Krzysztof Poznański, PRCH: Będziemy chcieli wskazać w Brukseli nieprawidłowości na rynku

- Centra handlowe to jedyna branża, w której w czasie pandemii stosunki między prywatnymi podmiotami zostały uregulowane ustawowo, a wynajmujący zostali całkowicie obarczeni kosztami zmiany tych stosunków, czyli pomocy udzielonej najemcom - mówi Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych. W rozmowie z Interią krytykuje nowelizację ustawy covidowej, która dotyczy tzw. ochrony czynszowej najemców. Na rozpoczynającym się w czwartek posiedzeniu ustawą zajmie się Senat.

Dominika Pietrzyk, Interia: Do Senatu trafiła nowelizacja ustawy covidowej, która przewiduje nowe rozwiązanie prawne w obszarze stosunków wynajmujących i najemców w galeriach handlowych. Zgodnie z ustawową propozycją wysokość czynszów za najem powierzchni w galeriach handlowych dla najemców, którzy podpisali umowy najmu przed wybuchem pandemii, przy każdym kolejnym lockdownie będzie redukowana do 20 proc. kwoty przewidzianej w umowie. To chyba lepsze rozwiązanie niż obecnie obowiązująca abolicja czynszowa, która obejmuje 100 proc. kwoty najmu w okresie zamknięcia galerii?

Reklama

Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych: - Zdecydowanie nie. Oczywiście nie wiemy, ile może potrwać potencjalny, przyszły lockdown, ale jeśli założymy około 5-tygodniowy  okres zamknięcia (średni lockdown trwał około 5,5 tygodnia), to przy poprzedniej regulacji najemcy nie płacili czynszu w ogóle. W tej chwili, w przypadku kolejnego lockdownu, mają zapłacić 20 proc. czynszu, co wydaje się poprawą sytuacji, bo 20 proc. to więcej niż nic. Ale w zamian za to przez kolejne trzy miesiące po ponownym otwarciu galerii najemcy będą płacili tylko 50 proc. czynszu. Nowe rozwiązanie będzie  kosztowało właścicieli i zarządców centrów handlowych dwa razy więcej niż obecnie obowiązujący art. 15 ze.

Przedstawiciele centrów handlowych mogą wkroczyć na ścieżkę sądową, powołując się na kodeks cywilny i nadzwyczajną zmianę stosunków, która grozi rażącą stratą. Zamierzacie skorzystać z tej możliwości?

- Na ścieżkę sądową można wejść zawsze, niezależnie od tej czy innej nowelizacji. Rząd nie otwiera żadnej  dodatkowej furtki i nie daje nadzwyczajnych możliwości. Taki zapis tylko prowokuje strony umów, czyli wynajmującego i najemcę do wystąpienia na drogę sądową. Warto zwrócić uwagę, że  obroty najemców w okresach pod lockdownach są znacząco wyższe niż 50 proc. wartości obrotów uzyskiwanych w normalnych nie-COVID-owych warunkach np. w lutym br. obroty osiągnęły poziom 101 proc. w porównaniu do 2019 roku. Możliwe wnioski nasuwają się same - kiedy strony ocenią faktyczną sytuację i przeanalizują wyniki, to będą dążyły do rozstrzygnięć w sądzie, nie opierając się na  przepisach  przewidzianych w nowelizacji. Skoro więc są dostępne rozwiązania w kodeksie cywilnym, po co wprowadzane jest rozwiązanie ustawowe? 

Rozważycie więc skorzystanie ze ścieżki sądowej?

- Ja reprezentuję stowarzyszenie, które wyraża interesy całego środowiska. A takie kroki będą zależały bezpośrednio od poszczególnych przedsiębiorców. Wydaje się jednak, że wynajmujący będą zmuszeni do korzystania z rozstrzygnięć sądowych w trosce o przyszłość swoich firm.

Ile do tej pory straciliście na ustawowo umorzonych czynszach najmu na czas lockdownów?

- Do tej pory, czyli od marca ubiegłego roku przez cztery lockdowny te straty wynoszą ok. 6 mld złotych, co stanowi około połowę rocznych przychodów właścicieli i zarządców centrów handlowych. Z tych 6 mld złotych, 4 mld to starty spowodowane ustawową abolicją czynszową, a 2 mld złotych to wynik dobrowolnych, czasowych  obniżek czynszów, przyznanych przez właścicieli centrów handlowych na rzecz najemców. Wynajmujący - sami rozumiejąc problemy najmniejszych najemców - ustalali z nimi czasowe rabaty czy inne przejściowe, specjalne warunki.

Wskazujecie, że abolicja czynszowa to niedozwolona pomoc publiczna. Będziecie to sygnalizować Komisji Europejskiej?

- Tak, skorzystamy z mechanizmu sygnalisty. Będziemy chcieli wskazać Komisji Europejskiej nieprawidłowości na rynku. O takim planowanym działaniu informowaliśmy uprzednio decydentów, ale niestety nie uzyskaliśmy żadnych odpowiedzi w tym zakresie. Zastanawiamy się nad możliwymi działaniami, jakie podejmie Komisja Europejska.

Nagrabicie sobie u Polaków i u władz. Powszechne przekonanie jest takie, że galerie handlowe to obcy kapitał, a zagraniczni właściciele zarabiają na Polakach. Da się podważyć taką retorykę?

- Zrobię krok do tylu i zapytam, co to znaczy powszechne przekonanie i co je kształtuje? Wszystkie podmioty, zarówno wynajmujący, jak i najemcy to podmioty polskie, zarejestrowane w Polsce, zatrudniające polskich pracowników, tutaj inwestujące oraz płacące w Polsce podatki. To, skąd pochodzi kapitał, jest sprawą drugorzędną. Ale nawet jeśli chcielibyśmy się temu przyjrzeć, to okazuje się, że połowa centrów handlowych należy do polskich właścicieli. A jeżeli chcemy przyjrzeć się strukturze najemców, to okazuje się, że ponad połowa z nich to duże międzynarodowe sieci handlowe, kolejne 40 proc. to polscy sieciowi najemcy, w tym duże firmy notowane na giełdzie, a jedynie 10 proc. stanowią mali, lokalni najemcy. Jak widać, struktura rynku wynajmujących i najemców jest bardzo podobna. To wszystko nie jest więc takie czarno-białe, jak widzi i chce regulować ustawowo rząd. W dodatku premier Morawiecki zapowiadał tę regulację jako obronę drobnych, polskich kupców przed zachodnim kapitałem. Nie dość, że jest to niezgodne z Konstytucją, bo różnicuje przedsiębiorców na lepszych i gorszych, to na dodatek jest to niemoralne, bo wartościuje przedsiębiorców na tych, którzy są moralnie uprawnieni do otrzymania pomocy i tych, którzy są moralnie zobowiązani do świadczenia pomocy. W ogóle nie bierze się tu pod uwagę kondycji finansowej poszczególnych firm i strat branży na skutek pandemii. Pomoc państwa w ramach tarcz rządowych i PFR jest uzależniona od spadku obrotów, a rozwiązania czynszowe odgórnie przyznają wsparcie jednej stronie, nie zważając na rzeczywistą sytuację poszczególnych przedsiębiorstw z całkowitym pominięciem analizy sytuacji finansowej drugiej strony i wreszcie kondycji obu stron będących uczestnikami tego samego rynku.

Ustawa przewiduje możliwość cofnięcia przez najemcę oświadczenia woli o przedłużeniu umowy w ciągu 14 dni od jej wejścia w życie. To oznacza, że najemca będzie mógł wybrać, czy chce skorzystać ze 100-proc. umorzenia czynszu, jednak pod warunkiem przedłużenia umowy o kolejne 6 miesięcy - tak jak jest to teraz, albo z 80-proc. umorzenia, ale bez konieczności przedłużania najmu, co przewiduje nowelizacja? 

- Ten przepis (art.7)  jest tak nieprecyzyjnie sformułowany, że nie bardzo wiemy, co on oznacza i czemu ma służyć. Według deklaracji Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii składanych także podczas posiedzeń Sejmu, nie ma on działać wstecz, czyli wydaje się nie być w ogóle potrzebny. Dotychczasowe lockdowny są regulowane przez art. 15ze, a kolejne, hipotetyczne będą regulowane przez art. 15ze(1) ustawy covidowej.  Jeżeli art. 7 wejdzie w życie w obecnym brzmieniu lub zgodnie z poprawką przedstawioną ustnie podczas obrad komisji senackiej, to łamie on zasadę niedziałania prawa wstecz i wprowadza bardzo dziwną konstrukcję -  możliwość wycofania złożonego, potwierdzonego i przyjętego przez strony oświadczenia woli. Przyjęcie oświadczenia woli - w tym przypadku tego wynikającego wprost z art. 15ze ustawy covidowej mówiącego o wydłużeniu najmu o okres  6 miesięcy, przy  jednoczesnym potwierdzeniu umorzenia opłat czynszowych w okresie lockdownu - oznacza konkretne skutki prawne i ekonomiczne. To kwestia nie tylko relacji między dwoma podmiotami, ale i dalej idących skutków działań, ponieważ na bazie tych aneksów do umów najmu były składane np. deklaracje podatkowe, czy informacje do banków, które kredytują budowę centrów handlowych itd.

Spotykaliście się z przedstawicielami resortu rozwoju, żeby zasygnalizować, że dobrze by było, żeby ktoś zrekompensował wam poniesione straty?

- Centra handlowe to jedyna branża, w której w czasie pandemii stosunki między prywatnymi podmiotami zostały uregulowane ustawowo, a wynajmujący zostali całkowicie obarczeni kosztami zmiany tych stosunków, czyli pomocy udzielonej najemcom. Przez analogię można by się zastanawiać, dlaczego wynajmujący w leasingu samochody czy autokary nie przestali nagle płacić rat, bo zabrakło pasażerów. Rozmawialiśmy wielokrotnie z Ministerstwem Rozwoju, natomiast nasze argumenty nie znalazły tam zrozumienia. Co więcej, nawet nie udało się nam zgłosić uwag przed zatwierdzeniem projektu obecnej nowelizacji przez Radę Ministrów. W trakcie konsultacji rządowych nikt z nami nie rozmawiał na ten temat, co więcej projekt ustawy był ukrywany.

Skorzystaliście z pomocy w ramach rządowych tarcz antykryzysowych i tarcz finansowych Polskiego Funduszu Rozwoju?

- Branża centrów handlowych została imiennie wykluczona z tarczy finansowej PFR na stronie 14 regulaminu. Do pomocy nie są zakwalifikowani przedsiębiorcy, którzy prowadzą działalność w segmencie nieruchomości komercyjnych. Obok takich firm, które prowadzą działalność w zakresie produktów lub usług, które mogą skutkować naruszeniem praw lub wolności człowieka i obok przedsiębiorców, których obszary działalności powodują wątpliwości z powodów etyczno-moralnych. To pokazuje w jaki sposób i w jakim kontekście przedstawia się przedsiębiorców z branży galerii handlowych. Jest to bardzo niesprawiedliwe, bo centra handlowe są najważniejszym kanałem sprzedaży detalicznej w Polsce z ponad 400 tys. pracowników, płacącymi 6,8 mld złotych rocznie z tytułu PIT i składek na ubezpieczenia zdrowotne. Roczny VAT generowany poprzez obroty w centrach handlowych, wynosi 6,8 mld zł, zaś 2,4 mld zł wpływa do budżetu państwa od właścicieli i najemców z tytułu innych podatków, jak podatek od nieruchomości, CIT, opłaty za użytkowanie wieczyste. Centra odgrywają też bardzo ważną rolę na poziomie lokalnym poprzez poprawę lokalnej infrastruktury oraz działania na rzecz lokalnych społeczności.

Planujecie złożenie pozwu zbiorowego właścicieli galerii handlowych przeciwko Skarbowi Państwa?

- To nie jest moja decyzja i nie jestem upoważniony do składania takich deklaracji, ale wiem, że brane są pod uwagę takie działania i jest duża determinacja w branży.

Rozmawiała Dominika Pietrzyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »