Cios w dolara ze strony europejskich banków
Po sześciu tygodniach nieprzerwanych zwyżek, indeks amerykańskiego dolara w bieżącym tygodniu najprawdopodobniej wyjdzie na minus. US Dollar Index oscyluje obecnie już poniżej 103 pkt., czyli na poziomach sprzed dwóch tygodni. Ciosem dla dolara okazały się także sygnały ze strony banków centralnych w Europie, dotyczące możliwego większego zaangażowania w walkę z inflacją.
W rezultacie, bieżący tydzień będzie pierwszym spadkowym tygodniem od marca oraz - jeśli dzisiaj nie dojdzie do wyraźnego zawrócenia notowań indeksu dolara w górę - najgorszym tygodniem na rynku tej waluty od przełomu stycznia i lutego.
Na wykresie notowań euro/dolara oznacza to odreagowanie wzrostowe. Kurs tej pary walutowej dzisiaj rano porusza się w konsolidacji w okolicach wczorajszego zamknięcia, czyli w rejonie 1,0580. Bardzo wyraźny ruch spadkowy notuje kurs USD/JPY, który z okolic 1,00 zniżkował do obecnego rejonu 0,97. To najlepszy tygodniowy wynik franka od marca 2020 r.
Na uwagę w tym tygodniu zasługują gorsze od oczekiwań dane makroekonomiczne w Stanach Zjednoczonych. Wczorajszy odczyty indeksu Fed z Filadelfii oraz indeksu wskaźników wyprzedzających Conference Board, jak również dane dotyczące sprzedaży domów na rynku wtórnym oraz wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA - wszystkie zaskoczyły negatywnie.
Z technicznego punktu widzenia, na odreagowanie spadkowe wartości dolara wskazywało wykupienie tego rynku i dywergencje na wskaźnikach. Niemniej, w obliczu gorszych danych w USA, dolar traci powoli swój status bezpiecznej przystani, a inwestorzy zaczynają zwracać uwagę także na inne aktywa zachowujące wartość w czasach kryzysów.
Jeszcze w pierwszej połowie tygodnia pewnym wsparciem dla notowań amerykańskiego dolara były zapewnienia Fed o kontynuacji jastrzębiego podejścia do polityki monetarnej - a nawet o możliwych bardziej agresywnych podwyżkach stóp procentowych, gdyby zaszła taka potrzeba. Niemniej, te zapewnienia nie działają już na dolara tak skutecznie jak wcześniej - zwłaszcza że pogarszające się dane makro w USA poddają w wątpliwość to, czy Fed faktycznie będzie walczył z wysoką inflacją za wszelką cenę.
Ciosem dla dolara okazały się także sygnały ze strony banków centralnych w Europie, dotyczące możliwego większego zaangażowania w walkę z inflacją.
O ile w państwach Europy Środkowo-Wschodniej te procesy już mają miejsce, to ECB dotychczas nie reagował, aczkolwiek ostatni protokół z posiedzenia ECB wskazuje na to, że także ten bank centralny dostrzega konieczność bardziej aktywnego działania. Bardziej jastrzębie podejście zasygnalizował także bank centralny Szwajcarii.
Tymczasem największe trudności z kierunkiem działań nieustannie ma Bank Japonii, który także czuje presję do walki z wysoką inflacją, ale obawy przed załamaniem się lokalnej gospodarki skutecznie powstrzymują go przed wycofywaniem się z programów QE, a tym bardziej podwyższaniem stóp procentowych. Ta trudna sytuacja znajduje odzwierciedlenie w wartości jena, która na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy istotnie spadła w relacji do dolara i dopiero w ostatnich dwóch tygodniach odreagowała wcześniejsze zniżki.
Dzisiaj kończy się spotkanie krajów G7, podczas którego japoński minister finansów wezwał państwa tej grupy do monitorowania sytuacji na rynkach walutowych oraz potwierdzenia wspólnej polityki dotyczącej kursów walutowych. Japonia w największym stopniu obawia się słabości swojej waluty, właśnie w obliczu braku manewru do bardziej jastrzębiego podejścia tamtejszego banku centralnego.
Sporządziła: Dorota Sierakowska - analityk Domu Maklerskiego BOŚ