Złoty mocno traci. "Jesteśmy blisko apogeum"
Polska waluta traciła w środę w ciągu dnia wobec głównych walut. Kurs złotego obniżał się w stosunku do dolara, euro i franka szwajcarskiego. Za spadkami polskiej waluty stoi niechęć inwestorów do ryzyka i sytuacja na parze walutowej euro-dolar. - W przyszłym tygodniu nerwowa sytuacja utrzymująca się w środę na rynkach powinna się jednak wyciszyć - wskazuje w rozmowie z Interią Marek Rogalski, główny analityk walutowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska (DM BOŚ).
Złoty w środę popołudniu tracił do głównych walut. Ok. godz. 17:18 wobec amerykańskiej waluty tracił 1 proc. Jeden dolar kosztował ponad 4,40 zł. Euro kosztowało prawie 4,63 zł, a złoty tracił wobec wspólnej waluty 0,43 proc. Z kolei za franka trzeba było zapłacić prawie 4,79 zł. Polska waluta traciła wobec szwajcarskiej 0,54 procent.
Dla porównania - w środę około godziny 7:30 euro kosztowało 4,60 zł. Za dolara trzeba było zapłacić 4,36 zł, zaś za franka szwajcarskiego - 4,75 zł.
Jak wskazuje Marek Rogalski, główny analityk walutowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, spadki złotego to efekt niechęci inwestorów do ryzyka.
- Można powiedzieć, że jesteśmy prawie w momencie apogeum, jeśli chodzi o ucieczkę od ryzyka na rynkach - mówi Rogalski. - Bezpośrednio na złotego wpływa para euro/dolar, na której obserwujemy dzisiaj wyraźny spadek. Eurodolar idzie mocno w dół, nie zatrzymał się na poziomie z lutego czy marca. Do tego dochodzą wciąż słabe rynki akcji. To wszystko generalnie ciągnie za sobą w dół te aktywa ryzykowne - dodaje ekspert DM BOŚ.
Rogalski podkreśla, że nerwowa sytuacja na parze walutowej euro/dolar utrzymuje się już od jakiegoś czasu. Wynika z tego, że Fed - w przeciwieństwie do europejskich banków centralnych - podkreśla potrzebę utrzymania wysokich stóp procentowych.
- Na tę parę walutową wciąż wpływają te same czynniki. Od kilku dni mówimy o tym, że kapitał faworyzuje dolara, ze względu na różnicę w komunikacji ze strony Fed a ze strony innych banków centralnych. Fed wciąż uparcie mówi, że stopy procentowe mogą jeszcze wzrosnąć i pozostaną wysokie przez długi czas. Tymczasem inne banki centralne sygnalizują już możliwość obniżek w przyszłym roku - mówi analityk.
- Dzisiaj złoty trochę się poddał, jeśli chodzi o globalny przepływ. W poprzednich dniach można było powiedzieć, że, w cudzysłowie, ktoś tego złotego pilnuje, natomiast dzisiaj nie można tak powiedzieć. Jest więc nerwowo - komentuje analityk w rozmowie z Interią.
Zdaniem Rogalskiego obecne osłabienie złotego nie potrwa jednak długo.
- Takie gwałtowne ruchy mają to do siebie, że zwykle są krótkie. Oczywiście zdarzają się od tego wyjątki - jak np. po wybuchu wojny w Ukrainie. Ale jeśli chodzi o zwykły tryb działania rynków, myślę, że jesteśmy blisko apogeum. Sytuacja taka jak obecnie może się utrzymać być może do dzisiejszego wieczora, być może do piątku, potem nastąpi wyciszenie. Przyszły tydzień powinien już być zupełnie inny - podsumowuje nasz rozmówca.