Złoty osłabiony podczas majówki. Dolar skazany na wysoki kurs?
Inflacja w Stanach Zjednoczonych jest ciągle za wysoka, by tamtejsza Rezerwa Federalna mogła złagodzić politykę monetarną. Główną wytyczną jest więc "higher for longer" - wyższe stopy procentowe przez dłuższy czas. Dzięki temu dolar jest mocny i prawdopodobnie nadal będzie.
- Analitycy Goldman Sachs zrewidowali przewidywania dotyczące głównej pary walutowej. Zakładają, że jesienią za euro trzeba będzie płacić 1,05 dolara
- Ekonomiści Danske Banku idą jeszcze dalej. Ich zdaniem, eurodolar spadnie do 1,03, gdyż amerykańska Rezerwa Federalna być może w ogóle zrezygnuje w tym roku z obniżania stóp procentowych
- Polscy ekonomiści bankowi przeważnie prognozują, że w tym półroczu złoty będzie cofał się pod naporem dolara, jednak pod koniec roku trend powinien się odwrócić. Możliwy jest również spadek wartości euro wobec złotego
Stało się to, czego spodziewali się niemal wszyscy. W środę 1 maja amerykańska Rezerwa Federalna utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie (5,25-5,50 proc.), bo jest zaniepokojona inflacją na poziomie 3,5 proc. Obniżka stóp w Stanach Zjednoczonych coraz bardziej przesuwa się w kalendarzu na późniejsze terminy. W rezultacie dolar, który umacniał się pod koniec kwietnia, ma szansę jeszcze bardziej zyskiwać na wartości.
Już po marcowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej jej członkowie ogłosili, że będą wstrzymywać się z łagodzeniem polityki monetarnej aż nie zyskają pewności, że inflacja zmierza do 2-procentowego celu. Po posiedzeniu majowym powtórzyli tę deklarację. Rynek terminowy ocenia, że pierwsze cięcie stopy funduszy federalnych może nastąpić we wrześniu, ale szanse na taki ruch wyceniane są tylko na około 50 proc. Do końca 2024 roku miałoby dojść do jednej lub maksymalnie dwóch 25-puntkowych obniżek stóp. Przypomnijmy, że początku roku wyceniano cięcia nawet na ponad 125 punktów bazowych.
Widać wyraźnie, że Fed nie jest zaniepokojony wstępnymi doniesieniami o skromnym wzroście PKB w USA w pierwszym kwartale roku, który wyniósł 1,6 proc., wobec oczekiwanych 2,4 proc. Bank centralny ogłosił natomiast, że ogranicza program "zacieśniania ilościowego" (QT). Prowadzony jest on od czerwca 2022 roku. Do tej pory polegał na zmniejszaniu sumy bilansowej w tempie 95 miliardów dolarów miesięcznie. Łącznie Fed zredukował swoje aktywa o 1,56 biliona dolarów po tym, jak w latach 2020-22 "dodrukował" prawie 5 bilionów dolarów. Począwszy od czerwca QT zmaleje z 95 do 65 miliardów dolarów miesięcznie.
Przed decyzją Fed na polskim rynku walutowym dolar znów przekraczał pułap 4,05 zł, a euro kosztowało wyraźnie więcej niż 4,30 zł. Potem waluta Amerykanów nieco osłabła. W pierwszych miesiącach tego roku dolar wykazał się znaczną siłą, zaprzeczając wcześniejszym prognozom o jego spodziewanej słabości. Kurs eurodolara ma teraz tendencję do spadania poniżej linii 1,07.
Analitycy Goldman Sachs ostatnio zrewidowali przewidywania dotyczące głównej pary walutowe. Trzymiesięczną perspektywę eurodolara obniżyli z 1,08 do 1,05, sześciomiesięczną z 1,10 do 1,05, a prognozę na 12 miesięcy z 1,12 do 1,08.
"O sile dolara decydować będą globalne warunki gospodarcze, zwłaszcza oczekiwane opóźnienie spowolnienia koniunkturalnego w Stanach Zjednoczonych. Jednak kluczowym czynnikiem obniżenia prognozy dla eurodolara jest spodziewana różnica między polityką Rezerwy Federalnej a polityką Europejskiego Banku Centralnego. Obniżki stóp procentowych przez Fed prawdopodobnie będą opóźnione z powodu utrzymującej się inflacji oraz odporności gospodarki USA, podczas gdy EBC może złagodzić politykę pieniężną już w czerwcu" - czytamy w raporcie Goldman Sachs.
Zdaniem analityków Danske Banku, amerykańska Rezerwa Federalna prawdopodobnie w ogóle nie obniży stóp procentowych w 2024 roku, co powinno wywołać gwałtowne umocnienie dolara na szerokim rynku. W efekcie za euro pod koniec roku być może będzie się płaciło tylko 1,03 dolara.
"Naszym zdaniem dwa czynniki sugerują, że Fed nie jest jeszcze gotowy do obniżek stóp procentowych w 2024 roku. Po pierwsze, rynek pracy pozostaje stosunkowo silny. Po drugie, po znacznym złagodzeniu pod koniec 2023 roku, warunki finansowe zaczęły się ponownie zaostrzać. Rentowności obligacji wzrosły, dolar umocnił się, ceny surowców poszybowały, a rynki akcji oddały część swoich zysków. Tym samym spodziewamy się dalszej rozbieżności w polityce monetarnej EBC oraz Fed, która wsparta lepszymi odczytami gospodarczymi z USA powinna prowadzić kurs eurodolara na coraz niższe poziomy, z celem przy 1,03 pod koniec tego roku" - wyjaśnili analitycy Danske Banku. Dodali, że dolar może zyskiwać na wartości przez większość 2024 roku także przez nagromadzenie czynników ryzyka, takich jak wybory prezydenckie w USA oraz konflikty na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie.
Waluta Amerykanów ma szansę wzmacniać się także wobec złotego. Analitycy Banku Millennium zakładają, że pod koniec drugiego kwartału tego roku za dolara będzie się płacić około 4,10 zł. Ich zdaniem, dolarowi będą sprzyjać: ciągle wysoki poziom inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych, wybory prezydenckie w tym kraju, późniejsze rozpoczęcie obniżek stóp procentowych przez Fed oraz napięcia między Izraelem a Iranem.
Co ciekawe, ekonomiści Banku Millennium prognozują, że w drugiej połowie roku złoty przejdzie do kontrofensywy i wzmocni się wobec dolara. Zdecyduje o tym pozytywne nastawienie inwestorów wobec polityki gospodarczej polskiego rządu, a także postawa Narodowego Banku Polskiego wstrzymującego obniżki stóp procentowych. "Istnieje szansa, że do końca 2024 roku kurs dolara może spaść do 4,01 zł. Natomiast w horyzoncie do końca przyszłego roku widzimy potencjał, aby notowania spadły do 3,86 zł" - podsumował zespół Banku Millennium.
Z kolei analitycy BM BNP Paribas prognozują spadek kursu euro w ciągu najbliższych trzech miesięcy do 4,25 zł, co byłoby najniższą wartością wspólnej waluty od ponad czterech lat. Euro tak tanie było bowiem ostatnio w styczniu 2020 roku. Ekonomiści BM BNP Paribas, podobnie jak przedstawiciele Banku Millennium, podkreślają, że na korzyść złotego będzie działać: "jastrzębie" nastawienie Rady Polityki Pieniężnej oraz posunięcia rządu Donalda Tuska.
"W obliczu niepewnej trajektorii inflacji w kolejnych miesiącach, członkowie RPP optują za utrzymaniem stóp procentowych na niezmienionym poziomie i naszym zdaniem takie nastawienie utrzyma się przynajmniej do końca wakacji. W dodatku, działania nowego rządu przełożyły się na otrzymanie przez Polskę środków z Krajowego Planu Odbudowy. W dłuższym terminie powinno to wspierać napływ kapitału do polskiej gospodarki" - konkludują analitycy BM BNP Paribas.
Jacek Brzeski