Nowe sankcje Waszyngtonu wobec rosyjskiego sektora naftowego ponownie podgrzały napięcia między USA a Rosją. Restrykcje, wymierzone w największe koncerny - Rosnieft i Łukoil - stały się nie tylko narzędziem gospodarczego nacisku, ale także testem dla międzynarodowych sojuszy i reakcji globalnych rynków. O najnowszej wymianie zdań między Trumpem a Putinem poinformowała w czwartek Polska Agencja Prasowa.
Trump odpowiada Putinowi ws. sankcji USA
Podczas spotkania poświęconego walce z kartelami narkotykowymi Donald Trump został zapytany o słowa rosyjskiego prezydenta. Putin dzień wcześniej zapewniał, że środowe sankcje przeciwko rosyjskim gigantom naftowym "nie wpłyną znacząco na gospodarkę" i nie zagrożą dobrobytowi kraju.
"Cieszę się, że on tak myśli. To dobrze. Dam wam znać o tym za sześć miesięcy, w porządku? Zobaczymy. Zobaczymy, jak to się potoczy" - powiedział Donald Trump do dziennikarzy, po czym uciął temat.
Dał do zrozumienia, że jego administracja liczy na realne skutki sankcji, a rosyjskie deklaracje o odporności gospodarki traktuje z przymrużeniem oka.
Biały Dom zapowiada "pełną presję" na rosyjski sektor energetyczny
Sygnał, że Waszyngton nie zamierza się cofnąć, popłynął również z Białego Domu. Rzeczniczka Karoline Leavitt oceniła, że konsekwencje dla Moskwy będą dotkliwe - i to szybciej, niż przypuszcza Kreml.
"Dziś rano widziałam doniesienia z Chin, że ograniczają zakupy ropy z Rosji. Wiemy, że Indie zrobiły to samo na prośbę prezydenta. Prezydent również naciskał na kraje europejskie, naszych sojuszników, aby także zaprzestały zakupów rosyjskiej ropy. Więc mamy do czynienia z pełną presją i spodziewamy się, że te sankcje przyniosą Rosji szkody" - podkreśliła.
Jej słowa wskazują, że amerykańska strategia nie ogranicza się jedynie do sankcji gospodarczych, lecz obejmuje też dyplomatyczną ofensywę wobec największych odbiorców rosyjskich surowców.
Putin bagatelizuje skutki, ale przyznaje, że sankcje są "poważne"
W Moskwie reakcja na amerykańskie sankcje była natychmiastowa. Władimir Putin w wystąpieniu publicznym przyznał, że restrykcje mogą być "poważne" i że "można się spodziewać pewnych strat". Jednocześnie przekonywał, że nie zagrażają one stabilności rosyjskiej gospodarki.
Rosyjski przywódca uznał działania USA za "nieprzyjazny gest" i "próbę wywarcia presji na Rosję". "Żaden samoszanujący się naród nigdy nie robi niczego pod presją" - dodał Władimir Putin.
Prezydent Rosji próbował też odwrócić narrację, sugerując, że skutki decyzji Trumpa mogą odbić się na samych Amerykanach. Jak stwierdził, ruch administracji USA "przełoży się na wyższe ceny paliw na amerykańskich stacjach".
Pierwsze rysy na rynku: Chiny i Indie ograniczają zakupy rosyjskiej ropy
Niemal równolegle pojawiły się pierwsze oznaki, że amerykańska presja zaczyna działać. Jak podała agencja Reutera, kilka chińskich firm państwowych - w tym PetroChina, Sinopec, CNOOC i Zhenhua Oil - wstrzymało zakupy rosyjskiej ropy "przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej". Powodem jest obawa przed konsekwencjami sankcji.
Podobne decyzje zapadły w Indiach. Tamtejsze rafinerie, które są największym na świecie odbiorcą rosyjskiej ropy transportowanej drogą morską, planują gwałtownie ograniczyć import. Według agencji, to efekt amerykańskich nacisków i chęci uniknięcia ryzyka związanego z sankcjami.











