz ochrona miejsc pracy dla działaczy partyjnych - podsumowała.
Z kolei prof. Wawrzyniec Konarski ocenił, że publiczne spory są postrzegane jako oznaka słabości. - Była to koalicja "największych nadziei", trawestując tytuł książki Mariana Brandysa ("Oficer największych nadziei"), ale takie nadzieje mają to do siebie, że jeśli nie udaje się ich zrealizować, wywołują silną falę krytyki. I właśnie to obserwujemy - ocenił prof. Konarski, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Zdaniem politologa, przekonywanie wyborców, że koalicja od razu po objęciu władzy odniesie się do działań poprzedniego rządu, szczególnie w sferze praworządności, wymaga nie tylko deklaracji, które określił jako "cyrografy Tuska", ale także rzeczywistych narzędzi do ich realizacji. - Jeśli podpisuje się takie cyrografy z opinią publiczną, trzeba się liczyć z tym, że ludzie będą je pamiętać - dodał.
Jak prowadzić skuteczną politykę?
Prof. Konarski powiedział, że każda koalicja, szczególnie jeśli jej spoiwem jest odsunięcie poprzedniego rządu, powinna nieustannie odnawiać swoje spoiwo poprzez dialog między partnerami. Nie zawsze jednak musi to odbywać się w świetle kamer, bo publiczne spory koalicjantów są postrzegane jako oznaka słabości.
Jego zdaniem koalicja ma też problem z kadrami zdolnymi do prowadzenia "operacji o charakterze strategicznym". - Obecne kadry nie są najlepsze, popełniane są również błędy personalne. Przykładem może być wymiana ambasadorów, która moim zdaniem powinna przebiegać inaczej; nie w formie, która miała znamiona czystki - ocenia.
Dojrzałość partnerów koalicyjnych, jego zdaniem, jest zróżnicowana. - Szymon Hołownia okazał się politycznym narcyzem, który, nie znajdując odpowiedniego poklasku, szuka własnych możliwości ekspansji - zauważa Konarski.
To jego zdaniem osłabia Polskę 2050, co może skutkować koniecznością włączenia przez Platformę członków tego ugrupowania, aby zwiększyć ich szanse na reelekcję. - Można też spodziewać się turbulencji w PSL, bo przywództwo Władysława Kosiniaka-Kamysza nie daje przesłanek, by partia mogła pewnie odbić się od obaw, czy przekroczy próg wyborczy - dodał politolog.















