Związki oburzone podwyżkami dla polityków. Płace w budżetówce zamrożone
Po kilka tysięcy złotych podwyżki dostaną ministrowie i parlamentarzyści. Zapowiedziano też wzrost uposażeń prezydenta i samorządowców, a pracownicy sfery budżetowej nie dostaną podwyżek. - Jesteśmy zniesmaczeni i oburzeni, bo rząd tłumaczył, że nie ma pieniędzy, a okazuje się, że są, tyle tylko że "dla swoich" - grzmią związkowcy.
Prezydent Andrzej Duda podpisał rozporządzenie o podwyżkach dla polityków. Kilka tysięcy złotych miesięcznie zyskają m.in. ministrowie, wiceministrowie, marszałkowie i posłowie (podwyżka o 40-75 proc.). Takich podwyżek nie było od wielu lat. A dziś Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie projekt ustawy, zakładającej wzrost świadczeń prezydenta, a także zmiany maksymalnych kwot diet i uposażeń przysługujących przedstawicielom samorządu terytorialnego.
Tymczasem dla ponad 560 tys. pracowników sfery budżetowej założono na przyszły rok zerową waloryzację, czyli zamrożenie płac.
- Jesteśmy oburzeni i zniesmaczeni takim postępowaniem, bo w czasie negocjacji w Radzie Dialogu Społecznego występowaliśmy o wzrost wynagrodzeń sfery budżetowej, a tłumaczono nam, że nie ma pieniędzy. Potem nagle pan premier poinformował, że jednak mamy duże nadwyżki budżetowe i w związku z tym wystąpiliśmy o to, żeby odblokował środki dla sfery budżetowej. Ale zamiast tego jest odblokowanie dla "swoich". To jest karygodne i zamierzam zwrócić się w tej sprawie do pana prezydenta - mówi Interii Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ.
Największe centrale związkowe domagały się w czasie negocjacji w RDS 12-procentowej podwyżki dla sfery budżetowej, co miało zrekompensować zamrożenie płac w poprzednich latach i przywrócić realną wartość wynagrodzeń w związku z rosnącą inflacją. W czasie negocjacji za automatycznymi podwyżkami w sferze budżetowej, choć w mniejszej skali niż związki, opowiadała się także strona pracodawców, argumentując, że przez wiele lat te pensje były zamrożone i w wielu miejscach odstają mocno od warunków rynkowych, a jednostki administracji publicznej tracą pracowników, bo płace są niekonkurencyjne. Jednak negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Teraz, po decyzji o podwyżkach dla posłów i ministrów i polityków, oburzenie związków zawodowych jest jeszcze większe.
- Jak widać władza myśli o sobie, a zapomina o ludziach. Ale w publicznych wystąpieniach ciągle słyszymy, że to dla dobra ludzi - mówi przewodniczący OPZZ. - W poszczególnych branżach narasta oburzenie i dostajemy wystąpienia od naszych organizacji członkowskich. Jeśli rząd nie zmieni w tej sprawie zdania, a na decyzję ostateczną ma czas do końca sierpnia, to na pewno od początku września rozpoczną się akcje protestacyjne - zapowiada Andrzej Radzikowski.
- Moment wprowadzenia podwyżek dla tych grup zmotywuje do udziału w protestach pracowników szeroko pojętej sfery publicznej - ocenia Grzegorz Sikora, dyrektor ds. komunikacji Forum Związków Zawodowych.
Zwraca uwagę, że propozycja podwyżek dla polityków i samorządowców może być próbą organizowania poparcia dla projektów ustaw w ramach Polskiego Ładu, który dla samorządów nie jest korzystny.
- To mało subtelny gest wykonany w kierunku samorządowców, którzy negatywnie oceniają rozwiązania zawarte w Polskim Ładzie. Jeśli się z jednej strony mówi, że ten program ma ulżyć najsłabiej zarabiającym, a jednocześnie obcina budżety samorządów, to wiadomo, że efekty niedofinansowania spadną na mieszkańców. Może się więc okazać, że te korzyści wynikające z Polskiego Ładu dla obywateli wcale nie będą takie wysokie albo zupełnie iluzoryczne - mówi Sikora.
Jak zaznacza, gdyby nie kontrowersje wokół Polskiego Ładu i gdyby nie dramatyczna sytuacja pracowników sfery publicznej, to nie byłoby pewnie jakiegoś mocnego sprzeciwu wobec tego, żeby elita polityczna zarabiała więcej.
Powołany w poniedziałek Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia zapowiada na 11 września protest pracowników ochrony zdrowia.
Jednym z postulatów jest wzrost nakładów na system opieki zdrowotnej i zwiększenie wynagrodzeń pracowników służby zdrowia.
- Strona społeczna zrzeszająca pracowników medycznych już od długiego czasu zgłasza problem płacowy jako kluczową barierę do rozwiązania innych problemów w służbie zdrowia. Dziś największym wyzwaniem nie jest problem infrastrukturalny, ale postępująca erozja kadrowa. By to zahamować trzeba podwyższać wynagrodzenia, bo problem płacowy wpływa na inne aspekty jak dostępność do ochrony zdrowia. W Polski Ładzie jest propozycja zniesienia limitów do specjalistów, ale przecież tego się nie zmieni zapisem w ustawie, bo to jest kwestia realiów - mówi rzecznik Forum Związków ZZ.
- To jest wysoki poziom populizmu i traktowania obywateli jako osób, które nie rozumieją świata, który ich otacza - podsumowuje Sikora.
Na razie nie udało nam się uzyskać komentarza NSZZ
Solidarność w sprawie podwyżek dla polityków.
Monika Krześniak-Sajewicz