Zarobki dyrektorów bywają nawet 160-krotnie wyższe niż przeciętna krajowa

W Wielkiej Brytanii ponownie rozgorzała debata o niebotycznie wysokich wynagrodzeniach dyrektorów wielkich korporacji. Co ciekawe, tym razem zainicjowała ją nie lewica czy "niezadowoleni" koczujący pod katedrą św. Pawła w Londynie, lecz konserwatywny premier David Cameron.

Premier Cameron oświadczył, że jego rząd ustawowo ureguluje kontrolę udziałowców nad poziomem płac na szczytach największych firm. Jak powiedział w wywiadzie udzielonym telewizji BBC: - Uważam, że to nie w porządku, kiedy ciągły wzrost zarobków nie ma żadnego związku z sukcesem firmy. Szczerze mówiąc, to jest oskubywanie udziałowców i klientów, to jest kapitalizm kolesiów. To się musi zmienić i za to się weźmiemy w tym roku.

Komentując tę inicjatywę, przewodnicząca Komisji do Spraw Wysokich Płac, Deborah Hargreaves powiedziała dziś BBC, że zarobki dyrektorów największych firm bywają nawet 160-krotnie wyższe niż przeciętna krajowa i dodała: - To jest debata, która toczy się obecnie na całym świecie, inni też dyskutują o obniżeniu poziomu tych płac w swoich krajach. ;p:Ale przedstawiciel samorządu londyńskiego City, Stuart Fraser bronił tych wynagrodzeń jako elementu globalnej konkurencji i stwierdził: - Premiera obchodzą nie wysokie płace jako takie, tylko wynagradzanie porażki, a to coś zupełnie innego - i ma świętą rację.

Reklama

Pobierz: program do rozliczeń PIT

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »