Waluty i polityka. Czy będzie gwałtowna zmiana kursu złotego po wyborach?
Najnowsze umocnienie złotego część analityków wiąże z niektórymi sondażami przedwyborczymi pokazującymi, że partie dzisiejszej opozycji mają szansę na więcej niż połowę mandatów w Sejmie. Rynek zakłada bowiem, że jeśli zmieni się rząd, to wzrośnie prawdopodobieństwo sięgnięcia przez Polskę po pieniądze z KPO. Jednak ekonomiści ING prognozują, że złoty jeszcze w tym roku osłabnie, gdyż "gołębia" polityka NBP kontrastuje z posunięciami innych banków centralnych i prowadzi do bardzo powolnego spadku inflacji.
- Niektórzy komentatorzy nadzwyczajne październikowe wzmocnienie złotego wiążą z ewentualnymi przedwyborczymi interwencjami walutowymi Narodowego Banku Polskiego lub Banku Gospodarstwa Krajowego
- Złotemu nie będzie sprzyjać powoli spadająca w Polsce inflacja. Analitycy ING Banku prognozują, że w przyszłym roku będzie utrzymywać się na poziomie 5-6 proc., podczas gdy cel inflacyjny NBP to 2,5 proc.
- Jeśli skala przyszłorocznych obniżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych będzie duża, to eurodolar mocno pójdzie w górę
Złoty w relacji do czterech głównych walut efektownie odrobił straty ponoszone w ostatnich tygodniach i wrócił do poziomów z początku września.
Takie wzmocnienie nie jest łatwe do wytłumaczenia. Choćby z tego powodu, że atak Hamasu na Izrael i wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie powinny przyczyniać się do osłabiania walut państw rozwijających się względem najważniejszych światowych.
Wygląda jednak na to, że rynki pomału "zapominają" o konflikcie w Izraelu i zakładają, że będzie miał on lokalny charakter. Zdaniem niektórych analityków w tej chwili jesteśmy świadkami przede wszystkim przedwyborczych spekulacji na polskim złotym.
Na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi pojawiają się sondaże dające szanse opozycji na stworzenie koalicji większościowej - głównie dzięki poprawiającym się notowaniom Trzeciej Drogi. To może sprawiać, że złoty zachowuje się znacznie lepiej, niż wynikałoby to z globalnych konfiguracji. Inwestorzy zakładają, że jeśli zmieni się rząd, to wzrośnie prawdopodobieństwo sięgnięcia przez Polskę po pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
Niektórzy komentatorzy nadzwyczajne październikowe wzmocnienie złotego wiążą z ewentualnymi przedwyborczymi interwencjami Narodowego Banku Polskiego lub Banku Gospodarstwa Krajowego. Pomaganie złotemu trwałoby wówczas do weekendu zaczynającego się w sobotę, 14 października.
Analitycy ING nie są zbyt przywiązani do "politycznej ścieżki" złotego. Ich zdaniem, poprawa notowań polskiej waluty to jedynie tymczasowa korekta, po zakończeniu której eurozłoty może wzrosnąć do poziomu 4,72-4,75 zł.
Szybko obniżane stopy procentowe w Polsce nie pozostaną bez wpływu na siłę złotego. Stopy banków centralnych wyznaczają bowiem w pewnym sensie poziom "oprocentowania" poszczególnych walut. W naszym kraju mamy realnie ujemną stopę procentową. Stopa referencyjna to 5,75 proc. przy inflacji wynoszącej 8,2 proc. Amerykanie główne stopy Fed mają w przedziale 5,25-5,50 proc., ale inflację niespełna 4-procentową.
Kilka tygodni temu NBP jako jeden z nielicznych banków centralnych rozpoczął cykl obniżek stóp procentowych. Wcześniej, między październikiem 2021 roku a wrześniem 2022 roku Rada Polityki Pieniężnej podniosła je o 665 punktów bazowych - z 0,10 proc. do 6,75 proc. Teraz jesteśmy po dwóch przedwyborczych obniżkach, przy czym wrześniowa wynosząca 75 punktów bazowych była mniejsza od październikowej (25 punktów).
"Spowolnienie obniżek stóp NBP zmniejszyło presję na złotego. Polska polityka pieniężna nadal jednak kontrastuje z sytuacją Europejskiego Banku Centralnego, Rezerwy Federalnej, a nawet z innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Sondaże opinii publicznej sugerują raczej niepewny krajobraz polityczny w Polsce po wyborach parlamentarnych w październiku, co może nadal uniemożliwiać szybki dostęp do pieniędzy z Krajowego Funduszu Odbudowy" - czytamy w raporcie ING Banku Śląskiego.
Zgodnie z najnowszymi prognozami analityków ING, eurozłoty może osłabić się przed końcem roku do około 4,72-4,75 zł.
"Spadek inflacji konsumenckiej we wrześniu z 10,1 do 8,2 proc. wynikał głównie z czynników jednorazowych, takich jak gwałtowne obniżenie cen benzyny, wprowadzenie na rynek częściowo darmowych leków i tańszych biletów oraz wydłużenie zamrożenia cen energii elektrycznej. Prognozy wskazują, że dezinflacja będzie kontynuowana do połowy 2024 roku, ale w wolniejszym tempie" - napisali analitycy.
Według ekonomistów banku po tym okresie inflacja prawdopodobnie ustabilizuje się na poziomie około 5-6 proc. rok do roku. To oznacza, że cel inflacyjny NBP (2,5 proc.) nie będzie jeszcze widoczny w średnim okresie. Doprowadzenie dynamiki cen konsumpcyjnych do celu banku centralnego w latach 2024-25 utrudnią takie czynniki jak: wzrost notowań ropy naftowej, luzowanie polityki pieniężnej NBP, słabszy złoty i ekspansja fiskalna rządu. ING Bank przewiduje, że efektem "gołębich" posunięć RPP będą stopy na poziomie 4,75 proc. pod koniec 2024 roku.
Wiele wskazuje na to, że główne bank centralne świata - w tym EBC i Fed - zaczną obniżać stopy procentowe dopiero w pierwszym kwartale 2024 roku. Na razie rynki utwierdzają się w przekonaniu, że w listopadzie nie będzie podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych. Model CME Fed Watch pokazuje, że inwestorzy tylko na około 10 proc. szacują prawdopodobieństwo, że Rezerwa Federalna w przyszłym miesiącu podwyższy stopy procentowe, a na 25 proc. że wydarzy się to w grudniu.
Ostatnio członkinie Fed Lorie Logan i Mary Daly podkreślały, że wysokie rentowności amerykańskich obligacji sprawiają, że prawdopodobnie listopadowe podniesienie stóp nie będzie już potrzebne. Obie przedstawicielki banku centralnego dodały jednak, że inflacja w USA wciąż jest zbyt wysoka i dlatego stopy procentowe pozostaną na podwyższonym poziomie przez dłuższy czas.
W tych dniach dolar osłabił się nie tylko wobec złotego, ale także wobec euro. Notowania eurodolara naruszyły barierę 1,06. Dalsze wzrost jest możliwy, gdyż inwestorzy grają pod tak zwany pivot, czyli zastąpienie cyklu podwyżek stóp procentowych Fed przez serię ich obniżek, nawet jeśli sama Rezerwa Federalna o tym nie wspomina.
Analitycy techniczni prognozują, że jeśli eurodolar przekroczy linię na poziomie 1,0615-1,0620, to może nastąpić ruch w stronę 1,0635. Naruszenie tego poziomu otwiera drogę nawet do 1,080-1,082. Przebiega tam dawna linia trendu wzrostowego łącząca minima z grudnia 2022 roku oraz marca i czerwca tego roku.
Do tego potrzebne byłyby jednak mocniejsze impulsy. Nie tylko głosy, że Fed nie podniesie już stóp procentowych, ale też silne przekonanie rynku, że w przyszłym roku możliwe byłyby więcej niż dwie obniżki. W tej chwili na 2024 rok przewidywane są dosyć skromne cięcia stóp łącznie o 50 punktów bazowych.
Jacek Brzeski