Zmiany w PPK mają wyjść naprzeciw najmniej zarabiającym
Jest szansa, że jeszcze w kwietniu będzie gotowa zmodyfikowana wersja projektu ustawy o PPK. Część zgłoszonych uwag w ramach konsultacji ma szanse zostać uwzględniona. Jest prawdopodobieństwo, że składki na PPK będą wprowadzane stopniowo czyli na początku będą niższe i będą rosły do poziomu założonego w projekcie. Nie zmieni się natomiast zasada automatycznego zapisu pracownika, bo to jest klucz do tego, żeby oszczędzanie na emeryturę było powszechne.
W ramach konsultacji wpłynęła długa lista opinii, zarówno mocno krytycznych jak i popierających tę koncepcję, a zgłaszających głównie uwagi "techniczne.
- Zdecydowania większość uwag nas nie zaskoczyła, dyskutowaliśmy o nich, wymaga to jeszcze analizy. Projekt jest dobrze przygotowany, co nie znaczy, że zgłoszone uwagi nie wymagają atencji - powiedział Paweł Borys, prezes PFR i główny twórca koncepcji PPK podczas konferencji na GPW. Pojawiły się zarzuty, że jest to system dla bogatych, ale jak wyjaśnia jest on skierowany do wszystkich zatrudnionych, więc poprzez system dopłat od państwa daje szanse na upowszechnienie się w grupie niżej zarabiających. Z jego zapowiedzi wynika jednak, że mogą być wprowadzone zmiany, które mocniej zachęcą grupę o najniższych dochodach.
- Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu Polaków składka w wysokości 2 proc. może być znaczącym obciążeniem. Na pewno jest grupa, w której budżet domowy w danym miesiącu się nie domyka i warto pomyśleć w jaki sposób uatrakcyjnić ten system dla osób najniżej zarabiających, czy to przez rozłożenie w czasie wzrostu wpłat czy przez inne dodatkowe zachęty - zapowiedział Paweł Borys.
Jak podkreśla, chodzi przede wszystkim o to, żeby system był długoterminowy i stabilny, tak aby odbudowywać zaufanie Polaków do oszczędzania długoterminowego. Podstawowy cel to zwiększenie bezpieczeństwa finansowego Polaków na starość, bo stopa oszczędności wynosi zero i polskie gospodarstwa domowe są pod tym względem na szarym końcu wśród krajów UE.
- Problem polega na tym, że wiemy jak niekorzystnie zmienia się demografia, społeczeństwo się starzeje. Do 2050 roku z rynku pracy wypadnie blisko 7 mln osób, a liczba osób na emeryturze wzrośnie o 3 mln. To sprawi, że jeden emeryt będzie przypadał na jednego pracującego.
Będzie to wyzwanie z punktu widzenia finansów publicznych, nie tylko systemu emerytalnego. Jak dodaje, to ostatnia chwila, żeby obecne pokolenie pracujących wzięło większą odpowiedzialność za swoje przyszłe świadczenia emerytalne.
- Jeżeli wiemy, że w przypadku osób poniżej 40 roku życia stopa zastąpienia (relacja emerytury do zarobków) wyniesie około 30 proc., to jedynym sposobem, żeby im podnieść emeryturę z pierwszego filara byłoby podniesienie składki na ZUS.
Jeśli chcielibyśmy zwiększyć stopę zastąpienie nawet do 50 proc., to potrzebny do tego wzrost składek byłby niemożliwy do udźwignięcia przez przyszłe pokolenia. Dlatego to ostatni moment na wprowadzenie systemu gromadzenia kapitału na cele emerytalne - przekonuje.
Dotychczasowe próby upowszechnienia dodatkowego oszczędzania niestety się nie powiodły. PPK, które są skierowane do wszystkich zatrudnionych mają to zmienić, bo szansę na to daje ich konstrukcja (m.in. automatyczny zapis z możliwością rezygnacji). Dodatkowo dla samozatrudnionych (nie mogą zostać objęci PPK) ma być zwiększony limit wpłat na IKZE (można je odpisać od podatku).
PPK będą współfinansowane przez pracodawców i państwa. - Oczywiście jest tak, że nie można zjeść ciastko i mieć ciastko, bo to jest system oszczędzania czyli pracownicy będą mieli o tyle mniej do wydania, a po stronie pracodawców będzie to dodatkowy koszt- mówi Borys.
Przypomniał, że podobny system został wprowadzony kilka lat temu w Wielkiej Brytanii i tam się to udało mimo, że tam składki są wyższe, a wynagrodzenia rosną zdecydowanie wolniej niż w Polsce (u nas to tempo wynosi 7 proc.).
Przekonuje przy tym, że system jest możliwie prosty i przyjazny, z gwarancją prywatności zgromadzonych w nim środków. Do niezbędnego minimum zostały ograniczone wymogi administracyjne. Odpowiadając na zarzut, że po wprowadzeniu PPK będzie za dużo produktów emertytalnych przyznał, że trochę ich będzie, ale nikt nie przedstawił pomysłu łączenia produktów obecnych.
- Nie da się tego zrobić z uwagi na różny reżim podatkowy, podobnie jest na zachodzie są i programy indywidualne jak i pracownicze- argumentuje.
Odniósł się też do zarzutów wysokich opłat na portal poświęcony PPK, który ma być prowadzony przez PFR. - My jako PFR nie zamierzamy na tym zarabiać, a na razie nie wiemy ile portal będzie kosztował. Zależy nam na tym, żeby te opłaty były jak najniższe - podkreśla.
Dla uczestników systemu najważniejsza jest gwarancja, ze zgromadzone środki będą prywatne. Pani Katarzyna Przewalska, dyrektor departamentu rynku finansowego w Ministerstwie Finansów tłumaczy, że środki są w pełni prywatne.
Oszczędzający w PPK może w każdej chwili przerwać wpłaty, zawiesić czy nawet wypłacić środki, z tym, (red. że przy wypłacie tracisz bonusy podatkowe i dopłaty od państwa).
Jak tłumaczy nie ma potrzeby dodatkowego wpisywania do ustawy takiej gwarancji, że to środki prywatne, tak jak nie ma tego typu zapisów w przypadku depozytów bankowych, PPE ( Pracownicze Programy Emerytalne) czy IKZE.
- Jeśli jednak znajdziemy legislacyjne rozwiązanie to spróbujemy to wpisać do ustawy - deklaruje.
Paweł Borys odniósł się również do pojawiających się jeszcze opinii, że tylko PFR ma zarządzać środkami w początkowym okresie wdrożenia PPK.
- Od samego początku do programu mają zostać dopuszczone wszystkie komercyjne instytucje, więc nie jest prawdą, że w początkowym okresie to PFR ma zarządzać tymi środkami" - podkreśla.
Jednocześnie zaapelował do pośredników na rynku finansowym, żeby nie straszyli pracodawców perspektywą konieczności zakładania PPK i nie nakłaniali w ten sposób na zakładanie PPE, bo to ma być wybór pracodawcy.
Jego zdaniem, w przypadku PPK koszty dla pracodawcy są niższe niż przy PPE, z tymi samymi gwarancjami prywatności zgromadzonych środków.
- Mamy sygnały od pracodawców, że brokerzy namawiają do szybkiego zakładania PPE. To jest nieuczciwe. Prosiłbym żeby pracodawców nie straszyć. Oni mogą zdecydować czy chcą mieć PPE czy PPK- dodał Borys.
Zgodnie z projektem ustawy, pracodawca, który wpłaca na PPE co najmniej 3,5 proc. wynagrodzenia pracownika nie musi tworzyć PPK. Odniósł się jeszcze do postulatów wycofania z ustawy sankcji karnych dla pracodawców, którzy namawialiby pracownika do rezygnacji z PPK.
- Wzorowaliśmy je na sankcjach wobec pracodawców nie wypłacających wynagrodzenia. Będziemy rozważać różne propozycje, ale chcemy, żeby przepisy były skuteczne - dodał.
Monika Krześniak-Sajewicz