Artur Soboń: Dyskusja o zmianie formy opodatkowania jest otwarta
Jeśli w trakcie konsultacji zaproponowany zostanie dobry i adekwatny mechanizm automatycznej waloryzacji kwoty wolnej oraz drugiego progu podatkowego, to weźmiemy to pod uwagę - zapowiada w rozmowie z Interią Artur Soboń, wiceminister finansów. Deklaruje, że ponowny wybór formy opodatkowania przez przedsiębiorców będzie jeszcze analizowany, a dyskusja o limitach i odliczeniach składki jest nadal otwarta.
Monika Krześniak-Sajewicz, Paweł Czuryło, Interia: Mam wrażenie, że dostał pan spory kredyt zaufania po tym jak się okazało, że zamiast brnąć w poprawianie Polskiego Ładu, uwzględnione zostały najważniejsze uwagi i projekt upraszcza system, pozbywając się najbardziej skomplikowanych elementów. Teraz jednak dopiero okaże się, jak bardzo Ministerstwo Finansów jest otwarte na uwagi zgłaszane w czasie konsultacji. Te spotkania się już zaczęły, między innymi z doradcami podatkowymi, przedsiębiorcami. Widzi pan już "pola", które trzeba będzie zmienić, doprecyzować?
Artur Soboń, wiceminister finansów: - Potwierdzam, że to były dobre spotkania, ale też jesteśmy na takim etapie konsultacji, że nie chciałbym wskazywać, że coś na pewno zostanie uwzględnione lub nie. Wątkiem, w którym są rozbieżności, a pojawia się on najczęściej, jest możliwość ponownego wyboru formy opodatkowania przez przedsiębiorców. Ja zaproponowałem rozwiązanie korzystniejsze od tego co jest w obecnych przepisach, niezależnie od wybranej formy rozliczenia, bo moim zdaniem ponowny wybór byłby bardzo skomplikowany. Oznaczałby konieczność posiadania dowodów księgowych, których część przedsiębiorców np. tych na ryczałcie, którzy nie są VAT-owcami, może po prostu nie mieć. Jednak doradcy podatkowi i księgowi są innego zdania i deklarują, że zaproponują rozwiązanie umożliwiające ponowne rozliczenie, po zakończeniu roku podatkowego, czyli w momencie składania zeznania rocznego. Zobaczymy jak ta propozycja będzie wyglądać i będziemy o tym dalej rozmawiać.
Czyli MF jest otwarte na ewentualną zmianę formy opodatkowania przy rozliczeniu rocznym?
- Będziemy o tym rozmawiać. Rzeczywiście Izba Doradców Podatkowych ma przygotować taką propozycję.
Padł jakiś termin?
- Termin jest znany, to 2 kwietnia.
Dopuszcza pan w ogóle możliwość przedłużenia konsultacji, czy termin 2 kwietnia jest ostateczny?
- Wolałbym, żeby ten termin był respektowany, bo mamy napięty harmonogram. Ale to co przygotowaliśmy, to tylko 30 stron. Nie jest tak duże objętościowo, jak nowelizacja zwana Podatkowym Polskim Ładem.
Mamy taką sytuację, że przedsiębiorcy podejmowali decyzję o wyborze formy opodatkowania niejako w ciemno. Wcześniej, w Polskim Ładzie rząd promował ryczałt, a teraz nowe propozycje faworyzują skalę podatkową. Mogą być sytuacje, że ktoś wybrał ryczałt, ale na bazie nowych przepisów, na przykład mógłby się rozliczać z dzieckiem i wówczas skala może okazać się korzystniejsza. Traci więc na wyborze formy opodatkowania, bo decydował w innych warunkach prawnych.
- Nie zakładamy masowej zmiany formy rozliczania, bo wiąże się ona z przeksięgowaniem nie tylko podatku, ale także składki na NFZ. Co więcej, ta operacja sama w sobie jest skomplikowana, a dla niektórych form, np. dla ryczałtu jeśli ktoś nie jest VAT-owcem, może być niewykonalna w związku z brakiem faktur. Poza tym, niezależnie od najnowszych zmian widzimy, że przedsiębiorcy bardzo często, niekorzystnie dla siebie wybierają formę opodatkowania. Według naszych analiz, jest spora grupa przedsiębiorców, którzy np. wybierają rozliczenie na podatku linowym, choć skala byłaby dla nich korzystniejsza.
Z czego wynika faworyzowanie skali wobec innych form?
- To nie promowanie skali, choć oczywiście skala jest najpowszechniejszą formą opodatkowania, więc za nią stoją miliony podatników. Kalibrowaliśmy system różnymi "suwakami". To nie jest tak, że używaliśmy zaczarowanego ołówka. Testowaliśmy różne warianty, tych suwaków jest kilka, to stawki podatku i progi, kwota wolna oraz składki. Można je kalibrować różnie np. przez obniżenie podstawy opodatkowania. Przykładowo, nieco wyższy, bo 14 proc. PIT w połączeniu z częściowym odliczeniem składki działa tak samo jak 2 pkt proc. mniej na skali. Przeważyła jednak prostota i przewidywalność tego rozwiązania. Dla mnie kluczowe było to, żeby ta propozycja była korzystna dla wszystkich.
Dla prowadzących jednoosobowe działalności te korzyści względem Polskiego Ładu są minimalne...
- Słowo minimalne może być względne i nieprecyzyjne. To zależy od formy opodatkowania, bo to może być 1650 zł na liniówce, zaś na ryczałcie może być kilkaset złotych, w zależności od stawki. Jeśli mówię, że 13 mln podatników zyska na tej zmianie, to rzeczywiście dla niektórych może to być 5 zł, a może być 4500 zł. Nikt nie traci na tej zmianie, ale korzyści nie rozkładają się równomiernie wobec tego co obowiązuje od stycznia.
Większość przedsiębiorców i tak poniesie dużo większe koszty niż przed wejściem w życie Polskiego Ładu. Czy dopuszcza pan możliwość zwiększenia limitów składek, które można odliczać, żeby ten koszt był trochę mniejszy?
- Ze składki zdrowotnej utrzymywany jest NFZ i dla celu jakim było 7 proc. PKB na zdrowie - nasze zmiany są neutralne.
- Będziemy rozmawiać o wszystkim, także o wyższych limitach, co oczywiście będzie miało wpływ na budżet, ale powrotu do systemu, w którym bardzo dobrze zarabiający przedsiębiorca płacił dużo mniejszą składkę niż średnio zarabiający pracownik na etacie nie będzie. Fiskalnie to będzie bardziej korzystne od obecnych rozwiązań Polskiego Ładu, ale nie ma powrotu do składek z 2021 roku. Jednak dyskusja o limitach składek i odliczeniach jest nadal otwarta.
- Są elementy, które były ewidentnym błędem jak tzw. różnice remanentowe i stąd szybka reakcja, żeby zmienić te przepisy i one zostały przez Sejm przyjęte wraz z kodeksem spółek handlowych, więc ta składka nie wybije do abstrakcyjnych poziomów. Nie powinno to się zdarzyć i za to przepraszam jeszcze raz.
Choć wiele osób odetchnęło z ulgą, gdy okazało się, że rząd wysłuchał głosów ekspertów i wziął pod uwagę, że Polskiego Ładu nie da się naprawić bez wyrzucenia tzw. ulgi dla klasy średniej i zdecydował się na zastąpienie skomplikowanych zasad, zdecydowanie prostszymi, to jednak zdaniem części ekspertów, w trakcie roku podatkowego nie można wprowadzać tak zasadniczych zmian. Nie można likwidować ulg, nawet jeśli miały zagmatwaną konstrukcję i nawet konieczność naprawienia bałaganu jaki wprowadził Polski Ład tego nie uzasadnia. Są głosy, że każda taka zmiana podatkowa musi być traktowana pojedynczo, nawet jeśli podatnik per saldo nie straci.
- Oczywiście zgadzam się z tym, że zmiana systemu podatkowego w trakcie roku nie jest optymalną sytuacją, ale zapewne ci sami eksperci dostrzegają też, że w obecnej sytuacji trzeba to zrobić jak najszybciej ze względu na nieprzewidywalność tych rozwiązań, które weszły w życie od stycznia 2022.
- W przypadku likwidacji tzw. ulgi dla klasy średniej, podatnik którego specyficzna sytuacja powodowałaby, że miałby on korzystniejszą sytuację przy zastosowaniu ulgi, będzie wychwycony na etapie rozliczenia rocznego i zapłaci tę niższą wysokość podatku, wyliczoną tak jakby w jego przypadku ulga miała zastosowanie. Szacujemy, że w takiej specyficznej sytuacji może być około 30 tys. podatników.
Czy MF ma analizy prawne potwierdzające konstytucyjność proponowanych rozwiązań?
- Zrobiliśmy wszystko, aby wyeliminować potencjalne wątpliwości natury konstytucyjnej. W tej sprawie jesteśmy w kontakcie z Rządowym Centrum Legislacji oraz Kancelarią Prezydenta RP. Na etapie legislacyjnym będziemy starali się minimalizować tego typu wątpliwości, jeśli będą się pojawiać.
Jak dużo firm zmieniło w tym roku formę opodatkowania? Jak duża grupa firm przeszła na ryczałt?
Ryczałt wybrało o ok. 130 tys. więcej firm.
Czy obniżka stawki podatku na skali z 17 na 12 proc., to jest rozwiązanie przejściowe czy docelowe i będzie obowiązywać w kolejnych latach?
- To jest bardzo dobre rozwiązanie dla podatników i z założenia jest ono docelowe. Ma obowiązywać w bieżącym roku i w latach kolejnych.
Ale korzyści dla podatników będą szybko malały, bo nie ma żadnego automatycznego mechanizmu waloryzowania kwoty wolnej ani drugiego progu. To oznacza, że 9-procentową składkę będziemy płacić od rosnących wynagrodzeń, ale kwota wolna i drugi próg będą zamrożone.
- Jeśli w trakcie konsultacji zaproponowany zostanie dobry i adekwatny mechanizm takiej automatycznej waloryzacji obu tych kwot, to weźmiemy to pod uwagę.
Rząd mocno promował podatek ryczałtowy, ale księgowi i doradcy podatkowi sygnalizują, że część przedsiębiorców ma problem z przyporządkowaniem stawki podatku do usług, które wykonują, bo nie zawsze przepisy to jasno określają, a jest kłopot z uzyskaniem interpretacji. Przedsiębiorcy biorą więc na siebie ryzyko i potencjalne konsekwencje nieprawidłowego przyporządkowania stawki. Czy MF planuje zmiany, które dadzą pewność wyboru?
- Tak, chcemy żeby docelowo KAS przejął od GUS potwierdzanie kodów PKWiU (Polska Klasyfikacja Wyrobów i Usług - red.) i wówczas podatnik miałby pewność prawną, że do usług jakie świadczy dobrany jest właściwy kod.
Co z zapowiadanym "ozusowaniem" wszystkich umów zlecenia? Pojawiają się po raz kolejny deklarowane terminy, wprowadzana jest reforma podatkowo-składkowa, a nadal nie wiadomo co ze zleceniami?
- Najpierw musimy dokończyć reformę PIT, za kilka tygodni przedstawimy proponowane zmiany w CIT i dopiero wówczas zajmiemy się kolejnymi zadaniami, jak m.in. kwestia "ozusowania" zleceń. To na pewno jest możliwe do uzgodnienia ze stroną społeczną.
W jakim kierunku pójdą propozycje zmian w CIT?
- To oczywiście nie będą tak daleko idące zmiany jak te w PIT, ale kilka zaproponujemy. Jedna z nich to minimalny CIT. Na razie jednak nie chciałbym zdradzać szczegółów, prowadzimy w tej sprawie jeszcze prace i konsultacje. Jesteśmy szczególnie otwarci na propozycje zmian, które minimalizowałyby destabilizację firm i branż w wyniku wojny na Ukrainie i sytuacji geopolitycznej, zwłaszcza jeśli chodzi o grę rynkową wokół dostępności i cen surowców. Tam, gdzie te ryzyka da się minimalizować przez system podatkowy, tam jesteśmy gotowi nasze propozycje modulować, korygować czy zawieszać w czasie.
Czy ta naprawa Polskiego Ładu, a w zasadzie nowa reforma podatkowa, którą pan pilotuje i nazwał ją kontrrewolucją, to jest docelowy model podatkowy czy jednak przejściowy? Bo ona rzeczywiście oznacza porządkowanie bałaganu jaki się zrobił od stycznia, ale nie załatwia niektórych problemów, z którymi rząd miał się rozprawić wprowadzając sztandarową reformę. Jednym z nich jak wypychanie na samozatrudnienie.
- Nie, to nie jest docelowy system podatkowy, bo o takim warto porozmawiać w spokojniejszym czasie, uwzględniającym sytuację gospodarczą. To by w praktyce oznaczało większe ujednolicenie systemu, bo dziś wygląda on tak, że nakładamy kolejne elementy na już istniejące, nie likwidując poprzednich. Jeśli spojrzymy na niektóre uprzywilejowane grupy, na przykład korzystające z 50-procentowych kosztów uzyskania przychodów w zderzeniu z odliczeniem składki od podatku płaconym od połowy dochodów, to nie ma takiej skali podatkowej, która byłaby bardziej korzystna od faktycznego prawie wyzerowania tego podatku. Docelowy system musiałby więc być spójny, oczywiście przy zachowaniu specyfiki różnych grup zawodowych.
Kto per saldo najwięcej zyska na tej reformie podatkowej?
- Na pewno jest to rozwiązanie bardziej stabilne, przewidywalne i bardziej powszechne. Najwięcej wciąż zyskują osoby o najniższych dochodach, bo część w ogóle nie zapłaci podatku dochodowego.
Czy przy okazji tak zasadniczej reformy podatkowo-składkowej oraz konieczności zwiększania budżetu NFZ, w rządzie jest dyskusja na temat składki zdrowotnej ubezpieczonych w KRUS? Bo wciąż są one symboliczne.
- Ja się tym nie zajmuję.
Monika Krześniak-Sajewicz, Paweł Czuryło