Taktyka Scotta Bessenta. Dolar przestał drożeć, gdy dowiedział się kto pokieruje gospodarką USA
Dolar bardzo wzmocnił się do euro i złotego po wyborach w USA wygranych przez Donalda Trumpa. Jednak waluta Amerykanów przerwała zwycięski marsz, gdy okazało się, że nowym sekretarzem skarbu zostanie Scott Bessent. Rynki podejrzewają, że będzie on łagodził radykalny program ekonomiczny Trumpa, zwłaszcza jeśli chodzi o tempo wprowadzania zmian.
- Scott Bessent próbuje łączyć poparcie dla programu gospodarczego Trumpa z zapowiedziami, że będzie on realizowany ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie
- "Taktyka 3-3-3" Bessenta to zmniejszenie deficytu budżetowego do 3 proc. PKB (z obecnych 6 proc.), przyspieszenie tempa dynamiki PKB do 3 proc. oraz zwiększenie wydobycia ropy o 3 miliony baryłek dziennie
- Amerykańska gospodarka jest w lepszym stanie niż europejska. Szybsze i większe obniżki stóp procentowych w strefie euro niż w USA mogłoby stać się przyczyną spadku eurodolara nawet do poziomu 1,00
Dolar pod koniec zeszłego tygodnia był wyjątkowo mocny. Wróciły nawet spekulacje, że wkrótce zobaczymy parytet eurodolara, czyli cenę na poziomie 1,00. Na początku tego tygodnia nastąpiło jednak osłabienie waluty Amerykanów. Rynkowy rollercoaster ma ścisły związek z wyborami prezydenckim w Stanach Zjednoczonych. Dolara umocniło zwycięstwo Donalda TrumpaDonalda Trumpa, a osłabiło, po upływie niecałych trzech tygodni, nominowanie na stanowisko nowego sekretarza skarbu Scotta Bessenta.
Tuż przed ogłoszeniem wstępnych wyników wyborów (5 listopada) za euro płacono ponad 1,09 dolara, a na naszym rynku waluta Amerykanów warta była tylko 3,98 zł. W miniony piątek (22 listopada) eurodolar kosztował nieco ponad 1,03 i był najtańszy od 2 lat. W tym samym momencie za dolara płacono 4,20 zł, czyli najwięcej od ponad roku. Aprecjacja waluty USA była odpowiedzią rynków na przewidywaną politykę ekonomiczną Donalda Trumpa. W jej wyniku dolar miałby się umacniać, gdyż taki byłby skutek radykalnego podnoszenia ceł, obniżania podatków, zwiększania deficytu budżetowego, podtrzymywania wyższej inflacji i w rezultacie rezygnacji przez Fed z szybkiego redukowania stóp procentowych.
Kiedy jednak okazało się, że w gabinecie Donalda Trumpa sekretarzem skarbu ma być Scott Bessent, to dolar zaczął tracić na wartości. Euro podrożało do 1,05, a na naszym rynku waluta Amerykanów spadła do 4,11 zł. Bessent próbuje bowiem łączyć poparcie dla programu gospodarczego Trumpa z zapowiedziami, że będzie on realizowany ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie.
Wiadomo, że Donald Trump chce podnieść do 60 proc. cła na towary z Chin, a do 10-20 proc. z innych krajów (w tym europejskich). Bessent zaleca stopniowe nakładanie nowych taryf, aby rozłożyć ich wpływ na ceny. Jest zwolennikiem obniżania podatków, ale jednocześnie redukowania wydatków budżetowych.
Nowy sekretarz skarbu jest orędownikiem programu America First, ale chce łagodzić napięcia, które mogą towarzyszyć jego realizacji. Ma temu służyć firmowana przez niego "Taktyka 3-3-3". Jest to zmniejszenie deficytu budżetowego do 3 proc. PKB (z obecnych 6 proc.), przyspieszenie tempa dynamiki PKB do 3 proc. oraz zwiększenie wydobycia ropy o 3 miliony baryłek dziennie. To ostatnie posunięcie miałoby sprowadzić cenę baryłki w okolice 40 dolarów. Pozwoliłoby to na spadek inflacji, a tym samym otworzyłoby drogę do mocniejszych cięć stóp procentowych przez Fed.
Niska inflacja i szybsze, niż zakładają to rynki, obniżki stóp przez amerykański bank centralny osłabiałyby dolara, jeśli nie w ostatnich tygodniach tego roku, to w pierwszym kwartale 2025 roku. Co ważne, niezbyt mocny dolar byłby dobrze widziany przez samego Donalda Trumpa, który wielokrotnie podkreślał, że silna waluta USA może szkodzić krajowej produkcji i zmniejszać liczbę miejsc pracy.
- Podoba nam się dolar, ale główne argumenty za jego dalszym wzrostem powoli przestają działać - oznajmił właśnie Peter Vassallo, zarządzający portfelem w BNP Asset Management.
Scott Bessent jest amerykańskim inwestorem, filantropem i edukatorem. Jest założycielem i dyrektorem generalnym Key Square Group. Co ciekawe, jako były dyrektor zarządzający funduszu należącego do George'a Sorosa, ma bliskie relacje z tym miliarderem, który od lat wspiera Demokratów, przeciwników politycznych prezydenta Trumpa.
W czasie kampanii prezydenckiej Bessent wzywał do ograniczenia regulacji ekonomicznych wprowadzonych przez administrację Joe Bidena, do zmniejszenia deficytu i do zwiększenia krajowej produkcji energii. Mówił, że druga administracja Donalda Trumpa nie powinna rozwijać systemów takich jak Medicare i Social Security, gdyż najważniejsze są krótkoterminowe sposoby zamrożenia uznaniowych wydatków niezwiązanych z obronnością. Opowiedział się za deregulację bankową. - Musimy przywrócić wiele pożyczek do systemu bankowego i pozwolić naszym bankom pożyczać. Banki mają mnóstwo płynności, ale są powstrzymywane przez regulatorów - mówił przyszły sekretarz skarbu.
Choć aprecjacja dolara związana z Trump Trade została w tych dniach wyhamowana, to wielu ekonomistów twierdzi, że wkrótce mogą powstać warunki, w których waluta Amerykanów zbliży się do euro tak bardzo, że zobaczymy parytet, czyli wymianę w relacji 1:1. Co prawda, przez ostatnie dwa lata kurs najpopularniejszej na świecie pary walutowej utrzymywał się w granicach 1,05-1,12, ale ten trend został w tym miesiącu podważony. Trzeba też pamiętać, że pod koniec września 2022 roku mieliśmy nie tylko parytet, ale wyższą wartość dolara niż euro. Miał miejsce wtedy szczyt kryzysu energetycznego i za wspólną walutę płacono tylko 0,955 dolara.
Niektórzy analitycy twierdzą, że nawet jeśli zabraknie pretekstów do powrotu do parytetu ze strony gospodarki amerykańskiej, to może ich dostarczyć osłabiona gospodarka strefy euro. Listopadowe indeksy koniunktury PMI dla Europy wypadły bardzo słabo. Pierwszy raz od stycznia, zarówno wskaźniki dla przemysłu, jak i usług, spadły poniżej kluczowego poziomu 50 punktów. Z drugiej strony, najnowsze dane z USA są dużo lepsze. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znalazła się na 7-miesięcznym minimum. Siłę amerykańskiej gospodarki potwierdzają indeksy PMI, zwłaszcza dotyczące sektora usług, gdyż są na najwyższym poziomie od marca 2022 roku.
Kłopoty Starego Kontynentu mogą zostać spotęgowane przez potencjalne skutki wojen handlowych z USA i Chinami. Zapowiadane przez Donalda Trumpa taryfy prawdopodobne bardzo zaszkodzą niemieckiemu eksportowi. Nasi zachodni sąsiedzi mają największą gospodarkę w strefie euro, ale jednocześnie zmagają się z kryzysem zarówno politycznym jak i ekonomicznym. Niemcy od 2021 roku odnotowały odpływ kapitału rzędu 260 miliardów euro.
Coraz poważniejszym czynnikiem ryzyka dla Europy jest także sytuacja geopolityczna, wynikająca z eskalacji działań wojennych Rosji w Ukrainie. Moskwa zmieniła swoją doktrynę o warunkach użycia broni atomowej i wystrzeliła po raz pierwszy międzykontynentalną rakietę zdolną do przenoszenia ładunków jądrowych.
Wszystkie kłopoty Europy, a zwłaszcza strefy euro sprawiają, że rosną oczekiwania, co szybszego tempa obniżania stóp procentowych przez EBC. Inwestorzy dotąd przekonani, że w grudniu Europejski Bank Centralny zredukuje stopy o 25 punktów bazowych, teraz przychylają się do prognozy o 50-punktowym cięciu. Prawdopodobieństwo takiej decyzji jest szacowane na około 60 proc. Szybsze i większe obniżki stóp procentowych w strefie euro niż w USA mogłoby stać się przyczyną spadku eurodolara nawet w okolice parytetu.
Jacek Brzeski