Wielkie odmrażanie polskiej gospodarki

Koronawirus w Polsce. ​Odmrażanie przyjdzie latem. Będzie U zamiast V.

- Gospodarka zostanie odmrożona pod koniec czerwca - poinformowała wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz w wywiadzie dla "Polska Times". Przyznała, że nie spodziewa się szybkiego odbicia gospodarki w kształcie litery V. Poniżej etapy wychodzenia polskiej gospodarki z zamrożenia.

Przed jedenastoma dniami rząd przedstawił czteroetapowy plan odmrażania gospodarki. 20 kwietnia rozpoczął się pierwszy etap, wolno wchodzić do lasów i parków, więcej osób może przebywać w sklepach a w weekendy zniesiono godziny dla seniorów. Jadwiga Emilewicz zastrzegła jednak, że jeśli liczba zachorowań zacznie gwałtownie rosnąć, to rząd wycofa się z części decyzji. - Przewidywać sytuację możemy maksymalnie na dwa tygodnie - argumentowała. 

Jeśli jednak chorych na koronawirus nie będzie przybywać w szybkim tempie, wkrótce mają zostać wprowadzone kolejne luzowania - zapowiedziała kierująca resortem rozwoju. Jak wcześniej poinformował rzecznik rządu Piotr Müller, 2. etap odmrażania ma ruszyć w maju. Wtedy prace rozpocząć mają hotele, pensjonaty i noclegownie, biblioteki, muzea, galerie sztuki a także sklepy budowlane. Prawdopodobnie zaraz potem zostaną otwarte niektóre centra handlowe. Jak poinformowała Polska Rada Centrów Handlowych (PRCH), ich otwarcie było tematem zeszłotygodniowej wideokonferencji z premierem Mateuszem Morawieckim. Trzeci etap to otwarcie salonów fryzjerskich i kosmetycznych a także restauracji i kawiarni. A czwarty - siłowni, klubów fitnessu i masażu a także kin i teatrów. 

Reklama

Każdy dzień samoizolacji Polaków kosztuje rząd ok. 7 mld zł. - W skali miesiąca to ok. 140 mld zł - wskazywała Emilewicz.  I przyznała, że po odmrożeniu nie spodziewa się szybkiego odbicia w kształcie litery V. - Gdyby tak miało być, to już w pierwszym miesiącu kryzysu widzielibyśmy oznaki ożywienia - argumentowała wicepremier. Przypomnijmy, że odbicie gospodarcze w kształcie V prognozowała pod koniec marca agencja ratingowa Fitch. “Nasze niedawne prognozy zakładają obniżenie wzrostu PKB w 2020 r. do 1,8 proc. z wcześniej oczekiwanych 3,3 proc., zaś w 2021 r. - odbicia na poziomie 3,2 proc., przy oczekiwanym odbiciu konsumpcji prywatnej i inwestycji" - czytamy w komunikacie Fitch. Na powolny rozruch gospodarczy w kształcie litery U stawia m.in. Biuro Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao.  

Minister rozwoju podtrzymała opinię, że podczas kryzysu COVID-19 na rynku pojawią się nowe możliwości. - Już słychać o zamiarach przenoszenia produkcji przez firmy niemieckie i francuskie z Chin do Europy. A przecież te fabryki nie powstaną tylko na terenie Niemiec i Francji. Pytanie, czy polski klaster produkcji części samochodowych będzie w stanie się tak zorganizować, żeby część tej przenoszonej produkcji przejąć - pytała. Szansą może być też przemysł włókienniczy. - Polska jest jednym z ostatnich krajów w Europie, w którym utrzymały się szwalnie. Pytanie, czy po tym kryzysie Europejczycy nadal będą szyć ubrania w krajach azjatyckich, czy to jednak się zmieni - zastanawiała się Emilewicz. 

Poinformowała, że "w okolicach czerwca" rząd przymierza się do nowelizacji budżetu, która pozwoli zrewidować założenia gospodarcze na ten rok. Zaś pod koniec czerwca, zgodnie ze scenariuszem bazowym, zostanie odmrożona gospodarka. Wicepremier podkreśliła jednak, aby nie traktować tego jako powrotu do stanu sprzed wybuchu pandemii. 

Zdaniem Emilewicz, jeśli polska gospodarka utraci nie więcej niż 2 proc. PKB, to do tempa rozwoju sprzed kryzysu koronawirusa wróci za około dwa lata. - Ważne jest, żeby utrzymać aktywne te obszary gospodarki, które są dla niej kluczowe. Już wspominałam o branży motoryzacyjnej. Mamy także klaster AGD - czy po kryzysie możemy produkować jeszcze więcej na wspólny europejski rynek? Farmacja i biotechnologia na pewno będą języczkiem uwagi wielu państw - wyliczała.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019

W rozmowie z "Polska Times" minister rozwoju odniosła się też do majowych wyborów prezydenckich. Powiedziała, że teraz "w żaden sposób" nie da się ich przeprowadzić w normalnym trybie i terminie wyznaczonym przez konstytucję. Przyznała, że od wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i zmiany daty wyborów - czego domaga się opozycja - wolałaby dokonać zmiany w konstytucji i przesunąć je o dwa lata.

ew

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »